Piszę ten tekst, bo ostatnio kilka razy spotkałem się z sytuację, gdzie biegacze nie potrafią docenić pracy, jaką wykonują dla nich wolontariusze na biegu. Zamiast być im wdzięczni, obrażamy ich, krzyczymy na nich, obwiniamy o niewiedzę.
Po pierwsze nie wiem czy wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale oni robią to za darmo. Pół biedy jak to jakiś mały bieg. Ale na takim Półmaratonie Warszawskim pracują całymi dnami. Pakują wam pakiety (kilkanaście tysięcy), przygotowuję jedzenie, całą infrastrukturę, sprzątają, pomagają, podają wodę, inne napoje, pożywienie. Jak my biegacze jeszcze śpimy przed biegiem to oni już zaczynają działać. Jak my już śpimy po biegu, to ostatni z nich jeszcze pracują. Po raz kolejny powtarzam, ZA DARMO!
A później słyszą, że źle podają kubki, że tworzą kolejki, że za wolno obsługują i wydają pakiety. Że się nie uśmiechają, nie chcą wymienić koszulki czy zamienić izotonika. Albo, że medali nie zakładają już na szyję (proponują komuś podnieść kilka tysięcy medali na wysokość głowy). Że nie chcę wpuścić do konkretnej strefy. Że nie wiedzą co i o której godzinie. Przy okazji dowiadują się, że są szczeniakami, debilami, idiotami, baranami itd. itp. Czasem są winni wręcz temu, że na jakiś bieg nie dojechała woda na czas. Pewnie powinni w tej sytuacji być zabezpieczeni i przynieść z domu.
Pamiętajcie, że oni wykonują polecenia. To sytuacja podobna do tej z marketów. Cena nie wchodzi albo się nie zgadza. Kolejki są przy kasach. Brakuje drobnych. System czegoś nie może sczytać. Ale wszystkiemu zawsze winien jest kasjer, pomimo tego, że on nie ma żadnej mocy sprawczej. Tak samo z wolontariuszami na biegu. Oni robię to co każe robić im organizator. Nie wpuszczają do konkretnych stref (zresztą słusznie) bo tak mają przykazane. Nie dają po kilka napojów bo nie mogą. Popędzają Was ze strefy mety, bo tak muszą, żeby nie zrobił się zator. Wszystko to są odgórne przykazania i ciężko mieć do nich za coś pretensję.
I na koniec chyba najważniejsze. Musicie wiedzieć, że bez nich nie odbyłby się żaden bieg. A już tak duży, jak np. Półmaraton Warszawski potrzebuje ich ponad tysiąc. W tym roku było ich ponad 1200! I nie oczekujcie, że wszyscy będę największymi bystrzakami świata i że każdy wie dokładnie jak Wam podać ten kubeczek, żeby nie wylała się nawet kropla. Mają wolny weekend, ale przychodzą i dzięki nim Wy możecie biec w tych zawodach. Szczerze, dla mnie zawsze byli, są i będą jednymi z największych bohaterów każdej imprezy sportowej.
Zdjęcia: Dziękuję Fundacji „Maraton Warszawski”, Sportografia.pl, SztukaKadru.pl, Mariusz Ciszewski za umożliwienie wykorzystania zdjęć.