On The Run – relacja

on the run

W ogóle miało mnie tam nie być. Reklamowałem ten bieg na blogu, bo uważałem, że stosunek ceny do jakości jest wręcz niesamowicie korzystny. Ale ponieważ biegłem 10 km w Nicei, On The Run miałem zamiar odpuścić. Jednak tak to już u mnie z treningami bywa, że niczego nie można być pewnym.

Dostałem maila z zaproszeniem na ten bieg. Dalej nie chciałem biec, ale po chwili przemyślenia doszedłem do wniosku, że w sumie to nie najgorszy pomysł. Zrobię sobie 5 km biegu ciągłego. Pobiegam zawody nocne w Łazienkach Królewskich, a nie codziennie ma się taką okazję. No i po wszystkim muszę powiedzieć, że ani trochę nie żałuję swojego wyboru.

Zaczynając od początku, cały ten start był trochę na wariata. Rano miałem rozbieganie i jeszcze coś tam porobiłem na siłowni. Potem cały dzień byłem w pracy a o 18:00 prowadziłem trening AdgarFit (i tu zapraszam wszystkich chętnych na te treningi). Trening skończyłem o 19:45, o 20:05 byłem na miejscu, więc w sumie idealnie. Ale okazało się, że zapomniałem swoich startówek, czyli Nike Lunaracer. Miałem tylko Nike Pegasus 30. Super but do wybiegań, ale za ciężki i za miękki dla mnie na starty. No nic, nie było wyjścia. Zanim się ubrałem, skorzystałem z łazienki to już była 20:20. Trochę truchtu, 4 przebieżki i na start!

ontherun_2

Bardzo fajnie to wyglądało. Oświetlona Agrykola, na bieżni bardzo dużo osób. Muzyka, spiker i była nawet moja ulubiona część, czyli rozgrzewka fitness :D Ustawiliśmy się na linii startu i ruszyliśmy. Co to były za emocje!

Natychmiast na prowadzenie wyszedł późniejszy zwycięzca Bartosz Ceberak. Ja trzymałem się trochę z tyłu razem z Kubą Pudełko. Kuba miał czołówkę, której ja oczywiście nie wziąłem. No i chwilami ratował mi życie. Kuba, dziękuję za oświetlenie i jeszcze raz przepraszam, że przez pół biegu nie wychodziłem na prowadzenie, ale zwyczajnie wtedy moglibyśmy się pozabijać :) Około trzeciego kilometra trochę przyspieszyłem. Wyszedłem na drugie miejsce i zacząłem gonić lidera. Z nadzieją, że osłabnie na ostatnich 1500 metrach.

Jednak nic takiego nie miało miejsca. Trochę go podgoniłem, ale się zasapałem i nie było szans. Za to była walka o przetrwanie. Chwilami było bardzo ciemno, ostre zakręty i mokra nawierzchnia. Tworzyło to niesamowity klimat tego biegu, gdzie przy prędkości niemal 20 km/h wchodziło się w zakręt i tylko się modliłem, że nie wpaść prosto na jakieś drzewo. Kilka razy wylatywałem z zakrętów. Ale wszystko to wpływało na atrakcyjność tego biegu. Przy okazji piękne iluminacje i całkiem fajny doping!

ontherun_3

Już do końca trzymałem równą stratę (o ile można trzymać stratę) i wbiegłem na metę z czasem 16:39. A tam gorąca herbata, gorąca czekolada!, woda, gatorade, folia termiczna. W pakiecie była czołówka i koszulka techniczna. To wszystko za 25 zł, które i tak poszło na cele charytatywne. Brawo dla sponsora jakim jest PGE. Brawa dla organizatorów, kawał dobrej roboty!

Na koniec jeszcze odebrałem trofeum, roztruchtałem się trochę i szybko pojechałem do domu spać :) Z ciekawostek. W Nicei miałem średni puls 181 na dystansie 10km. Na On The Run było to 175 na 5 km. To pokazuje, że organizm jednak mocno dostał w kość i nie był w stanie drugi raz wejść na takie obroty. Więc dają mu odpocząć trochę dłużej i piątek albo sobota kolejny solidny akcent.

A wszyscy, którym nie udało się pobiec w ostatni wtorek, będą mieli okazję wystartować 14.02.105 w kolejnej edycji tego biegu. Edycji walentynkowej. Wszystkie pary na start!

More from Bartosz Olszewski
Maratończyku, weź się do roboty!
Zaplanowałeś maraton na jesień 2018 roku? Do tej pory nie do końca...
Read More