W ostatnich dniach portale biegowe obiegł filmik pokazujący finisz maratonu kobiet w Austin. Finisz o tyle niezwykły, że zajmujące ostatecznie trzecie miejsce Kenijka, Hyvon Ngetich, ukończyła ten bieg na czworaka. Wola walki, heroiczna postawa. Ale szczerze, oglądałem ten finisz kilka i ani razu nie wzbudził we mnie emocji.
Jeżeli jeszcze nie widzieliście to proszę:
Kenijka prowadziła, ale na ostatnich dwóch kilometrach zupełnie ją odcięło. Jak sama mówi, zupełnie ich nie pamięta. Na koniec nie była w stanie już biec, nawet iść. Upadła i skończyła na czworakach. Oczywiście jej wola walki i chęć przekroczenia mety jest godna uznania. Można powiedzieć, że się nie poddała i mimo wszystko ukończyła bieg. Nawet zajęła trzecie miejsce i wygrała 2000$ (1000$ za miejsce i 1000$ specjalnej premii uznaniowej). Ale oglądam ten finisz i myślę sobie „kurcze, podnieście ją i posadźcie na ten wózek!”. W ogóle nie wywołuje to u mnie żadnych pozytywnych emocji.
Mamy czasy, gdzie wszystkie imprezy sportowe obstawiane są przez lekarzy. Ta Kenijka czołgała się jak jakiś robak. Nic do niej nie docierało. Sama mówi, że nic nie pamięta. Pewnie nie wie nawet co robiła, wiedziała tylko, że musi przekroczyć metę, bo tak ma zakodowane. I naprawdę jako lekarz sekundy bym nie zwlekał przed zabraniem jej z trasy. Kto wiedział, w jakim ona jest stanie? Co jej się może jeszcze stać i czy zaraz nie zemdleje zupełnie. Zamiast tego idą w koło jakieś wolontariuszki, ciągnął wózek i zagrzewają ja jeszcze do walki. To jest maraton. Zawody sportowe, które też mają jakieś reguły. I przypuszczam, że zawodnik zupełnie niezdolny do kontynuowania wysiłku nie powinien być dopuszczony do dalszej rywalizacji. Dla swojego zdrowia.
Widziałem setki wzruszających finiszów. Osoby potykały się już o własne nogi, zamykały oczy, ledwo żyły. Ale jednak finiszowały, walczyły, BIEGŁY. Tutaj mieliśmy czołganie się do mety i jak dla mnie po to jest obsługa medyczna, żeby do takich sytuacji nie dopuszczać. Jak mi się coś takiego przytrafi to wsadźcie mnie na ten wózek i dajcie kroplówkę, ciastka i colę. Bo nie chce się potem oglądać w TV w takiej sytuacji. No chyba, że będą czekały 2000$ a mi będzie już naprawdę brakowało kilku metrów ;)
Mimo wszystko gratulacje dla Hyvon Ngetich. Nie za sam finisz, ale za wysiłek jaki włożyła w bieg. Naprawdę tak się zajechać, żeby dosłownie na czworaka przekraczać metę, to też trzeba umieć!