Kelly Starrett „Gotowy do biegu” – sportowcem jesteśmy 24 godziny na dobę

gotowy do biegu

Książka, w której każdy sportowiec znajdzie coś dla siebie. Niekoniecznie wybitna, na pewno pożyteczna.

7
7

Od dawna szukałem na polskim rynku dobrej książki o fizjologii wysiłku biegacza. O pracy nad układem ruchu, o rozciąganiu, wzmacnianiu mięśni, fizjoterapii. Kilka dni temu dostałem do recenzji książkę „Gotowy do Biegu” autorstwa Kelly Starretta.

Dr. Kelly Starrett trafił na listy bestsellerów NY Times za sprawą swojej książki „Bądź sprawny jak Lampart”. Teraz przyszedł czas na „Gotowych do Biegu”. W sumie nie wiedziałem czego się po tej książce spodziewać. Doświadczenie z tego typu publikacjami mówiło mi, że jest małe prawdopodobieństwo, że książka będzie naprawdę wartościowa.

Kelly Starrett uczy nas jak zachować pełną sprawność naszego organizmu. Na każdej stronie książki tłumaczy, że na to, czy skończymy z kontuzją, czy bez problemu będziemy pokonywać kolejne kilometry, pracujemy w każdej minucie naszego życia. Wszystko ma znaczenia. To jak stawiamy stopy podczas spoczynku, w jakiej pozycji siedzimy. Ile pijemy każdego dnia. Czy dostarczamy elektrolity? Czy przed każdym treningiem robimy rozgrzewkę? Po treningu obowiązkiem jest schłodzenie. Dostajemy 12 punktów, według których musimy postępować, żeby cieszyć się zdrowym i satysfakcjonującym nas bieganiem.

Po wykładzie na temat 12 zasad, którymi musimy się kierować każdego dnia, przychodzi czas na ćwiczenia. Te wzmacniające, rozciągające. Automasaż, wzmacnianie mięśni. Jest tego dużo, mamy z czego wybierać. Opisane jest też, do czego każde ćwiczenie się nam przysłuży. Co zrobić jak poczujemy ból w piszczelach, a co jak dopadnie nas ITBS. Na samym końcu dostajemy gotowy, rozpisany plan działania i pracy nad swoim ciałem. To tyle, jeżeli chodzi o opis zawartości książki, teraz skupmy się nad jakością.

Na pewno w książce jest dużo motywacji. Pisana językiem trochę wojskowym. Czyli „tak musisz i koniec”! Czasem mam wrażenie, że jak zrobię coś na przekór 12 zasadom, to już mogę odliczać kilometry do kontuzji. Nie lubię takiego języka, ale z drugiej strony to uderza do świadomości i pomaga pewnie przekonać więcej osób do swoich racji.

Ja mam do tej książki dwojaki stosunek. Uważam, że warto ją przeczytać. Nie żałuję żadnej przeczytanej strony. Zawsze twierdziłem, że jak coś wyniosę z takich publikacji, zastosuję w swoich treningach, to na pewno książka jest warta przeczytania. Jednak z drugiej strony nie potrafię się do wszystkiego przekonać, nie przekonuje mnie całościowy plan Starretta i jego podejście do kontuzji biegowych.

Według mnie wynika to z faktu, że jednak to jest fizjolog, który najwięcej wspólnego ma z crossfitem a nie z bieganiem wytrzymałościowym. I o ile uważam za niezwykle interesujące i potrzebne takie punkty, jak praca nad mobilnością stawów biodrowych, rozciąganiem, nawadnianiem i automasażem, to już inne mnie tak nie przekonują. Nie potrafię się zgodzić z faktem, że muszę biegać w butach z zerowym dropem, że muszę koniecznie zakładać kompresję, co chwila pić elektrolity i ściskać się jakimiś gumami. Z drugiej strony mam znakomite przykłady pracy nad zakresem ruchu w stawach, świetne przykłady automasażu i bardzo dobrze wytłumaczone zależności w układzie ruchu.

Co ciekawe, uważam, że większości biegaczy ta książka może przydać się bardziej niż mi. O ile ja na pewno wdrożę część pomysłów Starretta do swoich codziennych treningów, o tyle osoby biegające mniej i do tej pory mało pracujące nad swoją mobilnością, naprawdę mają duże pole do popisu. Więc wszyscy cięgle płaczący z powodu shin splints, ITBS, bólu kolan, stawów biodrowych, pleców. Przeczytajcie uważnie książkę, wyposażcie się w najprostsze narzędzia do fizjoterapii (wałek, piłki, guma do ćwiczeń) i zacznijcie wykonywać ćwiczenia polecane w „Gotowych do Biegu”. A gwarantuję Wam, że liczba i częstotliwość kontuzji spadnie.

Czy jest to książka, na jaką czekam? Nie do końca. Osobiście czekam na publikacją fizjologa i fizjoterapeuty, który zajmuje się biegaczami zawodowymi. Ta książka moim zdaniem powinna nosić tytuł „Gotowi na Sport”. Przydatna publikacja, warta przeczytania. Ale czytając musicie sami weryfikować, co tak naprawdę wdrożyć w pierwszej kolejności a co raczej sobie darować. Mogę Wam podpowiedzieć. Skupcie się na pracy nad ruchomością w stawach według Starretta, reagujcie automasażem przy pierwszych objawach kontuzji i pamiętajcie, że biegaczem jesteście 24 godziny na dobę. To z jednej stronu niewiele, z drugiej może diametralnie zmienić Wasze bieganie. Więc, czy warto kupić? Warto!

More from Bartosz Olszewski
PZLA vs Krzysztof Gosiewski, czyli wolnoć Tomku w swoim domku
Polski Związek Lekkiej Atletyki ostatnio stara się chyba zrobić wszystko, żeby zniechęcić...
Read More