Mamy już wtorek, chyba czas coś podsumować. To podsumowanie miało być inne, bo naprawdę prawie nic się nie działo. To BPS, więc za bardzo nie ma o czym pisać. Ale postanowiłem opisać jak to wyglądało, może komuś się przyda. Nie będę się jednak zagłębiał, bo nie ma za bardzo w co się zagłębiać.
1) Poniedziałek
10 km regeneracji po niedzielnym długim wybieganiu. Powoli, spokojnie. Taki bieg, żeby rozruszać nogi. Czułem się dobrze, byłem zadowolony, nic nie bolało.
2) Wtorek
16 km w tym 10 przebieżek po 100 metrów. Świetnie mi się biegło, byłem naprawdę szybki a nie przekraczałem pulsu 135. Przebieżki bardzo szybkie i dynamiczne.
3) Środa
16 km rozbiegania. To wszystko co mogę o tym biegu napisać. No może jeszcze tyle, że biegło się dobrze i bez wysiłku. Dość szybko. No i możecie zobaczyć, ile czasu moja stopa stykała się z podłożem. Jakby kogoś to interesowało :)
4) Czwartek
3 x 1600 metrów Interwał. Biegałem po 3:13 min/km. Bez wiatru. Naprawdę byłem zadowolony, tym bardziej, że to nie był zdecydowanie trening na zajechanie. Tylko takie przetarcie. Tak się rozpędziłem, że do domu wracałem 3 km w tempie 4:05 nawet nie mają świadomości, że biegnę tak szybko :) Poniżej możecie obejrzeć sobie jak wyglądała moja kadencja na tym biegu.
5) Piatek
10 km regeneracji i tyle. Praktycznie nie czułem poprzedniego dnia.
6) Sobota
13 km rozbiegania w tym osiem przebieżek po 100 metrów. Wszystko ok. Na przebieżkach trochę byłem ociężały ale to i tak były dobre rytmy. Nie mam na co narzekać.
7) Niedziela
21 km drugiego zakresu. Wszystko było całkiem dobrze, do czasu. A dokładnie do 15 km. Niestety zatrułem się cholernym łososiem. Już wcześniej czułem, że coś jest nie tak. Nawet nie chce mi się opisywać końcówki tego biegu. W dodatku ulewny deszcz, wiatr. Trening zrobiłem, ale zdecydowanie nie będę mile wspominał tego dnia. Jedyne pocieszenie jest takie, że długo mnie nie męczyło to zatrucie. Jeszcze poniedziałek był słaby, ale od dziś już bez problemu. Na start będzie wszystko ok :)
8) Podsumowanie
Nie lubię pisać takich postów, bo w sumie to czyste fakty. Ale tak ma wyglądać BPS, zero przypadków, wszystko zaplanowane, wszystko ma się zgadzać. 100 km łącznie. Nie miałem nawet dnia kryzysu, każdy trening w dobrym tempie. Po każdym treningu dobra regeneracja. Zarówno tempa jak i puls podobny jak przed maratonem w Warszawie rok temu. No cóż, nie pozostaje mi teraz nic innego jak spokojnie wybiegać ostatni tydzień i pobiec swoje w Rimini.