1:12:42 i co dalej?

Tak naprawdę sezon startowy dopiero na dobre się zaczyna, a ja już wszystko co chciałem zrobić, to zrobiłem. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale do końca nie wiem w którą stronę teraz iść. Wrzucić na luz, odpocząć i zacząć przygotowania do Maratonu Warszawskiego. Czy przycisnąć jeszcze cztery tygodnie i postarać się o życiówkę na 10 kilometrów?

Na początku zrobiłem ten najbardziej upragniony wynik. W końcu uporałem się z granicą 1:10 w półmaratonie. Ale za bardzo mnie to nie rozleniwiło. Utrzymałem koncentrację, mocny trening i udało mi się bardzo dobrze wystartować w Lipsku na dystansie maratonu. Miałem już dwa rekordy życiowe. No i chciałem się jeszcze sprawdzić na World Run. Nie miałem nic do stracenia, więc czemu nie? O dziwo dalej byłem w stanie utrzymać się w ciężkim treningu. Miałem motywację, miałem chęć dobrych startów. Potrafiłem się zmusić do mocnego biegania. I znowu wypaliło. Takiej wiosny nie miałem nigdy w życiu.

Ale co się odwlecze… Ktoś mi kiedyś powiedział, że łapanie szczytu formy jest jak wspinanie się po ostrzu noża. Wchodzisz, wchodzisz, aż w końcu wdrapiesz się na sam szczyt, samo ostrze. Problem jest tylko taki, że tam bardzo ciężko utrzymać równowagę i po wdrapaniu się na samą górę błyskawicznie spadasz w dół. Ja pobiegłem Półmaraton Hajnowski w czasie 1:12:42. Tak się zwaliłem z tego noża, że aż się chyba ziemia zatrzęsła :)

To było dłuuuuugie 20 kilometrów...
To było dłuuuuugie 20 kilometrów…

Ale to się nie mogło udać. Oczywiście, że walczyłem (słowo numer jeden ostatnio na blogach i facebooku). Byłem przekonany, że stać mnie bez problemu na wynik poniżej 1:11 Jednak nie było opcji. Wszystko było źle. Ten start pokazuje, jak suma różnych drobnych czynników może decydować o naszym udanym albo mniej udanym starcie. I nie mówię tu o sekundach, ale o trzech minutach. To jest przepaść. Każde 5 km biegłem 45 sekund wolniej niż w Warszawie!

Teraz pozostaje pytanie, co dalej? Myślałem nad tym. Zacząłem na 15 kilometrze tego nieszczęsnego biegu. Jak ja podczas zawodów zaczynam myśleć, co dalej robić na treningu, to już musi być naprawdę źle. Na początku myślałem o przerwie. Ale kurcze, dalej mam głód biegania. Dawno już tak nie miałem, żebym po tylu ciężkich startach i po tylu ciężkich treningach miał ochotę dalej się męczyć i stawiać sobie nowe wyzwania. Więc postanowione, trenuję dalej.

garmin_las

Kolejny cel to mocny start na 10 kilometrów. Mocny, czyli walka o poprawienie rekordu życiowego. Chciałbym to zrobić jakoś w połowie czerwca. Do tego czasu zmieniam trening. Będzie sporo szybkich treningów. To te których tak nie lubię. Sporo treningu funkcjonalnego, to akurat lubię. Muszę jeszcze dodać dużo snu i pozbyć się dodatkowej masy, którą łapałem od Wings For Life. I moim zdaniem będzie można powalczyć o życiówkę.

A jak się nie uda? No cóż, zostaną mi dwa tygodnie na kompletny odpoczynek i jakieś 13 tygodni treningu do maratonu. Na pewno na marne nie pójdzie trening funkcjonalny, to się zawsze przyda. Więc warto zaryzykować. A jak będzie szło jak krew z nosa? No cóż. Wtedy będę walczył! No dobra, koniec żarów z tej walki. Pora się wziąć do roboty a nie pisać posty :)

More from Bartosz Olszewski
11. PZU Półmaraton Warszawski – mój pierwszy maraton tej wiosny.
Nie lubię pisać relacji z biegów, w których się nie ścigałem. 11....
Read More