To jest standardowe pytanie, które dostaje przynajmniej raz na tydzień w pracy. Oczywiście wszyscy mówią o jakiś magicznych genach i tylko w tym widzą przewagą zawodników z Afryki. Nie do końca podzielam to zdanie, tym bardziej podobał mi się wywiad z Renato Canova.
Miałem przyjemność uczestniczyć w wywiadzie podczas Expo przed maratonem praskim. Jeżeli ktoś nie wie kim jest Canova, to jest to światowej sławy trener, w większości afrykańskich biegaczy. Wychował rekordzistów świata i wielu mistrzów oraz zwycięzców licznych maratonów. Przez wielu uważany obecnie za najlepszego trenera długodystansowców.
Na początku, jak zawsze w takich wywiadach, pytania były dość tendencyjne. Ale sam Canova wygląda na bardzo uprzejmego człowieka i spokojnie i z uśmiecham na wszystkie pytania odpowiadał. Jednak ożywił się dopiero kiedy padło pytanie o przewagą zawodników z Afryki. Ożywił się do tego stopnia, że mówił, aż mu przerwał tłumacz, który już nie nadążał robić notatek :) Później i tak skończył, ponieważ nie chciał kończyć w połowie i pozwolili mu mówić już po czasie. A więc w czym tkwi sekret. Canova wymienia trzy punkty:
[list type=”check”]- Po pierwsze chodzi o mentalność mistrza. Według Renato zawodnicy z Europy nie są tak zmotywowani, nie mają takiej mentalności. I przede wszystkim nie potrafią tak cierpieć jak zawodnicy z Afryki. Uważa, że Afrykańczycy są zdolni to dużo większych poświęceń, do dużo większego cierpienia na trasie. Są na to przygotowani, ponieważ spełniają punkt drugi.
- A po drugie, zawodnicy z Afryki nie polegają na technice (mowa tu przede wszystkim o pulsometrach). Canova mówi, że ze swoimi zawodnikami w ogóle nie ćwiczy z pulsometrem. Nie dlatego, że są złe. Ale służą temu, żeby w jakimś stopniu ograniczać zawodnika. Ustawiają limity, biegniemy do maksymalnie jakiegoś pulsu. Nie da się być mistrzem trenując w ten sposób. Sam Canova mówi, że on świadomie swoich zawodników wprowadza w te „zabronione” rejony, żeby ich organizm poznał co się wtedy dzieje. Żeby byli przygotowani na ekstremalny wysiłek. Zmusza ich, żeby eksplorowali wszystkie zakresy, bez żadnych limitów.
- I po trzecie, Afrykanie bazują na tempie, Europa na objętości. Canova daje tutaj przykład testowania właśnie ekstremalnych wysiłków u swoich zawodników. Każe pobiec maratończykowi 20 km po 3:00 min/km i wie, że on nie jest w stanie tego zrobić. Chce właśnie wprowadzić go w strefy maksymalnego zmęczenia. Według niego Europejczyk wie, że nie da rady i pobiegnie 20 km po 3:15 min/km. A załóżmy Kenijczyk ruszy po 3:00 min/km i będzie biegł aż padnie. Nie zrobi 20 km ale przebiegnie powiedzmy 15 km maksymalnego wysiłku, nie zwolni, później przerwie trening i skończy spacerem.
Jak widać, bycie mistrzem nie jest łatwe. Podsumowując, wygląda na to, że zawodnicy z Afryki rzeczywiście na treningach przechodzą sami siebie. Ostatnio jak przeglądał trening nowej rekordzistki świata a dystansie półmaratonu, to jej trening wydawał mi się wręcz abstrakcyjnie trudny. Jej trenerem jest właśnie Canova, a możecie go zobaczyć na stronie bieganie.pl Teraz słuchając Renato wychodzi na to, że rzeczywiście, żeby biegać 2:03, 2:04 trzeba być maksymalnie zdeterminowanym, mieć mentalność mistrza a przy tym na treningach dawać z siebie absolutnie wszystko. Nie przysłowiowe 100% ale prawdziwe 100%