Nie ma co się oszukiwać, że teraz będę Was trochę męczył wpisami o Las Vegas Marathon. Dziś jeszcze o samym biegu nic nie przeczytacie, za to dowiecie się, jak przebiegają moje ostatnie dni przygotowań. A trochę się zmieniło w tej kwestii. Trochę inny trening. Na sam bieg inne buty. Nawet dietę trochę zmieniłem. No i ta logistyka związana z wyjazdem :)
1) Carboloading
Z ostatnich siedmiu maratonów dwa biegłem bez diety wykluczającej węglowodany od poniedziałku do środy. I to były dwa maratony, gdzie się męczyłem energatycznie. Może to przypadek, może nie. W innych nie miałem problemów. Najlepszy wynik też mam po tej metodzie cerboloadingu. Więc tym razem nic nie zmieniałem i również od poniedziałku do środy jadłem głównie białko. A od dziś wciągam węglowodany.
Zmianiło się tyle, że pierwsze trzy dni jadłem dość zdrowo. Praktycznie nic nie smażyłem. Jadłem głównie chude mięso i trochę zdrowych tłuszczy. Pierwsze dwa dni znosiłem naprawdę dobrze. Dobrze mi się też biegało. Ale po mocnym wtorkowym biegu, w środę byłem już lekko mówiąc wyczerpany. Wieczorem trochę wariowałem widząc węgle. Więc można powiedzieć, że wypłukałem się skutecznie. A teraz ładowanie!
2) Trening
Objętość pozostawiłem na identycznym poziomie. 100 km w przedostatnim tygodniu. W tym wyjdzie ok 50 km przed samym startem. Zmieniły się trochę akcenty i ich rozkład w treningu. Trochę zmniejszyłem ilość akcentów, żeby mieć więcej czasu na odpoczynek.
W niedzielę, 14 dni przed startem zrobiłem 27 km, z czego pierwsze 25 km BNP. 12 km spokojnie, 8 km drugiego zakresu, 5 km tempo maratonu i 2 km schłodzenia. Bardzo dobrze mi wyszedł ten trening, pomimo, że z soboty na niedzielę praktycznie nie spałem…
Następny akcent zrobiłem w środę wieczorem na siłowni. Chciałem mieć dwa dni odpoczynku. Zrobiłem 25 km, w tym 3×3 km tempa progowego. Biegałem na siłowni, bo było zimno, a chciałem biegać w gorącym „klimacie”, żeby trochę poczuć się jak na maratonie docelowym. Super mi poszedł ten trening, plan wykonany.
Znowu dwa dni odpoczynku i w sobotę drugi zakres. 21 km, znowu na siłowni. Ponownie bardzo dobry bieg. Ten trening robiłem przeważnie w niedzielę, ale teraz wolałem mieć jeden dzień więcej na odpoczynek. Dlatego też biegałem tylko środę, a nie wtorek + czwartek i potem niedziela. We wtorek na 5 dni do startu zrobiłem 3×1600. Bardzo szybko, na diecie białkowej, bardzo wysoki puls, ale forma dopisywała. Widać, że po tej sobocie wypocząłem w 100% i to był dobry pomysł.
Reszta treningów to same biegi spokojne, trochę przebieżek, trzy treningi podbiegów. Chodziłem też na siłownię i robiłem stabilizację oraz sprawność ogólną. Od poniedziałku już raczej odpoczywam i nie męczę mięśni siłowo.
3) Buty
To pewnie wielu interesuje. W Las Vegas zamierzam pierwszy raz zrezygnować z Nike Zoom Streak, na rzecz Nike Lunaracer 3. Nie mogę złego słowa powiedzieć na te Zoom Streaki, ale w Lunaracer biega mi się znakomicie i postanowiłem zmienić buty na start. Poza tym uważam, że jednak lepiej biegało mi się w Zoom Streak 3 i może w Lunaracerach również będę się tak dobrze czuł podczas biegu. No i nie są różowe ;)
4) Logistyka
Ok, większość rzeczy ogarnąłem. Bilety kupiłem w niedzielę. Ale mam już gdzie mieszkać, nawet się odprawiłem. Uprzedzając też kolejne pytania, tak, mam wizę do USA :) O reszcie będę myślał po biegu, teraz nie chce sobie tym głowy zaprzątać. Spakowałem się, jeszcze tylko trochę $ muszę wypłacić i jazda.
Mój wspaniały hotel, obok są cztery fast foody :)
5) Obawy
Jednak ten start budzi w mnie wiele obaw. Oczywiście wiele osób pyta mnie o strefę czasową i czy nie boję się zmiany czasu. Oczywiście, że się obawiam. W końcu start będzie ok. 1 w nocy polskiego czasu. Będzie też na pewno ciepło i cholernie sucho. W dodatku zapowiadają wiatr. Wszystko to budzi jakieś obawy. Na szczęście warunki wszyscy mają identyczne.
Druga sprawa, to jednoczesny start maratonu i półmaratonu. Nie wiesz, czy osoby biegnące przed tobą biegną tylko do połowy, czy jadą cały maraton. Biegłem tak w Lucernie i pierwszą połową miałem ciągle w głowie pytanie, który jestem. Mało komfortowa sytuacja, ale skończyła się dobrze. Oby tu było tak samo.
No i jeszcze jedna sprawa. Profil trasy. Szczerze, to byłem przekonany, że to pustynia i jest płasko jak stół. Jednak sprawdziłem profil trasy i nie jest kolorowo. Dobrze, że robiłem podbiegi i siłę na siłowni :)
Trochę będzie trzeba się napracować
No i jeszcze boląca prawa noga. Tutaj nic się nie zmienia. Obawiam się ostatnich 10 km, mam nadzieję, że biodro i reszta wytrzyma. Pozytyw jest taki, że raczej podczas biegania jak dobrze się rozgrzeje, już jest ok. Najgorzej boli w nocy, ale po biegu już będzie mi wszystko jedno.
6) Koniec
Koniec o Vegas. Zbieram się na ostatnie wybieganie i o 12:35 czas lecieć. Postaram się regularnie dawać info. Na pewno będę wrzucał dużo zdjęć na Instagrama. Postaram się też opublikować coś jutro. Pisanie w Las Vegas do północy pozwoli mi jakoś wejść w ich strefę czasową. A na blogu będzie post akurat na śniadanie :)
W końcu!!! :)