Zaczynamy biegać. Albo mamy już całkiem spory staż biegowy. Szukamy konkretnego planu, np. „Maraton w 3:30 trenując 4 razy w tygodniu”. Wszystko rozpisane, jak na tacy. Każdy dzień tygodnia, każdy trening. Nic, tylko biegać, realizować i na końcu złamać te 3:30 Niestety rzeczywistość rzadko kiedy bywa tak kolorowa, a gotowe plany treningowe często ostatecznie zamieniają się w porażkę. Pytanie dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedzi jest bardzo dużo. Nie zawsze winny jest plan. Przecież są tysiące biegaczy, którzy realizuję gotowe plany i przynosi to zamierzony efekt. Winni możemy być my sami, zwyczajnie nie przykładając się do treningu. Łapiąc kilka jak nie kilkanaście dodatkowych kilogramów, lub zwyczajnie realizujemy plan bez zrozumienia. Jednak czasem nawet najlepszy plan, dobrze zrealizowany, nie sprawdza się. Pytanie, dlaczego?
1) Życie weryfikuje założenia.
Jeżeli weźmiemy gotowy plan, bez wiedzy ogólnej, i staramy się go robić od A do Z zgodnie z rozpiską, to mamy olbrzymią szansę, że nam się to nie uda. Zwyczajnie, podczas kilkunastu tygodni, kiedy realizujemy trening, zawsze coś się wydarzy. Czy jest to kontuzja, choroba, wyjazd służbowy. Czy zwyczajnie fatalna pogoda, nadgodziny albo „siła wyższa”. Całego plany praktycznie nikt nigdy nie zrobił.
Świetnym przykładem może być niesprzyjająca pogoda. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy macie do zrobienia szybkie interwały, a właśnie oblodziło Wam chodniki. Naprawdę warto w tym momencie zreorganizować plan, zrobić jakieś wybieganie, poszukać alternatywy na bieżni mechanicznej, czy np. po treningu zrobić bardzo dużo siły biegowej. Jakoś zastąpić akcent, przełożyć go, zreorganizować plan tak, żeby nic nam nie uciekło, ale żeby dostosować się do warunków atmosferycznych.
W tym momencie ważna jest wasza wiedza i umiejętność wprowadzania korekt. Dlatego zawsze starałem się szukać planów z opisem poszczególnych treningów. Chciałem zdobyć wiedzę co i po co robię. W razie czego musicie sobie radzić, przestawiać treningi, skracać, wydłużać, zamieniać. W treningu elastyczność jest bardzo ważna i tej elastyczności musicie się nauczyć. Bez tej podstawowej wiedzy błądzicie jak we mgle. Coś tam biegacie, może się uda, ale zdecydowanie nie wykorzystujecie swojego potencjału.
2) Plany w zdecydowanej większości pisane są na podstawie treningu zawodowców.
To moim zdaniem najczęstszy powód złego realizowanie gotowych planów i braku oczekiwanych rezultatów. Wracając do punkt pierwszego, idealne wydaje się branie planów z książek. Tam gotową rozpiskę mamy poprzedzoną całą wiedzą odnośnie biegania i tego, co będziemy realizować w kolejnych tygodniach (oczywiście w wybranych książkach). Ale…
Ale nawet Ci najlepsi autorzy najczęściej bazują albo na treningu zawodowców albo na swoim własnym, też na poziomie mistrzowskim. Rzadko który autor stara się dostosować konkretne jednostki treningowe pod konkretny poziom zaawansowania biegacza. Dla mnie takim sztandarowym przykładem jest bieg w tempie maratońskim w przygotowaniu do maraton. To bardzo ciężki trening. I takie 14 km w tempie maratonu to maks, który zrobię na treningu. To niecałe 50 minut wysiłku, bardzo wysoka intensywność. Początkujący biegacze piszą mi, że w tempie maratonu to dla nich żaden problem zrobić i 30 kilometrów. I mają rację, bo dla nich tempo maratonu to tak naprawdę wolny bieg a sam trening będzie trwał 3 godziny. Wydolnościowo jest to dużo łatwiejszy bieg niż dla mnie. Biegnąc w swoim tempie maratonu trenują zupełnie co innego. Powinni biegać zdecydowanie krócej, ale szybciej. 12 kilometrów w tempie maratonu dla kogoś, kto biega go w powiedzmy 4 godziny, to bardzo łatwy trening.
Więc niestety trzeba zrozumieć, czemu dany trening ma służyć, albo szukać rozsądnych planów, które powiedzą nam, z jaką prędkością mamy biegać. Inaczej zwyczajnie możemy marnować swój potencjał. Treningi typowo maratońskie biegać zbyt wolno. Z kolei szybkie odcinki często biegamy za wolno. Najważniejsze to zrozumieć istotę treningu i realizować go tak, żeby miał służyć swoim celom, a nie był bez sensu zaliczony według tego, co napisane.
3) Gotowe plany nie wykorzystują Waszych mocnych stron.
Każdy ma swoje słabe i mocne strony. Wyobraźmy sobie biegacza typowo wytrzymałościowego, który wziął plan bazujący na treningu interwałowym. Albo odwrotnie, kogoś, kto świetnie biega interwały, a plan każe mu ciągle męczyć się na treningu progowym i długich wybieganiach. Nie tylko skutkuje to wolniejszym wzrostem formy, ale również zwiększonym ryzykiem kontuzji.
Pamiętam jak sam kiedyś starałem się tłuc podbiegi, ponieważ wcześniej ich nie robiłem, a wszyscy przekonywali mnie jak bardzo mi ich brakuje. Niestety, raz, że nie szły mi one za dobrze. Dwa, łapałem zaraz kontuzje. Zwyczajnie zawsze byłem dość wolny i tego nie zmienię. W dodatku bez odpowiedniego przygotowania siłowego, mięśnie było wystawione na duże przeciążenia i stąd kontuzje. Zacząłem biegać mocne treningi progowe, po urozmaiconym terenie, i problem zniknął. A siła rośnie. (spokojnie, róbcie podbiegi, to świetny trening i sam go robię, ale już z odpowiednią zaprawą w postaci treningu siłowego).
Podsumowanie
To tylko trzy, moim zdaniem podstawowe wady gotowych planów treningowych. Jest ich na pewno więcej. Jednak to nie jest tak, że gotowy plan to zły plan. Może nie będzie on optymalny, ale lepszy niż nic. Najważniejsze to wiedzieć co się robi i umieć reagować na ewentualne zmiany. Podobnie z wyborem, musimy znaleźć plan treningngowy, który będzie nam odpowiadał. Nie spieszcie się, wybierajcie plany z opisem (im więcej tym lepiej) i uczcie się. Z odpowiednią wiedzą, zmianami i dostosowaniem gotowej rozpiski do siebie, na pewno dużo łatwiej będzie Wam dotrzeć do mety!