Został Wam już tylko weekend do startu w 11. PZU Półmaratonie Warszawskim. Wielki bieg, miesiące treningów i już w niedzielę rano staniecie na starcie zweryfikować swoją formę. Nie pozostaje już nic innego jak dowieźć formę do linii startu i zrobić swoje. Czyli Wasze zadanie na najbliższe dwa dni: nic nie schrzanić.
Forma jest albo jej nie ma. Nie macie już na to wpływu. Trening jest dawno za Wami. Musicie mieć tego świadomość i nie majstrować w te dwa ostatnie dni przy treningu biegowym albo uzupełniającym w nadziei, że raptem dostaniecie skrzydeł. Umówmy się. Fizjologicznie i fizycznie już nic nie poprawicie. Nawet nie próbujcie.
Co innego sfera mentalna. Jeżeli chodzi o Waszą psychikę to tutaj prawie zawsze jest dużo do zrobienia. Przede wszystkim niezależnie od tego jak się czujecie, czy byliście chorzy, czy nie udały Wam się starty kontrolne, czy zwyczajnie zżera Was stres. Wbijcie sobie do głowy, że dacie radę osiągnąć sukces. Jak w to nie uwierzycie, to nie macie szans na dobry wynik. Nie wolno Wam w to wątpić. Zapominacie o treningach, panującej pogodzie, problemach. Jesteście Wy i 21 kilometrów biegu przed Wami.
Nie kombinujcie. Wiem, że stres. Wiem, że teraz głowa wariuje a każdy ma dla Was dobre rady (w tym ja ;) ). Ale zwyczajnie na targi idziecie po numer startowy i wracacie. Nie szukacie super żeli, butów, skarpetek, opasek czy turbo pastylek. Patrzcie akapit powyżej. Wszyscy co mieliście zrobić już zrobiliście. Uwierzcie w siebie, nie szukajcie pomocy w gadżetach. I nie szukajcie go w jedzeniu…
Naprawdę jeść musicie rozsądnie. To 21 kilometrów, ale to tylko półmaraton! Nie opychajcie się, jakbyście uczestniczyli w biegu 24 godzinnym. Zasada jest prosta. Jemy już posiłki wysokoenergetyczne, lekkostrawne, najlepiej lekkie. Nie zapominacie o kolacji w sobotę wieczorem, to moim zdaniem najważniejszy posiłek. Na śniadanie 2 – 3 godziny przed startem jak nie wiecie co zjeść, to posmarujcie bułkę miodem, przegryźcie banana i zapijcie wodą, herbatą albo kawą (o ile wcześniej testowaliście). I tyle. Jeżeli potrzebujecie to weźcie żel na bieg. Zjedźcie go najpóźniej na 10 kilometrze. Jak bierzecie dwa żele to może to być 6 i 13 kilometr. Przy czym dwa żele to moim zdaniem absolutne maksimum jeżeli chodzi o półmaraton.
Odpocznijcie w sobotę spokojnie w domu. Przespacerujcie się. Możecie 20 minut potruchtać. Żadnych mocnych treningów, co najwyżej 2 – 4 przebieżki. Zajmijcie głowę czymś, co sprawi, że szybko minie czas. Poczytajcie, pograjcie na konsoli czy obejrzyjcie film. Tylko nie szwendajcie się cały dzień po targach.
No i nie ubierajcie się za grubo. Będzie 10 stopni. Rano może być zimno (i będzie), ale w zupełności wystarczą wam krótkie spodenki i koszulka z długim rękawem. Przy czym ja na pewno założyłbym na siebie strój startowy. To idealna temperatura na szybkie bieganie!
To chyba tyle z takich podstaw, o których wszyscy zapominają w tych ostatnich dniach. Pamiętajcie, w tej chwili 90% sukcesu to Wasza głowa. Najlepsi zawodnicy mają to do siebie, że potrafią stanąć na starcie kiedy czują się średnio, ale po strzale startera robię co mają zrobić. Naprawdę teraz to czy się wyspaliście, czy odpowiednio zjedliście, czy dobrze się rozgrzaliście ma drugorzędne znaczenie. Jak uwierzycie w swój bieg to pobiegniecie swoje. Czego Wam oczywiście życzę.
A jak macie jeszcze wątpliwości to zapraszam na targi Expo w sobotę (na chwilę, nie na cały dzień) na 12:30 albo 17:00. Będę prezentował trasę ze sceny i przekonywał Was, jaka to ona jest prosta. Jeżeli nie tam, to będę kręcił się dużo na stoisku Ligi Biegowej (gdzie serdecznie Was zapraszam) lub na stoisku adidas (gdzie będę się relaksował w strefie chill). Do zobaczenia!