Tym razem nie będzie za bardzo o bieganiu. Będzie o Las Vegas. Mieście takich kontrastów, które nawet ciężko sobie wyobrazić. O stolicy hazardu i zabawy. Mieście gdzie wszystko się świeci, wszystko jest odpicowane na błysk a w powietrzu unosi się zapach perfum. Jednak Vegas w dzień i w nocy to dwa zupełnie inne miasta. Zacznijmy od dnia.
Vegas, które wszyscy kojarzymy, to tak naprawdę jedna ulica. Jest to bardzo rozległe miasto, jednak wszystko skupia się w koło Las Vegas Boulevard. I trzeba przyznać, że wszystko w koło robi gigantyczne wrażenie. Czy nam się to podoba, czy nie, musze przyznać, że zapiera dech w piersi. Hotele są gigantyczne i zrobione z takim rozmachem, że nie da się tego opowiedzieć. W każdym hotelu jest dosłownie wszystko. Bellagio, Cesar Palace, MGM, Wynn, Palazio, New York New York, Luxor, Excalibur. Każdy z nich mógłby robić za bazę hotelową dla sporego miasta w Polsce, w pojedynkę! Ciekawy jestem, jaka jest łączna powierzchnia pod Cezars Palace, ale wydaje mi się, że kilka boisk piłkarskich…
Kiczowato trochę…
Druga sprawa to gust. Tutaj odczucia mogą być różne. Niektóre hotele są dość klasyczne, inne naprawdę piękne. Ale ogólnie dla mnie Vegas jest miastem kiczu. Mamy tu Wenecję, Nowy Jork, Paryż, Egipt. Wszystko przerysowane. Starają się udawać coś, co nie ma nawet odrobiny klimatu wziętego z oryginału. Co innego taki Bellagio ze swoimi fontannami, zapiera dech w piersiach, nawet w dzień.
Spacer samą ulicą za dnia nie jest jakoś specjalnie ciekawy. Pierwsze przejście Las Vegas Boulevard jest ciekawe, bo wszystko widzimy pierwszy raz. Ale nic więcej tam nie ma. Mijamy jakieś sklepy i setki restauracji. W każdej smażą wołowinę. Dosłownie w dzień Vegas pachnie smażoną wołowiną. Jak w McDonaldzie. I wcale tu nie przesadzam. Po ulicach krzątają się turyści, luźno ubrani. Kupują pamiątki, odwiedzają kasyna.
Kasyna
No właśnie kasyna. Są wszędzie. Gdziekolwiek nie wejdziecie, wpadniecie w końcu do kasyna. Jedna są mniejsze, drugie większe. Inne wręcz olbrzymie. Co ciekawe nikogo nie interesuje jak jesteście ubrani. Spokojnie po bieganiu możecie wejść do Bellagio, usiąść i grać w jednorękiego. Jak wrzucacie dolary do środka to nikogo nie obchodzi jak wyglądacie. A grają wszyscy. Dolary sypią się całymi garściami. No cóż, Vegas. I trwa to 24h, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku.
Poza centrum
Poza ścisłym centrum i główną ulicą, Las Vegas to tak naprawdę typowe miasto dla Nevady. Niska zabudowa, bardzo luźno wszystko zbudowane, na bardzo rozległym terenie. Wszędzie bardzo szerokie drogi. I tutaj tak naprawdę widać prawdziwe USA. Centrum to sami turyści. Dosłownie 100% to turyści. Poza centrum życie wygląda zupełnie inaczej. Ludzie wyglądają zupełnie inaczej. Żałuję, że nie mam więcej czasu bo na pewno bym zwiedził te części Vegas, to mnie bardziej zainteresowało niż samo centrum.
Sklepy, gdzie są sklepy?
Wkurza w Vegas brak jakichkolwiek sklepów. Ludzie mi mówili, że w USA nie można kupić normalnego pieczywa. Że wszędzie są tylko fast foody z burgerami. Byłem w Bostonie i NY i widziałem zupełnie coś innego. Byłem wręcz zachwycony wyborem i jakością. Ale Nevada to co innego. Znalazłem trzy sklep z bronią i ani jednej piekarni. A chleb w sklepie? To trzeba zbadać, on jest jak gąbka ☺ Naprawdę niesamowite, nie wiem z czego to robią. Znaleźć w ogóle sklep z czymś poza batonami i chipsami oraz piwem to niemal cud. Trzeba oddalić się mocno poza centrum.
Ja zajechałem do Wallmarktu. Zawsze chciałem zobaczyć jak wygląda ten słynny Wallmarkt i się trcohę zawiodłem. Irytuje to, że nie możesz kupić jednego bajgla, tylko sześć. Nie kupicie 10 dkg szynki, najmniej 250 gramów pakowanej. Jogurty po 6. Wszystko duże, wszystko w wielopakach. Są fajne produkty. Np. masło orzechowe kupicie za grosze w opakowaniu 1.5 litra ☺ Setki płatków śniadaniowych. Wszelkie sosy, wołowina. Ale w Bostonie było dużo ciekawiej pod tym względem.
Nie pobiegasz…
Trochę teraz o bieganiu. Po Las Vegas nie da się biegać. No może poza centrum. Ale w okolicach głównej ulicy mamy co chwila przecznicę. W koło wszystkie chodniki to betonowe kloce. Ogólnie jak wszystkie miasta w Nevadzie i Kalifornii, tutaj jeździ się samochodami. Najlepiej dużymi z olbrzymimi silnikami. Wszystko kupimy z samochodu, wszystko załatwimy. Komunikacja miejska też potrafi przyprawić o ból głowy. Nigdy nie wiesz kiedy przyjedzie autobus. Bo każdy musi skasować bilet przy kierowcy albo go od niego kupić. Bywało, że stałem na przystankach ponad 5 minut czekając aż 10 osób kupi bilet od kierowcy… W Polsce chyba by ludzie dostali szału, tutaj się uśmiechają.
Skojarzenia
Co mi się jeszcze kojarzy z Vegas za dnia? Na pewno ten zapach smażonej wołowiny, na pewno limuzyny na ulicach, olbrzymie i kiczowate hotele. Niesamowite sklepy, takie jak M&M’s World, Hershey’s Chocolate World, Coca-Cola. Mają po kilka pięter i kupicie tam dosłownie wszystko. Na pewno jest niesamowicie czysto. Nie wiem czy widziałem tak czyste miasto. Z drugiej strony stoimy między MGM Grand a New York New York, ponad głowami jeździ nam rollercoaster a obok leży kilku bezdomnych i proszą o drobne. I tak na każdej przecznicy.
Rozrywka
Poza tym nawet w dzień mamy setki możliwości rozrywki. Znajdziecie tutaj dosłownie wszystko. Codziennie kilka koncertów, przedstawień, pokazów. Myślę, że w jeden weekend mamy tutaj tyle rozrywki, co w Warszawie przez rok. Więc każdy znajdzie coś dla siebie, każdy może się dobrze bawić. Ale i tak królują kasyna. Są dosłownie wszędzie. Już o nich pisałem, ale muszę to podkreślić. W każdym hotelu, każdym, nawet jakimś obskurnym na uboczy. W sklepie, na stacji benzynowej. Wszędzie możemy zagrać na automatach. Wszędzie są ruletki, stoły do pokera. Różni się tylko wygląd i klientela.
Nadwaga
Zawsze ciekawił mnie też temat tej otyłości Amerykanów. W Bostonie i na Manhattanie tego nie widziałem, wręcz wydawało mi się, że Polacy są bardziej otyli. Ale tutaj to co innego. Naprawdę po ulicach chodzą (a raczej toczą się) takie okazy, że aż ciężko nie spojrzeć. Niektórzy nie mogą wyjść z samochodu, niektórzy do niego wejść. Inni zajmują dwa miejsca w autobusie a z następnym ciężko minąć się na chodniku. Naprawdę spotkać tutaj kogoś ważącego niemal 200kg nie jest tak trudno. Burgery robią swoje…
Uwierzcie mi, to nie jest dla inwalidów tylko dla leni…
Podsumowanie
To chyba tyle jeżeli chodzi o Vegas za dnia. Oceniając z własnego punktu widzenia, na pewno warto to zobaczyć. Poczuć, przejść się, zasmakować tego klimatu. Ale czy będę chciał tutaj wrócić? Co najwyżej przejazdem, żeby się zabawić w weekend. Dla mnie nie ma tutaj nic ciekawego. Ja uwielbiam atmosferę Nowego Jorku, średnio zachwyca mnie kicz Las Vegas. No ale to była część o Vegas za dnia. Ta druga będzie dużo bardziej ciekawa. I sprawi, że albo od razu spakujecie walizki, albo nigdy tutaj nie zechcecie przyjechać. A na pewno żadna kobieta nie puści po tym tekście narzeczonego na wieczór kawalerski do Vegas ;)