Chyba we współczesnym świecie trudno już szukać pozytywnych wzorców. Szczególnie w tym rządzonym przez biznes. Ze wszystkich stron słyszymy, jak wielkie koncerny sportowe sprzeciwiają się dopingowi w sporcie. I teraz słyszę, że Nike podpisuje kontrakt sponsorski z Justin Gatlin. Sprinterem, który w 2014 roku miał sześć z siedmiu najlepszych wyników na 100 metrów ( w tym 9.77 ). Sprinterem, który dwa razy wpadł na dopingu…
Justin Gatlin drugi raz wpadł na dopingu w 2006 roku. Dostał osiem lat zawieszenia. Tłumaczył się co najmniej głupio. To już druga wpadka, ale według niego i jego trenera, to był sabotaż masażysty, który wcierał w niego maści z testosteronem (słyszeliście, żeby jakiś dopingowicz nie padł ofiarą spisku? ). Wyrok ostatecznie skrócono do czterech lat, bo Justin współpracował i udzielił wielu cennych informacji organom zajmującym się walką z dopingiem. Więc jednak chyba coś tam wiedział. Ale mniejsza z tym, przejdźmy do Nike.
Nike podpisał właśnie kontrakt sponsorski z Gatlinem. Dlaczego? Jaki sygnał wysyłacie tym w świat? Koleś dwa razy wpadł na dopingu. Wraca, reprezentuje świetną formę. Zbliżają się Mistrzostwa Świata w Pekinie i Igrzyska w Rio. I Nike w nosie ma zawieszenia. Jest szansa, że ich zawodnik będzie świecił triumfy i ścigał się z Boltem i jego Pumą o palmę pierwszeństwa. Przy okazji pokazuje, że w sumie to opłaca się brać ten doping. Można zdobyć złoto olimpijskie. Później wpadka raz, wpadka dwa. Trochę odpoczynku. Wracasz i kontrakt z Nike. Taka firma nie powinna wysyłać takich sygnałów, nie powinna reprezentować takiego zawodnika. A raczej on nie powinien reprezentować takiej formy. Niestety, światem rządzi pieniądz a nie zasady moralne. I tutaj wielki szacun dla Pauli Radcliffe. Która jest sponsorowana przez Nike i która na swoim twitterze napisała tak:
Brawo Paula! W tym poście ujęła cały temat i równo wypunktowała Nike i zasady moralne jakimi powinna kierować się taka firma. A jakie w tym wypadku mieli w nosie. Można powiedzieć, że Gatlin dostał swoją karę. Odpokutował. Ok., wrócił do biegania, świeci triumfy. Ale moim zdaniem Nike nie powinien podpisywać z nim kontraktu. Na twitterze właśnie kolejni zawodnicy wypowiadają się negatywnie na temat tej umowy sponsorskiej. Czy w rezultacie opłaci się to Nike? Nie wiem. Czy było warto? Moim zdaniem nie, bo naprawdę stawia ich w złym świetle.
PS – co ciekawe, podpisali kontrakt z Gatlinem, ale Tyson Gay pozostał bez kontraktu. Z tym, że umowę z Nike ma John Smith, trener Gaya. Więc mamy dwie sławy biegów sprinterskich z USA reprezentujące firmą z popularną łyżwą. Nike, nie idźcie tą drogą!