W USA właśnie trwają prace nad „Tymczasowym tatuażem”, który zawiera w sobie technologię umożliwiającą na bieżąco pomiar kwasu mlekowego (a konkretnie jego stężenia) w naszym pocie! Bez żadnego zatrzymywania się co parę minut, bez kłucia. Wyniki są na bieżąco monitorowane a poziom stężenia mleczanu pobierany z naszego potu. Umożliwia to wykres stężenia kwasu mlekowego w organizmie biegacza w formie, jaką dostarcza nam np. wykres pulsu po biegu.
Naukowcy zapewniają, że poziom mleczanu w naszym pocie jest silnie skorelowany z intensywnością wysiłku. Po licznych badaniach twierdzą, że ich „tatuaż” jest w stanie idealnie odzwierciedlić poziom kwasu mlekowego we krwi i być równie przydatny w monitorowaniu treningu. Według nich urządzenie idealnie sprawdza się do treningów na progu mleczanowym, czyli amerykańskich threshold, wyznaczania odpowiednich stref i kontrolowania wysiłku.
Autorzy projektu mówią, że produkt jest w początkowej fazie rozwoju. W 2014 roku ma być testowany na kadrze triatlonistów. Natomiast start komercyjny planowany jest na 2015 rok.
Podsumowując, moim zdaniem, jeżeli projekt wypali zapowiada nam się niemała rewolucja! Myślę, że w dziedzinie monitorowania wysiłku porównywalna jak nie większa od tej związanej z monitorowaniem rytmu serca. Jak wiadomo, jest on ciężki do kontrolowania i bardzo zmienny. Natomiast poziom mleczanu ściśle zależy od przemian jakie zachodzą w naszym organizmie, więc możemy robić trening dokładnie taki jak zaplanowaliśmy i cały czas go kontrolować! Obejdzie się bez żadnego kłucia, zatrzymywania. Podczas samego biegu, np. sesji tempowej, możemy stwierdzić, czy nie biegniemy przypadkiem za szybko. Ja osobiście czekam z wielkim zaciekawieniem na ten wynalazek i mam nadzieje, że spełni on pokładane w nim nadzieje.
Pytanie tylko ile to wszystko będzie kosztowało oraz jak żywotne będą czujniki. Jeżeli cena będzie atrakcyjna to już niedługo wszyscy biegacze mogą być znani z tego, że mają jakaś formę tatuażu na ramieniu :)
Źródło: www.runnersworld.com