Bardzo często dostaję takie pytanie. I w ogóle mnie to nie dziwi, bo niby skąd mamy wiedzieć, kiedy zmienić but do biegania na nowy? Co jest wyznacznikiem, że nadszedł czas zmiany? Czy producenci prawidłowo sugerują nam ilość kilometrów po której powinniśmy dokonać wymiany na nowszy model? Na te i inne pytanie odpowiadam w poniższym artykule.
Na zużycie buta biegowego wpływ ma bardzo wiele czynników. Kluczowa jest tu waga biegacza. Sposób w jaki stawia stopę. Bardzo ważne jest podłoże po którym biegamy. A nawet taki czynnik jak pora roku, czyli czynnik środowiskowy. Oczywiście wpływ mogą mieć również różnego rodzaju czynniki zewnętrzne, takie jak na przykład sól na drogach. Zacznijmy od początku, czyli od firm produkujących buty do biegania. Przeważnie zalecają nam one zmianę buta po przebiegnięciu ok. 600 – 800 kilometrów. Jednak w przypadku butów startowych i minimalistycznych ta żywotność jest przeważnie mniejsza, i tutaj zmiana według producenta często powinna następować przy przebiegach rzędu 300 – 500 kilometrów. Nie są to powalające liczby, osobiście musiał bym zmieniać buty co miesiąc wydając na to rocznie fortunę. Producenci są ostrożni, but na pewno traci na właściwościach przy takim przebiegu, ale czy na pewno nie nadaje się już do biegania? Wątpię. Jeżeli częste wymiany butów nie stanowią obciążenia dla Twojego budżetu to dla świętego spokoju zmieniaj je tak często jak sugeruje producent. Moim zdaniem jednak możesz biegać w nich zdecydowanie dłużej.

Obecnie dobre buty treningowe mają naprawdę długą żywotność. W większości moich par cholewka spokojnie wytrzymuje 2000 kilometrów. Wiadomo, zrobią się trochę luźniejsze. Trzeba będzie mocniej sznurować. Pojawią się pierwsze przetarcia. Ale but powinien być zdolny do biegania. Trochę inaczej ma się sprawa z butami startowymi i minimalistycznymi. Szczególnie w przypadku rasowych startówek, potrafią się one szybko rozpadać. Jest to spowodowane minimalną ilością materiału użytą do produkcji. W końcu but startowy ma być jak najszybszy a nie starczać na tysiące kilometrów biegania.
Podobnie ma się sprawa z podeszwą buta. O ile buty treningowe są przeważnie wykończone sporą ilością gumy węglowej o tyle ze startówkami i butami minimalistycznymi różnie bywa. W końcu trzeba oszczędzać na wadze. Jeżeli powoli wytarcia robią się bardzo duże, zaczynamy dobijać się do pianki amortyzującej, lub zwyczajnie zaczyna nam się rozpadać podeszwa to znak, że chyba przyszedł czas na zmianę.
I teraz powoli przechodzimy do sprawy najważniejszej. Amortyzacji buta i jego „pracy”. To w jakim stopniu zapewnia ochronę naszym stawom i mięśniom, czy odpowiednio stabilizuje, jest kluczowe i na tej podstawie powinniśmy podejmować decyzję o zmianie butów na nowe. Każdy but traci swoje właściwości. Z każdym krokiem pianka amortyzujące staje się coraz bardziej ubita. I nie ważne, czy jest to EVA, ZOOM, Boost, DNA czy jeszcze inny wynalazek ze wspaniałą nazwą. Jedne starczają na dłużej, drugie na krócej, ale wszystkie się ubijają. I teraz pytanie jak sprawdzić czy już pora na zmianę? Dla mnie najlepsze jest porównanie. Weźcie jakąś w miarę nową parę i porównajcie. A najlepiej iść do sklepu i na jedną nogę założyć ten sem but, tylko nowy. Na drugiej mamy swój wiekowy oryginał i porównujemy. Jeżeli nie widać różnicy, lub jest ona stosunkowo mała to dalej cieszmy się starymi butami. Jeżeli jednak stary but jest osadzony wyraźnie niżej, czujemy się w nim, jakby zamiast amortyzacji była na dole przyczepiona zużyta opona samochodowa, to jest to znak, że przyszedł czas na zmianę. Lepiej wydać trochę kasy niż później leczyć kontuzję.

A ile ja biegam w butach? W startówkach przeważnie startuję ok 400 kilometrów na asfalcie. Ale maratony raczej biegam w dość nowych butach, powiedzmy do 200 kilometrów przebiegu. Tutaj wolę dmuchać na zimne. Więcej kilometrów to większa szansa na jakaś awarię podczas zawodów. Ale później nie wyrzucam takich butów, ścigam się w nich w zawodach trailowych, czasem robię mocny trening lub kilka interwałów na bieżni mechanicznej. Jeżeli chodzi o buty treningowe to tutaj biegam 2000 kilometrów i więcej. Im więcej but ma nabiegane, tym częściej wykorzystuję go do biegania po lesie, a rzadziej zabieram na twardą nawierzchnię. W tej chwili mój Adidas Energy Boost ma 1900 kilometrów i dalej świetnie mi się w nim biega. Natomiast niekwestionowany lider, Nike Elite 5+ ma już 2500 kilometrów. Biegam w nich tylko po lesie bo mają już… w sumie prawie w ogóle nie mają amortyzacji :) Ale ostatnio potrzebowałem dynamicznego buta na bieg ciągły i 14 kilometrów po asfalcie dało się zrobić, dalej są pioruńsko szybkie.
Podsumowując, zużycie buta to sprawa bardzo indywidualna. Wpływa na nią wiele czynników. Jednak decyzja o wymianie powinna być podejmowana przede wszystkim na podstawie zużycia amortyzacji buta i jego właściwości motorycznych. Jeżeli macie wątpliwości to porównajcie je w sklepie biegowym. Jeżeli różnica będzie naprawdę wyraźna to znaczy, że przyszedł czas na zmianę. A jeżeli kupno nowego buta nie wpływa specjalnie na wasz budżet, to zalecam zmienianie zgodnie z wytycznymi producenta. Raz, że macie pewność odpowiedniej ochrony. A drugi powód jest taki, że chyba fajnie mieć nowe buty do biegania, prawda? :)