Chyba pora na jakiś czas zamknąć temat talentu. Ile można pisać o jednym. Ale zanim to zrobię, chciałem jeszcze pokazać, jak z mojego punktu widzenia wygląda dochodzenie do dobrych wyników w bieganiu. Dalej jestem przekonany, że talent ma z tym mało wspólnego, więc żeby nie być gołosłownym chcę pokazać, co trzeba zrobić żeby biegać powiedzmy 2:30 w maratonie. A trzeba zrobić naprawdę bardzo wiele!
1) Wstęp
Na początku chcę jasno powiedzieć, że ja nie wartościuję tu biegaczy na tych, którym się chce i tych, którzy się obijają. Każdy powód do biegania jest dobry. I czy ktoś biega żeby schudnąć, dbać o zdrowie, miło spędzić czas, czy w końcu, żeby wygrywać na zawodach, dla mnie jest na równi. Nie ma biegaczy lepszych i gorszych. Każdy ma inne cele i wszystkie trzeba uszanować. Mój cel to wynik i współzawodnictwo. Emocje na zawodach i radość na mecie. I do realizacji takiego celu przystosowany jest mój trening. I w tym wpisie skupiam się właśnie na tej grupie biegaczy.
2) Cel
To podstawa, musisz mieć cel. Cel realny, cel osiągalny. Co więcej, celów możesz mieć dużo. Ale musisz w nie wierzyć i muszą one być realnie przez Ciebie postawione. Możesz sobie stawiać cele pośrednie i na nich się skupiać. Tak jest łatwiej i wygodniej. Nie możesz tracić koncentracji na cel, a można bardzo łatwo ją stracić, jak np. w wieku 15 lat powiesz sobie, że w wieku 25 lat będziesz Mistrzem Polski…
3) Wiara
Musisz wierzyć w sukces. Nie da się nic osiągnąć jak w to nie wierzymy. Zdecydowana większość osób pisze „też bym chciał złamać 3h ale nigdy mi się to nie uda”. Potwierdzam, na bank tego nie dokonasz. Ale jak przyjdziesz do mnie i mi powiesz, chciałbym złamać 3h w maratonie, powiedz mi co mam zrobić, to na pewno rozwiązanie się znajdzie pytanie tylko, czy będziesz gotowy zapłacić za to odpowiednią cenę… I nie mówię tu o kasie, ale o poświeceniu z Twojej strony.
4) Pasja
Nie będziesz dobry w tym co robisz, jeżeli to nie jest Twoją pasją. Dlatego ja nigdy nie będę ładnie śpiewał, malował czy rzeźbił. Zupełnie mnie to nie interesuje, znudziłbym się po minucie nauki. Moją pasją jest sport, rywalizacja. I to napędza sukces.
5) Wsparcie
Nic nie dzieje się samo. Ciężko coś osiągnąć bez wsparcia najbliższych, rodziny, przyjaciół. Czasem bijesz głową w mur. Tracisz wiarę, sens tego co robisz. Najlepszym nieraz się to zdarza, oni cały czas balansują na granicy. I tutaj wchodzi pomoc z zewnątrz. W końcu nie oszukujmy się. Sportowcy uwielbiają kibiców, wsparcie, doping. To dzięki nim istnieją i dla nich to robią. Mnie nic bardziej nie uskrzydla podczas biegu niż doping. A w codziennym treningu zawsze przydaje się wsparcie i zrozumienie ze strony otoczenia. A teraz przechodzimy do sedna sprawy.
6) Sukces kosztuje
Niestety, nie ma nic za darmo. Nikomu nie przychodzi nic łatwo. Ludziom się często wydaje, że jak ktoś biega maraton w 2:10 czy choćby łamie 3 godziny, to przychodzi mu to łatwo i przyjemnie. Tak nie jest! Musi włożyć to ogrom pracy, poświęcić cenny czas. Walczyć z przeciwnościami losu. Ktoś mi mówi „też bym biegał 100 km w tygodniu ale niestety, mam zajęcia z Hiszpańskiego, a Ty masz na to czas”. Myślicie, że ja bym nie chciał nauczyć się Hiszpańskiego? Musiałem z tego zrezygnować. To jest przykład, ale tak samo jest z każdą inną dziedziną życia. Trzeba z czegoś zrezygnować, żeby coś dostać. Wszystko z czego rezygnujemy jest kosztem naszego sukcesu.
Nie bez powodu po Internecie krąży formuła „Train, Eat, Sleep, repeat”. Tylko nie myślcie, że Ci zawodnicy nie interesują się innymi rzeczami, że nie rezygnują z życia prywatnego, rodzinnego. Ze swoich zainteresowań itd. Ja też chętnie wychodziłbym częściej ze znajomymi. Oglądał więcej filmów, realizował swoje inne pasje. Ale w tym momencie jest to niemożliwe. Zwyczajnie nie mam na to czasu, bo moim celem było złamanie 2:30 w maratonie i dobrze wiedziałem ile pracy to będzie mnie kosztowało.
W powyższym akapicie nie użalam się nad sobą, w żadnym wypadku. Sukces jaki udało mi się osiągnąć, czyli realizacja celu, w 100% wszystko mi zrekompensował. Jestem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym. Chcę tylko pokazać, że to nie jest kwestia talentu, predyspozycji, ale ogromu włożonej pracy. Bo nie jest talentem wstawanie o 5 rano, bieganie w każdych warunkach niezależnie od samopoczucie i zmęczenia. Walczenia z wagą, kontuzjami, bólem, zmęczeniem, brakiem snu. To wszystko cena jaką musiałem zapłacić za taki wynik.
I na pewno ta cena mogłaby być znacznie większa. Zamiast pisać tego bloga, mógłbym spać i się regenerować. Zamiast jeździć na wakacje, mógłbym organizować sobie obóz biegowy. Jakby do tego dołożyć dużo kasy na fizjoterapię, odnowę i połączyć to ze zdrowszym jedzeniem, to na pewno biegałbym w tej chwili szybciej. Ale świadomie podejmuje decyzje, że więcej nie zapłacę. Zwyczajnie, chcę zachować proporcje, które dla mnie są odpowiednie. W innym wypadku przestałoby mnie to cieszyć, a zaczęło męczyć.
I teraz popatrzmy na te tysiące biegaczy na naszych ulicach. Mówi się, że nie mają szans biegać tak szybko. Bo pewnie większość chciałaby pobiec 2:30 w maratonie (wiem, odnoszę się do Panów, Panie, wybaczcie :) ). Tak ja bym chciał jeździć nowym BMW z salonu. I dzięki kredytowi pewnie nawet mógłbym to marzenie spełnić, ale cena dla mnie jest za wysoka. Musiałbym zrezygnować z setki innych rzeczy. Tak samo, żeby pobiec 2:30 cena dla nich jest za wysoka. Biegają, bo chcą być zdrowi, wysportowani, sprawni. Chcą spędzić miło czas, odstresować się po pracy. Biegają, bo taka jest moda, bo chcą pochwalić się na fejsie czy zwyczajnie sprawdzić, czy potrafią. Ale nie chcą poświęcać wszystkiego, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. Bo nie taki jest ich cel. I nie jest to kwestia talentu, ale życiowego wyboru. A najlepsze wybory są takie, które sprawiają nam radość.
I na koniec jeszcze dwa świetne cytaty, które znalazły się w komentarzach na moim blogu. Pierwszy autorstwa maratończyka, Roba de Castella:
[quote align=”center” color=”#999999″]Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy że około 98% mojego biegania nie ma nic wspólnego z przyjemnością: 2% przyjemność, 98% poświęcenie. To ciężka formuła. Wychodzenie z domu kiedy zimno ścina Cię z nóg i wtedy kiedy żar leje się z nieba. I kilometr za kilometrem[/quote]I Ryan Hall, który pokazuje, jak należy traktować porażkę w sporcie:
[quote align=”center” color=”#999999″]Myślę, że można różnie podchodzić do tych, którzy Cię wyprzedzają. Można się poddać lub można się poczuć zainspirowanym. Ja zawsze wybieram to drugie.[/quote]