Kiedy mówimy o treningu biegowym mamy na myśli bieganie. Rozbieganie, lub jakąś określoną jednostkę treningową. Czasem elementy techniczne jak skipy czy np. pracę na płotkach. Mało kto pamięta, że integralną częścią treningu biegowego powinno być rozciąganie. W przypadku zdecydowanej większości amatorów, moim zdaniem, powinno trafić tam również rolowanie.
Zawsze traktujemy to jako dodatek. Jak będzie czas to się porozciągam. Każdy tak mówi. Ja też, setki razy. W konsekwencji zawsze kończy się to odpuszczaniem. Nie traktujemy tego jako czegoś, dzięki czemu szybciej pobiegniemy. Zresztą nuda, nic się nie dzieje. A rolowanie boli. Oczywiście są i tacy, którzy powiedzą Wam, że to wcale nie jest potrzebne. Ba, sam kiedyś zastanawiałem się nad sensem rozciągania. Dziś mogę Wam śmiało powiedzieć, nigdy tak szybko się nie regenerowałem, nie biegało mi się tak dobrze, lekko i szybko, jak właśnie podczas okresów treningu, kiedy dbałem o rozciąganie i rolowanie po bieganiu. Mięśnie miałem luźniejsze, mniej obolałe. Zakres ruchu większy.
Jak się zmusić do rozciągania i rolowania po treningu? Nie lubię słowa „zmuszać”, chociaż czasem może być ono konieczne. Jednak najlepszym sposobem jest traktowanie tego jako jedność. Biegamy, rozciągamy się, rolujemy. To jest jeden trening. Zdecydowanie najlepiej mi to szło, jak właśnie tak traktowałem moje bieganie. Szedłem na trening z wałkiem w ręku. Po bieganiu zakładałem słuchawki na uszy i się rozciągałem. Nawet 10 minut, ale zawsze. Później rolowanie, też nie trwało to nie wiadomo ile czasu. Powiedzmy 10 minut. I dopiero uznawałem trening za zakończony.
Oczywiście naszym ograniczeniem zawsze będzie czas. Wszystkich. Moim, Waszym. Jednak czy naprawdę te 15-20 minut Was zbawi? Nie codziennie, ale chociaż te 3-4 dni w tygodniu. Mimo wszystko uważam, że w zdecydowanej większości odpuszczanie rozciągania i rolowania to kwestia lenistwa. Pobiegaliśmy i już nam się nie chce. Mi również, to normalne. Ale bez tego nie będziecie biegaczami, jakimi moglibyście być dbając o te elementy treningu.
Inna sprawa, sporo osób uważa, że jak nie ma godziny na te ćwiczenia, to nie ma sensu zaczynać. Albo robimy coś perfekcyjnie, albo wcale. Oczywiście jeżeli takie myślenie kończy się na perfekcyjnym rozciąganiu i rolowaniu to ok. Ale w zdecydowanej większości kończy się to zupełnym odpuszczeniem. A naprawdę zawsze lepiej zrobić cokolwiek niż nic.
Więc postarajcie się podejść do biegania, rozciągania i rolowania jako do jedności. Macie okres zimowy, dla wielu to mniej kilometrów, więcej treningu uzupełniającego. Idealny czas by wdrażać zmiany. Zmiany dzięki którym będziecie mogli trenować więcej i ciężej. I które zaprowadzą Was do wymarzonych wyników na wiosnę.
Fot: Łukasz Zdunek