Podsumowanie tygodnia 2014.02.10 – 2014.02.16

Podsumowanie tygodnia

Ten tydzień można podsumować bardzo szybko i zwięźle – co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Poprzedni tydzień był tragiczny. Fatalny wtorek i w ogóle niedziela, po której budziłem się w nocy zlany potem :) Ale przyszedł kolejny tydzień, kolejne wyzwania. Szybko zapomniałem o poprzednich treningach i skupiłem się na kolejnych.

1) Poniedziałek

I już na samym początku zrobiłem wyjątek. Biegałem w poniedziałek. W niedzielę rano biegłem tak wolno, że prawdę mówiąc to nawet za bardzo mnie ten trening nie zmęczył. A już na pewno nie fizycznie, bo psychicznie byłem ledwo żywy. W poniedziałek czułem się na tyle dobrze, że zrobiłem trening. Miało to być lekkie 10 km ale biegło mi się tak dobrze, że wyszło 15 km po 4:10 min/km Później dalej skupiłem się na tym, żeby dobrze się wyspać, zregenerować i rozpocząć tydzień z przytupem.

2) Wtorek

Nie biegałem rano, w tym tygodniu priorytetem była regeneracja. Brakowało mi snu, musiałem więcej spać kosztem porannego biegania. Po pracy wyszedłem na 20 – 24 km po 3:45 – 3:50 min/km. Pewnie już widzieliście na facebooku co z tego wyszło. 30 km po 3:40 min/km. Super trening po którym wiedziałem, że nie jest ze mną tak źle. Co prawda kosztował mnie dużo, byłem kompletnym flakiem po treningu. Wszystko bolało, ale to była taka dawka motywacji do kolejnych treningów, że na pewno warta świeczki. Zresztą więcej pisałem o tym tutaj: Trening na przełamanie.

trening_na_przelamanie_3

3)  Środa

Rano wstałem i poszedłem na siłownię. Zrobiłem kilka kilometrów lekkiego truchtu, trochę stabilizacji, trochę ćwiczeń siłowych. Wszystko delikatnie. Nogi miałem jak z ołowiu w idąc do pracy w Centrum szukałem ruchomych schodów. Na zwykłych musiałem się zatrzymywać :) Wieczorem wyszedłem na kolejne 10 km lekkiego, bardzo wolnego regeneracyjnego biegu.

4) Czwartek

Rano ponownie spałem. Po pracy zrobiłem 20 km. W ogóle nie forsowałem tempa, ale o dziwo biegło mi się całkiem dobrze. Może lekkości nie było, ale tempo ok 4:20 – 4:25, więc z podniesioną głową wracałem do domu.

5) Piątek

Miałem biegać rano 5 * 2km i wieczorem 10 km regeneracji. Nie mogłem rano wstać z łóżka, zaspałem 2 godziny :) Więc po pracy poszedłem tym razem na siłownię zrobić 6 * 2km z intensywnością półmaratonu. Nie było łatwo. Było strasznie gorąco na siłowni, potwornie duszno. Ale jakoś udało skończyć się ten trening. Po 6 * 2km zrobiłem jeszcze 2 * 1km z intensywnością biegu na 10 km ale na sporej przerwie. Nie wiem skąd miałem tyle silnej wioli. Do domu z siłowni mam ok 1 km. Normalnie idę 10 minut, tym razem szedłem 25 minut! To wszystko wynagrodziła mi kolacja walentynkowa :)

smart_run_20140216

6) Sobota

Standardowo. Rano 20 km. Nie było łatwo, biegłem bardzo wolno. Byłem chyba bardziej rozbity niż tymi 30 km. Wieczorem jeszcze siłownia. Tu już było całkiem dobrze. Ponownie sporo snu, którego wykres możecie obejrzeć. Sporo słodyczy (musiałem zjeść to co dostałem na walentynki dzień wcześniej). I pora na długie wybieganie.

Screen Shot 2014-02-16 at 9.19.20

7) Niedziela

Też bez historii. Lekkości brak, ale nie ma się co dziwić. Zrobiłem 30 km, tempo ok 4:30 Biegło się całkiem dobrze, tak do 23 kilometra. Później już szurałem nogami, ale w sumie jestem zadowolony. Teraz leżę spokojnie, nogi są w całkiem dobry stanie a ja mam czas kończyć kolejnego Wiedźmina „Sezon Burz”. Polecam, super książka!

Podsumowanie

Kilometraż zrobiony. Dwa znakomite treningi. Dwa razy byłem na siłowni. Nawet się rozciągałem i trochę poćwiczyłem na wałku. A teraz czuję się całkiem dobrze. Dobry tydzień, nawet bardzo dobry, który potwierdził, że w ciężkim treningu regeneracja to podstawa!

More from Bartosz Olszewski
Spełnionym być. Leipzig Marathon, relacja część 2.
Wczoraj skończyliśmy na 21 kilometrze 39. Leipzig Marathon. Nie ma co się oszukiwać....
Read More