Od jakiegoś czasu ciągle czytam narzekania biegaczy na wielkość wpisowego. Przyznaję, że bywają chwile, kiedy są one uzasadnione. Ale przeważnie zdecydowanie przesadzone. Przynajmniej moim zdaniem.
Jeżeli impreza jest organizowana przez miasto w celu szerzenia aktywności fizycznej itd. to opłata jak najbardziej powinna być jak najmniejsza. Miasto nie powinno na tym zarabiać, wręcz przeciwnie. Moim zdaniem powinni starać się dofinansować taką imprezę i obniżyć maksymalnie wpisowe. Takie imprezy to między innymi Bieg Niepodległości w Warszawie, Bieg Konstytucji 3 Maja, Bieg Powstania Warszawskiego. Tym bardziej, że imprezy te nie tylko promują biegania ale też starają się nawiązywać do historii Polski i pozwalają jakoś uczcić pamięć o tych wydarzeniach.
Druga kategoria to imprezy typu Bieg ZOO. Wpisowe 80 zł, 10 km. Można powiedzieć dużo, wczoraj przeczytałem chyba 100 komentarzy ludzi którzy są mocno zniesmaczeni a organizatorów nazywają złodziejami itd. Ale zapominają, że bieg robi prywatna firma. Sprzedała swój „towar” w 5 minut!!! Czyli cena rynkowa widać i tak była niska, spokojnie mogli dać większą a i tak by mieli komplet. Oni na takich biegach zwyczajnie chcę też zarobić, nie są fundacją charytatywną. A nikt nam przecież nie każe biegać na siłę w tych biegach. Nie chcesz, nie startujesz. Wtedy masz inną opcję:
Biegi organizowane przez pasjonatów dla pasjonatów i nie tylko. Przykład to Puchar Maratonu Warszawskiego, ZiMNaR, GP Warszawy, Żoliborza, Falenica, Bieg Truskawki itp. Wpisowe 10 – 20 zł, fajna atmosfera. Jest tyle takich imprez, że naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Więc zamiast narzekać na drogie imprezy komercyjne możemy co tydzień startować za 10 – 20 zł.
I mój ulubiony temat, maratony i wpisowe ok 100 zł. Czy to dużo? Moim zdaniem patrząc na ceny takich biegów w Europie zdecydowanie nie jest to duża kwota! Ludzie muszą sobie w końcu uświadomić, że organizacja takiej imprezy kosztuje. W Polsce niestety sponsorzy nie rzucają kasą (w tym roku pierwszy wyjątek, Orlen Marathon) a z czegoś ten Narodowy trzeba opłacić :) Ja rok temu płaciłem za Lozannę ponad 300zł, za Boston w tym roku 200$. Są wyjątki, ale większość dużych maratonów kosztuje zdecydowanie więcej niż maraton w Warszawie czy innym dużym polskim mieście. Więc chyba musimy się pogodzić z wpisowym a w zamian oczekiwać dobrej organizacji.
Jeszcze inna rzecz to komentarze typu „zapłaciłem 50 zł a pomidorowa była niedobra”, „takie wpisowe, a medal brzydki”, „płacę tyle to koszulkę techniczną chcę”. I tu pytanie, po co my w ogóle biegamy? Żeby zjeść zupę, dostać koszulkę i chwalić się medalem? Ja myślę, że raczej nie o to w tym wszystkim chodzi, ale to już temat na inny wpis.