Większość biegaczy jest zgodna co do tego, że trening uzupełniający ma olbrzymi wpływ na ich bieganie. Jednak również większość zapomina o tym, że w treningu uzupełniającym najważniejsza jest jakość ćwiczeń. I przede wszystkim świadomość tego, po co konkretne ćwiczenie robimy.
Geneza problemu
To jest trochę jak w pracy. Jak szef każe wam coś zrobić i nawet nie wiecie po co, to po pierwsze robicie to zniechęceni a po drugi nie przykładacie się do pracy. Tak samo moim zdaniem jest z treningiem uzupełniającym. Ktoś wam każe zrobić skip A na odcinku 50 metrów. Więc większość zrobi, żeby odhaczyć w dzienniczku. Ale zapominacie, że nie robicie skipu A, żeby go zaliczyć. Robicie ten trening ponieważ korzyści z niego płynące mają zrobić z Was lepszych biegaczy. Ale teraz powstaje pytanie, jakie konkretnie korzyści? No właśnie…
Żeby dane ćwiczenie robić dobrze, trzeba wiedzieć jaki jest jego główny cel i co ma rozwijać. Jakie korzyści z niego płyną? Często na swoich treningach zanudzam opowieściami, ale naprawdę bez tej wiedzy prawidłowe wykonywanie ćwiczeń, wplatanie ich w plan treningowy i wyciąganie z nich maksymalnych korzyści jest niemal niemożliwe. A dotyczy to wszystkiego. Od rozciągania po podbiegi.
Przykłady
Żeby zobrazować problem posłużę się dwoma przykładami. Robiąc z biegaczami sprawność biegową cały czas staram się ich zmusić, żeby myśleli o mięśniach, które mają pracować. Przykładowo robiąc skip A angażujemy zginacz biodra. To on ma tutaj robić główną robotę. Dzięki niemu podczas biegu będziemy podnosić wyżej kolana a nasz krok biegowy bardziej będzie przypominał techniką bieganie zaawansowanych biegaczy. Ale większość osób myśląc o tym ćwiczeniu stara się jedynie podnieść wysoko kolana. Do ruchu wykorzystują wszystkie mięśnie jakie mogą, żeby jak najdłużej kontynuować wysiłek. Inni w ogóle robią to od niechcenia, żeby tylko zaliczyć. W efekcie zamiast ćwiczyć mięśniowo, męczą się wydolnościowo i rezultat końcowy jest znikomy, a włożona praca bardzo duża.
Drugi przykład to rozciąganie. Tutaj również nie chodzi o to, żeby pochylić się jak najniżej. Zrobić najlepszy skłon, czy założyć nogę za głowę. Każde ćwiczenie służy rozciąganiu konkretnych mięsni. Więc każdy biegacz ( w sumie to sportowiec, może nie tylko biegacze mnie czytają :) ) powinien tak się rozciągać, żeby poczuć rozciągane mięśnie i utrzymać pozycję przez określony czas. Przykładem jest mięsień dwugłowy. Żeby go rozciągnąć wystarczy niski murek. Jak pochylimy się z wyprostowanymi plecami to mięsień na pewno się odpowiednio naciągnie. Naprawdę nie trzeba zarzucać nogi na wysokość głowy, żeby ją rozciągnąć.
No i na koniec na szybko trochę o podbiegach. Każdy kolejny standardowo jest wykonywane z bardziej pochylona sylwetkę, opadają biodra, zupełnie zatracamy technikę. Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o szybkość. Jak wyżej, macie za zadanie pracować nad techniką, męczyć konkretne mięśnie. Jak krzyczę żeby się wyprostować, patrzyć przed siebie, wyciągnąć biodra, lądować na śródstopiu, to dostają w odpowiedzi „ale teraz bolę mnie strasznie mięsnie czworogłowe”. I dobrze, mają boleć, to one tutaj ćwiczą :)
Podsumowanie
Pamiętajcie, zawsze liczy się technika i świadomość wykonywanych ćwiczeń. Nie ułatwiajcie sobie zadania, koncentrujcie się na tym, co dane ćwiczenie ma wnieść pozytywnego do naszego treningu. Pracujcie i męczcie te mięsnie, które mają być angażowane w danym ćwiczeniu. I przede wszystkim pytajcie. Mało kto sam jest w stanie opanować technikę wykonywania ćwiczeń. Zawsze najlepiej jak ktoś spojrzy z boku, doradzi, podpowie.