Może być. Nigdzie nie pisałem, że należy tak robić. Swoimi startami nie daję też żadnego wzoru do naśladowania, nikogo nie zachęcam do takiego postępowania. W kilku postach na moim blogu możecie wyczytać, ile powinno się biegać maratonów. Jak się do nich przygotować. Ile powinien trwać odpoczynek.
Piszę tego posta, ponieważ powstało trochę pytań w komentarzach, czy takie bieganie ma sens? Czy jest zdrowe? Kurczę, to chyba był jeden z głównych tematów dyskusji podczas transmisji live z Maratonu Warszawskiego. Powiedzmy sobie szczerze, nie jest to najlepszy pomysł. Wszystko zależy od Waszych priorytetów. Ciągle słyszę, że jakbym skoncentrował się na jednym starcie, to zrobiłbym lepszy wynik. Mo odkrycie roku. Czuję się oświecony. Tylko, ja osobiście naprawdę wolałem zaliczyć z sukcesami trzy maratony, niż w jednym poprawić życiówkę. To był mój świadomy wybór.
Druga sprawa to obciążenia. Przez cały ten okres fizycznie czułem się znakomicie. Nic mnie nie bolało, nie miałem żadnych objawów czy przejawów kontuzji. Jakby coś się działo, to bym zrezygnował. Wszyscy ogłaszają, że takie starty to szaleństwo. A czym jest pokonanie 100 mil na raz? To 4 maratony. A jakoś ludzie startuję i żyją. Maraton Piasków, rajdy przygodowe. Yuki Kawauchi biega maratony co chwila, na znakomitym, światowym poziomie. I naprawdę ja w tej chwili również fizycznie czuję się świetnie. To był pierwszy rok mojego biegania, gdzie nie dolegało mi nic! Nie miałem żadnej kontuzji. Myślę, że jednak najważniejsza jest świadomość własnego ciała, obciążeń treningowych. Trzeba wiedzieć, kiedy przycisnąć a kiedy powiedzieć stop. A nie ślepo patrzeć na wyznaczone trendy. Które zresztą zawsze wyznaczają zawodowcy, a my chyba nimi nie jesteśmy.
I sprawa dawania złego przykładu. Powiedzcie mi, czy sport zawodowy jest zawsze zdrowy? Czy trening do maratonu na poziomie <2:10 na pewno zawsze jest tak bardzo zdrowy dla organizmy? Nie wydaje mi się. Co nie zmienia faktu, że najlepsi sportowcy nas inspirują. To, że taki Henryk Szost biegnie maraton w 2:07, nie znaczy, że Kowalski wyjdzie i zrobi 200 km w tygodniu. Ale może spowodować, że wyjdzie. Zacznie biegać, złapie bakcyla. Nie myślę, żeby zaraz moim czytelnicy rzucili się biegać maratony tydzień w tydzień. Za to poczytajcie komentarze i zobaczcie ile ludzi czerpie inspirację z takich startów. Zaczyna biegać, planować treningi. Stajemy się w jakimś sensie motywacją. Ktoś może siedzieć i ględzić, że daję zły przykład. Ja wolę pobiec i patrzeć, jak dziesiątki osób dzięki temu ruszają tyłki z kanapy i również zaczynają biegać.
Na koniec jeszcze raz napiszę, żeby było jasne. Zdaję sobie z tego sprawę, że biegając trzy maratony w 5 tygodni sporo ryzykowałem. Jeżeli priorytetem jest dla Was poprawa wyników, to nie powinno się tak robić, a skoncentrować na jednym docelowym starcie (patrz moje przygotowania na wiosnę). U mnie tej jesieni czas nie był priorytetem. Zaryzykowałem i uważam, że był to świetny wybór. Tak samo ryzykowałem z Wings For Life po maratonie w Lipsku. No cóż, moim zdaniem czasem warto bardziej wsłuchać się w swój organizm i zaryzykować. To naprawdę może się opłacić.
PS – Wyobraźmy sobie sytuację, że osoby wypominające mi 3 starty w tak krótkim czasie, z góry wiedzą, że jak w nich wystartują, to osiągną tyle samo co ja. Ciekawy jestem ile z nich powiedziałoby „nie, to nie jest zdrowe i nie będę dawał złego przykładu” ;)
PS2 – Celowo napisałem, że takie bieganie „Może być” niezdrowe. Bo ja naprawdę nie czuję się w tej chwili niezdrowo. Jedynie trochę przejedzony.