Jeden z popularniejszych tematów przed głównymi zawodami w sezonie. Każdy kto przygotowuje się na poprawę wyników, chce osiągnąć jak najlepszy czas i z biegu wycisnąć każdą sekundę, myśli o zmianie butów tzw. startówki. Tylko rodzi się pytanie, czy rzeczywiście buty startowe sprawią, że pobiegniemy szybciej? A jeżeli tak, to kiedy i ile możemy zyskać przesiadając się na rasowego „ścigacza”?
No i na początku muszę was zmartwić, prawdopodobnie nie zyskacie nic, za to możecie nawet stracić. Powodów jest co najmniej kilka. Postaram się zaprezentować po kolei, dlaczego bieganie zawodów w bucie startowym wcale nie jest takie oczywiste w przypadku amatorów.
Specyfika buta startowego
But startowy jest inaczej zbudowany niż tradycyjny but treningowy. Przeważnie jest dużo bardziej dopasowany do stopy. Ma mniej „wspomagaczy” i elementów stabilizujących. Przeważnie spotykamy się też z mniejszym spadkiem pięta palce ( mały drop ) oraz mniejszą ilością pianki amortyzującej. But jest przez to twardszy, ale zarazem bardziej dynamiczny. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w lżejszym, bardziej dynamicznym bucie, pobiegniemy szybciej. Ale biegnąc wolno w bucie startowym tracimy jego największą zaletę, jaką jest dynamika odbicia i przetoczenie. Zwyczajnie każdy krok wyhamowuje pęd i tak naprawdę wcale nie pobiegniemy szybciej. Za to przeciwwskazań jest naprawdę wiele:
[list type=”check”]- Ze względu na budowę, but taki mniej chroni stopę i stawy biegacza. Również stopy bolą znacznie bardziej. I o ile na 5, 10 km nie ma z tym problemu, to na mecie maratonu możemy już ledwo chodzić w startówkach. Więc zamiast zyskiwać sekundy, w drugiej połowie dystansu możemy walczyć z bólem i przez to tracić cenne minuty.
- Ponieważ drop jest mniejszy, bardziej obciążamy łydkę. I ta sama zasada. Niby na początku jest szybko, ale po jakimś czasie łydka odmówi posłuszeństwa i zwyczajnie będziemy ciągnąć nogi po asfalcie i walczyć ze skurczami. Musimy się przyzwyczaić do takiego biegania, a nie startować w takich butach tylko na zawodach.
- Startówki są z reguły dużo mniej trwałe, więc częściej będziemy je wymieniali.
- Ze względu na mocne dopasowanie buta częste są obtarcia, schodzące paznokcie itp.
Nie chce mówić, że but startowy jest bezużyteczny i przereklamowany. Ale trzeba naprawdę szybko biegać, żeby wynieść z nich istotne korzyści. Jak szybko? To raczej jest nie do określenia, ale chyba śmiało mogę powiedzieć, że jak biegasz 10 km powyżej 40 minut, to naprawdę nie masz sobie czym głowy zaprzątać. Dzięki startówkom nie zrobisz furory.
Co zamiast startówek?
Dla mnie znakomitym wyborem są buty treningowo-startowe i to właśnie je polecam osobom, które pytają się w czym biegać zawody. Obecnie każda firma ma szeroki wybór takich butów, a moim zdaniem, mają one same zalety. Są dość lekkie, ale jednak dobrze amortyzowane. Mają przeważnie bardzo dobre przetoczenie, są dynamiczne i starczają na tyle km co typowy but treningowy. Można w nich biegać na treningach wszystko, od przebieżki po długie wybiegania. A na zawodach praktycznie nie ustępują startówkom. Znam zawodników biegających maraton w czasach poniżej 2:30 którzy wcale nie zmieniają swoich butów na starówki.
Startówki mimo wszystko
Jeżeli już się uprzecie (ok., rozumiem to, też tak miałem :) ), to przynajmniej kupcie te startówki z głową. Jeżeli biegacie długie dystanse (czyli 5 km i więcej) to weźcie raczej coś z dobrą amortyzacją i sporym dropem. Świetnie sprawdzają się startówki maratońskie. Nike Zoom Streak 5 i Adidas Adios Boost to tylko przykłady, w jakim segmencie bym szukał nowych butów. Ale pamiętajcie, jak będziecie w świetnej formie, to nawet w ciężkim bucie treningowym pobiegniecie szybko. Jak tej formy nie będzie to i szyty na miarę but startowy nie pomoże…