Ostatni prawdziwy maraton biegłem niemal dwa lata temu w Lipsku. Minęło naprawdę dużo czasu. Po drodze działa się dużo różnych przeczy. A mój ulubiony dystans czekał i czekał na kolejny start. Cały 2018 był pokrzyżowany kontuzjami. I tak dotarliśmy do 2019, mam nadzieję owocnego roku. Roku, który zaczynam maratonem. Biegiem, którego już nie mogę się doczekać.
Dlaczego Bahamy?
Powody nie są jakieś skomplikowany. Chociaż jeden bardzo ciekawy.
- Jedziemy na wakacje. Lecimy na Bahamy, przenosimy się później na Florydę. USA planowaliśmy już od chyba trzech lat. Uwielbiam te klimaty i w końcu udało się zrealizować cel. Przy okazji chcieliśmy odwiedzić Bahamy. A, że akurat odbywał się tam maraton i to jubileuszowy :) No cóż, nie mogliśmy nie skorzystać.
- Pewnie część z Was wie, ale zdecydowana większość nie ma pojęcia. Przez cały okres liceum – studia grałem w drużynie Bahamas Jelonki. Na początku w kosza, późnie
j w piłkę nożną. To była grupa chłopaków z osiedla, ze szkoły, którzy w sumie ukształtowali mnie sportowo i wśród których chyba rodził się mój charakter sportowy. Pewnie każdy z nich powie Wam, że byłem na tyle samolubny, że musiałem skończyć w sporcie indywidualnym („więcej podań” to była nasza maksyma klubowa). :) W każdym razie już wtedy wiedziałem, że muszę odwiedzić Bahamy. A odkąd biegam, wiedziałem, że muszę kiedyś pobiec tam maraton. No i teraz realizuję ten cel. Chociaż wtedy był on tylko marzeniem.
Moje oczekiwania?
Nie oszukuję siebie, nie będę oszukiwał Was. Nie jestem teraz w jakiejś życiowej formie, bo i być nie mogę Po całym zawalonym roku, wróciłem do biegania jakoś w październiku (wcześniej miałem epizod, nawet pokonałem Maraton Wigry, ale zaraz po nim czekała mnie ponownie długa rehabilitacja). I tak w październiku pokonałem około 120 km! Tylko normalnie biegam w 5 dni ;) Później przyszedł listopad i grudzień. I to już był konkretny trening. Ponownie wszedłem w większe objętości, intensywność. Poza tym spędziłem godziny na siłowni i regeneracji. Pewnie jestem teraz sprawniejszy i silniejszy niż kiedykolwiek od kiedy biegam. Ale na pewno jeszcze z szybkości i wytrzymałości mam spore braki. Na co liczę? Jeżeli warunki będę akceptowalne (to Bahamy :D ) to 2:30-2:35. Na taki bieg się nastawiam.
Jestem też już na tyle doświadczony, że wiem, na ile mnie stać. I skoro treningi biegam na określonych prędkościach to nie oczekuję potem cudów na maratonie. Biegam jakieś 10 sekund wolniej niż podczas najlepszej formy. Szczególnie długie treningi progowe, które dla mnie są wyznacznikiem tempa na maraton. Więc tak by to wychodziło. Czy coś może sprawić, że pobiegnę szybciej/wolniej? Tak, zawsze jest taka możliwość. Wyobraźmy sobie idealne warunki i innego zawodnika, który biegnie na 2:29 a z nami nie ma nikogo. Raz się żyje, łapię plecy i mam szanse dopiec i rywalizować z nim na końcu. Druga opcja to typowa maratońska bomba, przegrzanie, odwodnienie. Przerabiałem to trochę na Jamajce. I chociaż tam kontrolowałem w pełni bieg, to ostatnie 7 km plątały mi się nogi.
Jak to się ma do sezonu?
Trenowałem trzy miesiące. Planowałem na styczeń wakacje. Więc zaczynam maratonem, chcę mimo wszystko wykorzystać to co wypracowałem, sprawdzić się, poczuć ponownie 42 kilometry w nogach. A potem odpoczywać, zwiedzać, jeść i cieszyć się Bahamami i Florydą. Możecie nazwać to małym roztrenowaniem. Wracam i od lutego szykuję się już na bazie tego co wypracowałem na Wingsa. Oczywiście nie jest to optymalne rozwiązanie jeżeli chodzi o budowanie formy biegowej. Ale zawsze mówiłem, że tak samo jak lubię biegać, tak samo lubię podróżować i zwiedzać. Więc nie mam żadnych wątpliwości, że to dobry pomysł. Przy okazji to jubileuszowy bieg, bo 10 edycja.
Zwiedzanie
Przeczytałem już naprawdę dużo o Bahamach i Florydzie. Bahamy mamy ogarnięte. Natomiast jeżeli macie ciekawe spostrzeżenie dotyczące Florydy, Miami etc. to z chęcią posłucha. Co warto zobaczyć, gdzie warto jechać, gdzie zjeść, nocować? Pierwszego dnia idę na NBA, Gortat z Clippers wpada do Miami. Już chcę tam być!
Koniec
To tyle. Mam nadzieję, że relacja będzie ciekawa, a ja nie spłonę na biegu i z uśmiechem przekroczę metę. A teraz wracam do pracy. Dziś ostatni dzień. Mam milion spraw do ogarnięcia :D