Chyba najczęstszym powodem rozpoczęcia przygody z bieganiem jest chęć zrzucenia zbędnych kilogramów. Wszędzie się słyszy, że bieganie świetnie temu służy. Ale czy wiecie, albo potraficie łatwo policzyć, ile tak naprawdę zyskujecie dzięki bieganiu? A dokładniej rzecz ujmując, ile kalorii spalacie podczas biegania? Da się to całkiem łatwo obliczyć, chociaż dalej jest kilka znaków zapytania, na które nie ma jeszcze jasnych odpowiedzi.
Zanim zacznę pisać dalej. Wiem, że są to kilokalorie a nie kalorie. Więc nie musicie mnie korygować w komentarzach. A jak ktoś to zrobi, to znaczy, że nie przeczytał nic poza wstępem. Będę używał słowa kalorie. Nie wiem czy to dobrze (z punktu widzenia poprawności na pewno źle), ale wszyscy tak mówią, tak się już zakorzeniło i każdy wie o co chodzi. Ale będzie też skrót kcal, a to już chyba prawidłowa pisownia ;)
Przechodząc do rzeczy. Tak naprawdę najłatwiej policzyć ile kalorii spalimy na określonym dystansie. I tak z badań wychodzi, że biegnąć milę spalamy ok. 100 kcal. Wychodzi, że podczas kilometrowego biegu potrzebujemy ok. 62 kcal. I może się to wydawać dziwne, ale nie ma za bardzo różnicy, jak dobrze jesteśmy wytrenowani. Wartość ta będzie podobna. Oczywiście im szybciej biegniemy, tym więcej kcal spalimy w określonej jednostce czasu. Jeżeli ktoś przez godzinę przebiegnie 10 km to spali około 620 kcal, ale jak ktoś przebiegnie 20 km to spali już bliżej 1240 kalorii, więc dwa razy więcej. Może się to wydawać dziwne, bo przecież obie osoby mogę męczyć się równie mocno. Nie mniej jednak z licznych badań wyszło, że organizm ludzki potrzebuje około 5 kalorii na każdy litr pochłanianego tlenu. A chyba nie muszę mówić czyj organizm jest bardziej ekonomiczny i potrafi pochłonąć więcej tlenu w określonej jednostce czasu? Dlatego też potrzebuje więcej kcal, żeby wyprodukować więcej energii.
I o ile w bieganiu ta zasada 100 kcal na milę się utrzymuje, o tyle drastycznie spada, kiedy przechodzimy do marszu. Wtedy jest to już tylko połowa tej wartości. Wynika to z faktu, ze biegnąc odrywamy jednak obie stopy od ziemi. Potrzebujemy dużo więcej energii, żeby oderwać ciało od podłoża i walczyć z siłą ciążenia. Jak idziemy cały czas przynajmniej jedna stopa jest na zmieni i ilość spalonych kcal jest o połowa mniejsza.
Pozostaje jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, a mianowicie zwiększenie zapotrzebowania energetycznego po zakończonych ćwiczeniach. Tutaj nie ma badań, które wskazywałyby konkretne liczby. Naukowcy i badacze dalej nie są zgodni co do tego, ile kalorii więcej spalamy po ćwiczeniach. Te najbardziej optymistyczne mówią o zwiększeniu metabolizmu spoczynkowego o 15 – 25% na okresy do 24 godzin. Jednak inne mówią jedynie o minimalnej różnicy. Nie zdziwiłbym się, gdyby prawa była gdzieś pośrodku i nasz metabolizm spoczynkowy rósłby o jakieś 5 – 10% w ciągu dnia. To daje 100 – 200 dodatkowo spalonych kcal.
Nie wiem czy tak jest, trochę gdybam teraz. Ale jeżeli to by się sprawdziło, to robienie bardzo intensywnych treningów, które trwają 10 minut, naprawdę miałoby mały sens. No chyba, że ktoś nie ma czasu. Zwyczajnie bardziej opłaca się pobiegać godzinę, spalić ok.. 600 kcal niż biegać 10 minut i spalić 150 + 200 ekstra. Poza tym nigdy nie byłem fanem treningów typu tabata i uważałem je, że wymysł bardziej marketingowy. A może inaczej, uważałem je, ze kolejny trening zawodowców (np. łyżwiarzy szybkich), który ktoś stara się wcisnąć amatorom i zarobić na tym pieniądze. Jednak nie mówię, że to coś szkodliwego. Na pewno dla waszego zdrowia będzie to mimo wszystko pożyteczne (chociaż niesie za sobą spore ryzyko kontuzji). Jednak zarówno dla waszego ogólnego zdrowia jak i dla ilości kalorii jaką spalicie w przeciągu godziny, lepszy wydaje się wariant normalnych treningów biegowych.
PS – Ludzie zawsze pytają mnie, ile schudłem na maratonie. Biorąc pod uwagę, że spalam około 2500 kcal po czym pochłaniam jakieś 6 tys, bo nie mogę odejść od słodyczy, to w poniedziałek przychodzę do pracy o jakieś 0,5 kg cięższy :D Opłaca się biegać te nasze maratony. Zasada, że maratończyk może jeść ile chce w tym wypadku trochę się nie sprawdza ;)