Czy buty z karbonem są dla amatorów? 

buty z karbonem dla amatorów

No i dochodzimy do kluczowego pytania. Czy buty z karbonem są dla amatorów? Rozmawialiśmy już o ich właściwościach. Jak czytaliście ten tekst to wiecie, czym tak naprawdę charakteryzują się takie buty. Dowiedzieliście się też, czy zwiększają ryzyko kontuzji. Czas odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie, czy taki but jest dla mnie?

Amator, szybki biegacz, ble, ble, ble…

Zanim przejdę dalej słowo wstępu. Oczywiście nie ma żadnego rozgraniczenia amatora, nie będę też tutaj starał się filozofować co to szybkie bieganie. Nie o to chodzi w tym tekście. Chcę zastanowić się nad sensem używania butów karbonowych ogólnie u biegaczy. Tych wygrywających maratony i tych zamykających listy z wynikami. Czy i co mogą zyskać? I czy to ma w ogóle sens, skoro jest tyle opinii, że tego sensu nie ma. 

Buty z karbonem a badania

Rzeczywiście badania mówią, że but z karbonem lepiej pracuje przy dużej prędkości. W ogóle większość badań jest robiona na prędkościach 15 km/h i więcej. I to ma w sumie sens. Świetną pracę w tym zakresie w 2021 roku opublikowali Dustin P. Joubert i Garrett P. Jones: A Comparison of Running Economy Across Seven Carbon-Plated Racing Shoes

I tak wyszło, że przy prędkości 16 km/h VO2 (pobór tlenu) był mniejszy niż w przypadku buta bez płytki (Asics Hyperspeed w którym Ryan Hall łamał godzinę w półmaratonie bijąc rekord USA). O ile mniejszy? Tutaj rozjazd już był spory. Najlepiej wypadł Nike Alphafly, około 3%. Zaraz za nim Vaporfly 2 i Asics Metaspeed Sky (2.7 i 2.5 procent). Każdy but jakąś tam przewagę dawał, jednak reszta badanych odstawała od tej trójki. W badaniach nie było butów adidasa. No i to był 2021 rok. O ile Nike ze swoim VP2 i Alphafly już wtedy był na poziomie obecnych butów o tyle wydaje się, że konkurencja lekko się poprawiła. Ale nie o tym, to nie jest tekst o markach. Czyli 2.5 – 3 procent poprawy VO2. To dużo! I serio to są konkretne badania. Długo się w to wczytywałem, bo większość robiona jest bez sensu. Ale te są naprawdę bardzo dobre!

Oczywiście zaraz wszyscy wyliczą, że 3% to dla kogoś biegającego 150 minut będzie zysk około 4 i pół minuty. Przepaść! Ale hola, hola. Mówimy o poprawie ekonomiki biegu o 3% a nie o zysku na zawodach! Przecież zawody to składowa wielu czynników. Jedną ze zmiennych jest ekonomika biegu. Ale to tylko jeden czynnik. Więc to nie jest tak, jak wiele osób myśli. Że widzą Nike Vaporfly 4% i myślą, że będą 4% szybsi. Tak to nie działa. Same niezależne badania pokazały też zysk 2,72% dla Vaporfly 2. 

Ale koniec badań. Prawda jest taka, że pobiegniecie lepiej! Biegacze z czołówki na pewno zyskają na takim bucie. Jak nie sekundy, to minutę. Nikt nie potrafi dokładnie powiedzieć ile. Ale każdy kto zna się na temacie, powie, że jest to progres technologiczny i zysk jest. Możemy się przyjrzeć wynikom. Wiele badań mówi o poprawie najlepszych czasów w Majorsach na poziomie elity mężczyzn o ok. 2%. Co ciekawe kobiety zyskały więcej. Oczywiście nie przekładałbym tego tylko na buty. Odkąd robimy pomiary wyniki poprawiają się regularnie co dekadę. I tak jest dalej. Sam fakt takich biegów jak Eliud i jego Breaking2 czy niewiarygodne wyczyny Kiptuma (Londyn, Chicago) albo Kipchoge w Berlinie pokazało reszcie świata, że można biegać szybciej. Że nawet te 2h jest realne. Otworzyła się klapka. I świat wie, że można szybciej. Coś jak sub 4 min Bannistera. 

Ale nawet jeżeli to będzie minuta zysku w maratonie. TO NA TYM POZIOMIE JEST BARDZO DUŻO!!!

A co z resztą?

Ogólnie badania na amatorach są dość ciężkie. Wyobraźcie sobie, że chcecie zobaczyć zysk u kogoś biegającego maraton w 4 i pół godziny. Stawiacie go na bieżnię mechaniczną co już u zdecydowanej większości takich osób kompletnie zmienia samą biomechanikę biegu. Przy tempie 6 min/km też zwyczajnie ciężko coś zmierzyć, bo jeżeli ktoś biega 5 km w 16 minut (takie osoby były brane do badań o których pisałem) jego forma, krok biegowy, parametry itd. są raczej na stałym poziomie. Przy tempie 6:00 min/km jednego dnia możemy mieć „dzień konia” a drugiego „ledwo szuram nogami”. I spokojnie, to nie jest żaden przytyk, ale zwyczajnie o wiele ciężej zrobić tutaj badania które są wiarygodne. 

Naukowcy robiący pierwsze badania wyciągnęli wnioski, że poprawa ekonomiki wraz ze spadkiem prędkości powinna cały czas być. Nie są w stanie podać liczb, ale zakładają z naukowego punktu widzenia, że zysk będzie. To nie jest tak, jak wiele osób myśli, że płytkę trzeba nagiąć, ona nas wybije jak sprężyna i lecimy. Nie tak to działa. 

Zresztą jak widzę biegacza elity 50kg i amatora 90kg, to zastanawiam się, kto jest w stanie tą płytkę nagiąć bardziej ;) W każdym razie jak już pisałem, zysk mamy przede wszystkim z pianki która jest bardzo dynamiczna i cała konstrukcja jest wyprofilowana i ustabilizowana właśnie przez karbon.

I tak, jakbym ja miał wyciągnąć wniosek, czy w karbonach amator pobiegnie szybciej, powiedziałbym TAK. Pobiegnie. Bo dlaczego miałby nie pobiec? 

Po pierwsze mamy tutaj do czynienia z butem lekkim. A przy tym bardzo dobrze amortyzowanym. Co dla kogoś biegnącego wolniej i spędzającego 5 godzin na trasie maratonu może być zbawieniem. Przy wyborze buta, jeżeli weźmiemy jakiś stabilny (a dużo takich jest w ofercie), sama płytka zrobi za nas robotę w momencie przetoczenia stopy (bo jest tak wyprofilowana) to czemu taki wolniejszy biegacz miałby na takim bucie nie zyskać? 

Idąc dalej, z doświadczenia trenerskiego, amatorzy przesiadający się z klasycznych butów treningowych (duża waga, kapciowate) lub startowych (twarde, wymagające) zyskiwała więcej niż naprawdę bardzo szybcy biegacze którzy tę ekonomikę biegu maja na wysokim poziomie i radzili sobie z klasycznymi startówkami. Większość była karbonami zachwycona. Że miękkie, że wygodne i że się w tym lata. Może się nie lata, ale z każdym krokiem taki but pomaga.

Podsumowanie

Buty karbonowe mogę pomóc każdemu. Badania jasno pokazują, że zawodnicy elity zyskają na takich butach. Im bieg wolniejszy, tym ciężej zrobić jakościowe badania. Ale zarówno idąc drogą dedukcji jak i rozmawiając z ludźmi biegającymi spokojnie w karbonach, wychodzi na to, że pomagają. I jeżeli naszym celem jest optymalizacja czasu, warto się nad takimi butami zastanowić. 

Tylko musicie być świadomi. But roboty za Was nie zrobi. To jak rowery w Tri. Możecie mieć rower za 100 tys, ale jak watów mało, a obciążenie duże, to sam nie pojedzie ;)

PS – niech nikt się nie czuje urażony wzmianką o rowerze. Jakbym miał gotówkę to sam bym pierwszy kupił, bo kocham rowery ;)

More from Bartosz Olszewski
#BiegamDobrze vol. 2
180 000 złotych – tyle środków na rzecz organizacji dobroczynnych zebrali uczestnicy...
Read More