Tydzień 12/2017 #17 – czyli półmaraton na pełnej bombie!

bieganie trening

Poprzedni tydzień to prawie 200 kilometrów przebiegu. A ten miałem kończyć Półmaratonem Warszawskim. Atakując życiówkę. Dalej nie luzując treningu. Jak teraz o tym piszę, to stwierdzam, że albo moja pewność siebie sięgnęła zenitu, albo zwyczajnie głupota zwyciężyła. W każdym razie nie zwalniałem tempa. Planowałem mocne bieganie na wtorek. Od czwartku lekki luz. I niedziela atak. Jak wyszło pewnie wiecie. Dziś zobaczycie, jak to wyglądało w ostatnim tygodniu.

Poniedziałek

Dość lekki. Tylko 20 km rozbiegania w pierwszym zakresie. Tempo 4:22 min/km. We wtorek miał być ogień. Nie mogłem sobie pozwolić na więcej, na szybciej.

Chciałem ćwiczyć, ale sami widzicie :)

Wtorek

Umówiłem się z Pawłem Krochem na trening 4×3 km po asfalcie. Tempo półmaratonu. Bardzo ciężki, wymagający trening. Średnie tempo odcinków? 3:18, 3:18, 3:13 i 3:13 min/km! Nie wiem, czy to nie był najlepszy trening w moim życiu. Nawet nie wyjechałem sią na maksa. Jednak cały czas miałem ten start w głowie i wiedziałem, że nie mogę paść po tym treningu jak w poprzedni poniedziałek. Ogólnie rewelacja. Byłem bardzo podbudowany, wiedziałem, że stać mnie na życiówkę. Wiedziałem, że mam formę. Jak ja lubię takie biegi!

Środa

20 kilometrów po 4:38 min/km. Mój organizm jednak mocno odczuł ten bieg. Nie zwalniałem tempa, cały czas byłem w treningu, nie zmniejszałem objętości. Na odpoczynek zaplanowałem trzy najbliższe dni.

Czwartek

12 kilometrów rozbiegania + 4 przebieżki. Szybko, ok. 4:00 min/km.

Piątek

Wolne. Co jak co, ale myśląc o wyniku, musiałem jeden dzień zupełnie odpocząć od biegania.

Odbieramy pakiety

Sobota

7 kilometrów w 4:03 min/km. Było dobrze, noga lekka, nic mi nie dolegało. Pozostało zrobić swoje.

Tak wyglądał mój półmaraton

 

Niedziela

Doskonale wiecie jak to się skończyło. Zrobiłem życiówkę, pobiegłem 1:09:29. Podjąłem bardzo duże ryzyko. Pobiegłem z pełnego treningu, ale jak widać, udało się. W końcu zrobiłem życiówkę. Wiedziałem, że trening idzie dobrze. Że jestem szybszy i bardziej wytrzymały, niż byłem kiedykolwiek.

Całą relację z biegu możecie przeczytać tutaj. Jak później historia pokazała, ta pewność siebie trochę mnie zgubiła podczas maratonu. To co wyszło przy okazji biegu na 21 kilometrów już nie wypaliło na 42 kilometry. Można powiedzieć, że trochę oszukałem ten półmaraton. Jednak maratonu nie oszukasz, on Ci wytknie każdy, najmniejszy błąd w przygotowaniach!

Pozytywy

  • ŻYCIÓWKA!
  • Super forma, super szybka regeneracja
  • W końcu mogłem sobie pozwolić na wino, pizzę, sushi i lody. Mówię tutaj o jednym daniu :D

Negatywy

  • W sklepie nie mieli mojego ulubionego wina…
Lubię coś przekąsić po biegu :)

Nauka na przyszłość

Można pobiec dobry maraton z pełnego treningu. Oczywiście kiedy jest to start docelowy, na pewno odpocząłbym 14 dni a nie 3. Ale w wypadku, kiedy szykujemy się na coś innego, można pogodzić trening ze świetnym półmaratonem.

Dla początkujących

Nie bójcie się półmaratonu. To taki wstęp do dłuższego biegania. Dla wielu jest naprawdę sporym wyzwaniem, jednak to nie maraton! Tutaj raczej nie natraficie na tzw. efekt ściany. Nie wyczerpiecie się energetycznie. Nie dopadną Was skurcze czy ogólne wyczerpanie organizmu. Nawet jak będzie ciężko, bardzo ciężko, to meta będzie tuż, tuż. 2, 4, 6 kilometrów. Już macie ją w zasięgu. To działa na głowę. Co innego, jak biegniecie maraton, już chcecie schodzić a przed Wami 15 kilometrów. Dlatego do maratonu musicie mieć duży respekt. Półmaraton to znakomita próba, której nie powinniście się bać!

More from Bartosz Olszewski
Wolontariusz – cichy bohater każdego biegu
Piszę ten tekst, bo ostatnio kilka razy spotkałem się z sytuację, gdzie biegacze...
Read More