Nigdy nie przestaną dziwić mnie Social Media. To tutaj dowiedziałem się, jak ważne jest dla innych moje zdrowie, kiedy widzą jak np. piję coś gazowanego albo jem nutellę. To tutaj wiem, jak bardzo wszyscy chcą mi pomóc i doradzić w różnych sprawach. To tutaj dowiedziałem się jak ważna jest czapka i rękawiczki podczas biegania w zimie. No i to właśnie tutaj rzesza osób nie może pojąć jak mogę biegać na bieżni mechanicznej. I co więcej, starają się mnie przekonać, że mimo wszyscy na zewnątrz się da!
Otóż kochani biegacze, którzy tak hejtują bieżnię. Ja naprawdę wiem, że da się na zewnątrz. Uwierzcie mi, że biegałem już chyba w każdych możliwych warunkach w Polsce i wiem, że wszystkie są do przeżycia. Tylko pytanie po co? Czy moim celem jest wymęczyć kilometry, czy zrobić jakościowy trening, który przybliży mnie do celu? Nie bez powodu zawodowi biegacze tak często na obozy uciekają w cieplejsze rejony naszego globu. Nie bez powodu ja w momencie, kiedy warunki nie pozwalają mi w 100% zrealizować założeń treningowych, często uciekam na bieżnię. A rzadko moim celem jest zwyczajnie przebiec ileś tam kilometrów.
Druga sprawa, to niezwykłe poczucie niektórych, że jak odmrozili sobie dupę albo kopali się po kolana w śniegu, to są twardzielami. Jakbym chciał być twardzielem to bym zapuścił brodę, wziął siekierę i został drwalem. Poza tym zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się, czy ten twardziel też przebiegł ponad 100 km w danym tygodniu w tych warunkach. Bo jakby nie patrzeć ja na bieżni nie biegam częściej niż dwa razy w tygodniu. To dalej dale minimum 6-8 treningów na zewnątrz.
A teraz krótka lista, dlaczego właśnie mogłem biegać na bieżni mechanicznej. I dlaczego ktokolwiek inny mógł to robić, zamiast wyjść na zewnątrz:
- Warunki atmosferyczne. Na chodnikach i w lesie lód i śnieg. A my mamy zrobić trening jakościowy, np. interwały. Nie chodzi już tylko o prędkość, ale przede wszystkim ryzyko kontuzji przy uślizgu nogi. Rozgrzanie ogranizmu. Wyziębienie podczas przerw.
- Ciemno. Tak, nie wszędzie jest okazja biegać w świetle latarni i czasem masz wybór, bieżnia albo nic. No jest jeszcze czołówka. Nigdy za nimi nie przepadałem.
- Chcemy się spotkać ze znajomymi, a biegamy w innych tempach. Nie raz przegadałem sobie tak godzinę i czas szybko leciał.
- Bo chcemy zrobić długie podbiegi a nigdzie w okolicy takich nie mamy.
- Bo jest mróz, a na bieżni jest dużo łatwiejszy dostęp do picia i jedzenia podczas biegu. W dodatku nie marznie.
- Bo po treningu chcemy zrobić od razu trening uzupełniający z wykorzystaniem sprzętu, który jest tylko na siłowni.
- Bo po biegu chcę skorzystać z sauny.
- Bo biegam chwilę przed pracą, albo w trakcie. I muszę się umyć zaraz po biegu.
- Bo mam problemy z narzuceniem sobie mocnego tempa a bieżnia mechaniczna wymusza na mnie szybką pracę.
- Bo chcę biec równym tempem, a zawsze mam z tym problemy i muszę się tego uczyć.
- Bo mam problem z urazami podczas biegania po nierównym podłożu. Bieżnia sprawdza się tutaj idealnie.
- Bo za oknem mamy smog a wolę go jednak unikać.
- Bo podczas biegania na mrozie bardzo szybko łapię infekcję dróg oddechowych
- Bo jestem lekko przeziębiony i wolę nie wystawiać się na niskie temperatury
- Kwestie bezpieczeństwa. Zwyczajnie nie zawsze jest bezpiecznie, szczególnie dla kobiet i zdecydowanie lepiej iść wtedy na siłownię.
I pewnie mógłbym tak dalej. Każdy ma swoje powody. Wymyślenie tych zajęło mi minutę. Myślę, że nie jest ważne jak, w czym i gdzie biegamy. Najbardziej wśród biegaczy, ale w ogóle wśród społeczeństwa, denerwowało mnie zawsze brak zrozumienia dla drugiego człowieka. Bo nie każdy jest jednakowy, i dobrze. Inaczej naprawdę byłoby nudno. Więc róbmy swoje, miejmy swoje cele i je realizujmy. A nie uczmy innych na siłę jak, i co gorsza, gdzie mają biegać.
PS – wiem, że mimo wszystko wielu nie zrozumie. Dla nich mam wiadomość, która być może poprawi im dziś humor. Jest -10 w tej chwili. Idę odmrażać sobie jajka na dworze. I’m a hero!
Powiązany wpis: Bieżnia mechaniczna w treningu biegaczy