Zanim jeszcze przejdę do pełnej recenzji zegarka Polar V800, chciałbym uchylić rąbka tajemnicy. Tak, pokochałem ten zegarek. Tak samo jak świetnie biegało mi się z M400 tak samo dobrze biega mi się z V800. Może nie tak samo, biega się dużo lepiej, bo to zwyczajnie lepszy zegarek. A za co tak bardzo go pokochałem na pierwszych treningach?
Artykuł powiązany: Polar M400 – recenzja
- Lapy (okrążenia) łapane poprzez uderzenie ręką w tarczę zegarka. Może powinno się jakoś nazwać tę funkcję? A może już ma jakąś nazwę? W każdym razie kiedy biegam na stadionie bardzo szybkie okrążenia to jest to dla mnie funkcja podstawowa. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego są zegarki na rynku z dotykowym ekranem nie posiadające tej funkcji, ale np. pozwalające poprzez uderzenie zmieniać ekrany? A jak ktoś mi powie, że to tylko bajer, to niech postara się trafić w przycisk zegarka kończąc kolejny odcinek 400 metrów i mają czarno przed oczami. Ja miewałem problemy z trafieniem ręką w tarczę ;)
- Autolap i okrążenia łapane ręcznie są od siebie niezależne! Takie proste a takie genialne. Ustawiacie autolap na 1 km i co 1 km zegarek pokazuje w ile czasu go przebiegliście. Jakie był średni puls, puls maksymalny itd. Ale w międzyczasie sami możecie sobie łapać okrążenia przyciskiem lub waląc w tarczę zegarka (patrz wyżej). Zawsze mi brakowało tej funkcji. Nawet na zawodach jak np. chciałem zmierzyć stratę do jakiegoś zawodnika.
- Synchronizacja i PolarFlow. Już kiedyś pisałem o Polar Flow, aplikacja cały czas się rozwija. Banalna synchronizacja z telefonem. Wszystko działa i nie wymaga godzinnej walki, żeby w końcu jakoś się połączyło. Szybko, przyjemnie, sprawnie.
Ok, właśnie mój Polar V800 powiedział mi, żebym się ruszył. Bo nie lubi jak za długo siedzę w miejscu. Zrobię też kilka kroków, wyrobię dzienną normę. A wieczorem zrobię mocny trening bo wskaźnik regeneracji zbliża się już do „równowaga”. I pierwszy raz jestem zdania, że ten wskaźnik naprawdę całkiem dobrze działa i odzwierciedla moje samopoczucie. Kurcze, dużo tych fajnych funkcji. Ale o reszcie będzie już w recenzji.
PS – dziękuję Hubertowi Duklanowskiemu (to ten, któremu tak często wiszę na plecach jak razem trenujemy) za udostępnienie zegarka do testów.
PS2 – pewnie zrobił to, żeby śledzić moje treningi na Polar Flow i być na bieżąco ;)