Wczoraj wieczorem (w sumie to w nocy) poczytałem sobie na spokojnie wszystkie komentarze po pierwszej edycji BMW Półmaraton Praski. Nie ma co się oszukiwać, idą same negatywy. Coś pozytywnego ciężko w ogóle znaleźć. Jeżeli bym nie biegł w tym biegu, to po przeczytaniu tych wypowiedzi zupełnie inaczej widziałbym te zawody. A czy na pewno wszystko było źle?
Bo zgodzę się co do jednego. Brak wody to olbrzymia wtopa organizacyjna. I nie ważne, czy zawinił dostawca wody, firma transportowa, czy sama organizacja. Nie da się tego usprawiedliwić. Tym bardziej, że bieg jest rozgrywany w lato. Więc tutaj nie ma co dyskutować, wszyscy macie rację. Ja jeszcze dodam od siebie, że na tylu biegaczy punkty były zbyt krótkie, a wolontariusze stali zbyt blisko siebie. Ale w komentarzach wszędzie czytam „porażka na całej linii”, „tragedia organizacyjna”, „wszystko do dupy”. No to ja się pytam co jeszcze? Bo moim zdaniem reszta była naprawdę na wysokim poziomie.
Błonia Narodowego idealnie sprawdziły się jako strefa dla biegaczy po biegu. Bardzo przestronnie. Idealnie ulokowany start dawał bardzo dużo możliwości na rozgrzewkę. Bardzo dużo toalet. Sprawny odbiór pakietów. Wszystko ulokowane przy samym starcie, więc nie było mowy o zbędnym krążeniu. Dobrze zorganizowany start i strefy startowe. Świetnie oznaczona trasa! Punkty były ustawione co do metra. Bardzo dobrze zabezpieczona trasa. Dość dobrze zorganizowana strefa mety. Więc czy naprawdę była to porażka na całej linii? NIE! Moim zdaniem była porażka z wodą. Ja osobiście chcę, żeby były takie imprezy. Jak widać prawie 6 tys. Uczestników potwierdziło, że jest na nie miejsce i chętni. To może się rozwijać, z roku na rok może to być lepszy bieg. Więc zamiast równać go z ziemią lepiej napisać rzeczowo co było dobrze a co źle. I ja osobiście mam nadzieje, że organizator wyciągnie wnioski i za rok dla wszystkich będzie to udany bieg.
I kilka słów do niektórych płaczków, wiecznie poszkodowanych.
[list type=”check”]- Czytam, że trasa była mało ciekawa. No kurde, to nie wiedzieliście jaka będzie trasa? Zaskoczyła Was na biegu? Bo mało atrakcyjna. To po co się zapisywać? Myśleliście, że organizator wybuduje przed biegiem jakieś atrakcje wzdłuż biegu? Trasa była szybka, potwornie szybka. I taka miała być.
- Że banany były nie obrane. Ok., może łatwiej zjeść obrany. Ale bez urazy, biegnąc 6 min/km zjadłbym ryż pałeczkami. Nie chce nikogo obrażać, nie chodzi mi o tempo biegu. Ale o to, że obranie go w żaden sposób nie wpłynie na Wasze tempo biegu i wynik na mecie. Uważam, że napicie się wody z kubeczka odbiera więcej sił, niż obranie banana w biegu. Zresztą osobiście nigdy nie polegałbym na organizatorze w tej kwestii. A co jak raptem trafi się zepsuty? Albo wypadnie z ręki? Jeżeli potrzebujecie jeść na trasie to miejcie ze sobą żel. Swój, sprawdzony.
- Że drogo. 79 zł za bieg po ulicach miasta w Warszawie, na dystansie 21 km, to nie jest drogo. Musicie sobie wreszcie to uświadomić. Takie są ceny.
- Że bananów zabrakło na mecie. Proponuję się zapytać biegaczy, którzy skończyli przed Wami, dlaczego brali całe kiście, kiedy wolontariusze prosili, żeby brali jeden.
- I pakiety startowe. Naprawdę nie chce już nic mówić, bo kogoś obrażę. Ale kurcze, czy naprawdę w biegu chodzi o pakiet startowy?
To tyle. Porażka z wodą do poprawy, to nie powinno się przytrafić. Reszta moim zdaniem ok. Jedne rzeczy bardzo dobrze, inne dobrze. Ale ja nie zanotowałem więcej tak dużych niedopatrzeń. Więc mam nadzieje, że za rok znowu spotkamy się na Pradze. Bo jak mówię, 6 tys. biegaczy świadczy o tym, że ludzie chcą biegać. I mam nadzieje, że za rok będę mieli co pić na trasie.
PS – jeszcze jedna kwestia. Bo już takie komentarze widziałem u siebie na facebooku. Nie współpracuję przy organizacji tego biegu. Prowadziłem treningi przygotowawcze, ale pod patronatem marki Reebok. Byłem też zającem. Ale nie reklamowałem BMW Półmaratonu Praskiego, nie firmowałem swoim nazwiskiem i ten tekst też piszę tylko i wyłącznie z punktu widzenia biegacza.