Podsumowanie tygodnia 2014.04.07 – 2014.04.13

podsumowanie tygodnia

Trzy tygodnie do maratonu. Czas zacząć BPS. Już bez żadnego patrzenia w przyszłość. Bo nie ma co się oszukiwać, że odpoczywając do półmaratonu cały czas trenowałem, żeby optymalnie się przygotować do głównego startu jakim jest maraton. Teraz jest inaczej. Cel już tylko jeden. Być w jak najlepszej dyspozycji 27.04.2014, a później wakacje i zaczynamy od nowa.

1) Poniedziałek

Cieszy mnie to, że tydzień zacząłem wypoczęty i w pełni sił. Dawno nie biegało mi się tak dobrze. W poniedziałek po bardzo ciężkim weekendzie zrobiłem tylko 15 km rozbiegania. Bez żadnego spinania, lekko, równo, na niskim pulsie. Byłem zadowolony. Po takim tygodniu jak poprzedni powinienem być w dużo słabszej dyspozycji. A zregenerowałem się naprawdę szybko.

2) Wtorek

Pamiętacie jak mówiłem, że w BPS pora przetrzeć się trochę na dużych prędkościach? Taki właśnie był wtorek. Nie za dużo, ale bardzo szybko. 5 x 800 metrów interwału. Łącznie 15 km. Odcinki biegałem po równym asfalcie z mocnym wiatrem w plecy. Więc było szybko, bardzo szybko. Tempo 3:05 min/km to jak dla mnie kosmos, ale wiatr dodał mi tu kilka ładnych sekund do każdego odcinka. Nie mniej jednak byłem bardzo zadowolony, tak szybko jeszcze na treningu nie biegałem.

podsumowanie_20140407_3

3) Środa

W środę 21 km drugiego zakresu. 3:45 – 3:50, równo, bez kryzysów. Chwilami biegło mi się wręcz komfortowo :) Naprawdę dobry trening i potwierdzenie, że wszystko jest ok. Szybko odpoczywam, nogi już nie są jak dwa ołowiane klocki.

4) Czwartek

Rano 6 km w tzw. agonalnym tempie. Ten bieg miał służyć tylko do rozruszania nóg. Wieczorem 13 km w tym 8 przebieżek po 100 metrów. Taki bieg o którym nie ma za bardzo co pisać. Biegło mi się lekko, nie czułem dwóch poprzednich dni treningowych. Na przebieżkach wręcz leciałem. Po treningu skoczyłem ze szczęścia do Biedronki po litr lodów. W końcu trzeba się jakoś regenerować, prawda? :)

5) Piątek

To już było przygotowanie pod weekend, który zapowiadał dużo ciężkiej pracy treningowej. Więc tylko lekkie 10 km bez żadnych udziwnień.

6) Sobota

Zaczęła się zabawa. Wystartowałem w zawodach. Szukałem jakiegoś biegu na ok. 10 km w okolicach Warszawy i się udało. 8,5 km z Karczewa, przez Otwock do Józefowa. Z tego ok. 5 km po asfalcie. Dystans pasował mi idealnie. Poza tym uwielbiam taka atmosferę mniejszych, lokalnych biegów. Na mecie cały ratusz z burmistrzem, pół parafii i wszystkie okoliczne gwiazdy :) Popcorn, wata cukrowa, mazurki, lokalne wypieki, chleb z masłem i miodem, parówki. Ogólnie bomba! :) Biegło się też super, na rozgrzewce już wiedziałem, że mam dobry dzień i od startu poszedłem mocno nie oglądając się nawet raz za siebie. Pierwsze 4 km w czasie ok. 3:13 min/km. Później wbiegliśmy do lasu i już było trudniej. Ale cały bieg zupełnie sam, ze średnią 3:16 min/km. Po biegu jeszcze 5 km roztruchtania lekko narastającym tempem i udałem się zwiedzić Expo towarzyszące Orlen Marathon.

podsumowanie_20140407_2

7) Niedziele

W niedzielę maratończycy ruszyli na trasę maratonu a ja dokładnie w tym samym czasie ruszyłem na ostatnie długie wybieganie. 27 km w Parku Skaryszewskim. Było to szybkie długie wybiegania. Cały czas tempo 3:50 i szybciej. Nawet na chwilę nie miałem kryzysu. Przetestowałem jeszcze raz żel. Piłem wodę. Od początku do końca równo jak po sznurku. Żadnego dryfu tętna. Cały trening układał się podobnie jak we wrześniu przed maratonem w Warszawie. Więc jestem w coraz lepszym nastroju. Znowu wierzę, że w tym roku jeszcze mogę się sporo poprawić. Tylko tą całą zimową harówkę trzeba teraz przełożyć na konkretne, szybkie bieganie.

podsumowanie_20140407_1

8) Podsumowanie

Świetny tydzień. Wygrany bieg. Każdy trening udany. Zakończony znakomitym długim wybieganiem. Można się zapytać, skąd to się wzięło? Myślę, że przede wszystkim poprawiłem odżywianie i zacząłem biegać raz dziennie. Przez to miałem zdecydowanie więcej sił wieczorami. Zmniejszyłem znacznie kilometraż. W dodatku sporo spałem. Po takich tygodniach strasznie się cieszę, że wszystko tak ładnie poszło. Z drugiej strony, zawsze mam doła, że życie codzienne nie pozwala tak trenować tydzień w tydzień. No trudno, trzeba optymalnie wykorzystać co się ma. Jeszcze dwa tygodnie.

More from Bartosz Olszewski
Podsumowanie tygodnia 2014.03.10 – 2014.03.16
Kolejny tydzień za mną. Zrobiona naprawdę spora praca, szczególnie jeżeli chodzi o...
Read More