Nie ukrywając, słysząc o tym biegu po raz pierwszy, wydawało mi się, że to średnia zabawa. Dla mnie bieg to był bieg, a nie jakaś ucieczka przed metą. Oglądając relację z pierwszej edycji trochę zmieniłem zdanie. Jednak dopiero start w drugiej edycji przekonał mnie, że pod każdym względem jest to wyjątkowa impreza sportowa! Sami zobaczcie, dlaczego powinniście pobiec w Wings For Life World Run.
1) Atmosfera – znakomita. Wszyscy się dobrze bawią, traktuję te zawody jak jedną wielką przygodę. Jest zdecydowanie więcej luzu niż na zwykłych biegach ulicznych. Na trasę rusza tłum entuzjastycznie nastawionych osób i uciekają przed metą. A raczej bawią się w ucieczkę, wzajemnie motywują i wspierają. Za to jak samochód jest tuż, tuż, wtedy rusza ściganie na całego :)
2) Formuła biegu – niepowtarzalna. To jedyny bieg, w którym goni nas meta. Samochód startuje 30 minut po biegaczach z prędkością 15 km/h. Powoli przyspiesza i dogania biegnących. W momencie kiedy nas doścignie kończymy bieg, a odległość jaką przebiegliśmy jest naszym wynikiem biegu. Brzmi dziwnie, sprawdza się znakomicie. Też się z tego śmiałem, po pierwszej mojej edycji uważam, że to strzał w dziesiątkę! Dla jednych może to być 10 km rozbiegania. Dla innych 80 kilometrów ultra! I to chyba jedyny bieg w którym im szybszym jesteś biegaczem, tym dłużej pozostaniesz na trasie biegu.
3) Cel charytatywny – wszystkie wpisowe z biegu przeznaczone są na cele charytatywne. Dokładnie na badania związane z leczeniem urazów rdzenia kręgowego. Zostali zebrani najwybitniejsi naukowcy z całego świata, którzy wspólnie pracują nad „lekarstwem”. W dodatku według specjalistów nie mówimy już „czy”, ale „kiedy” uda się leczyć urazy rdzenia kręgowego. Warto pomagać.
4) Transmisja TV – w poprzednim roku transmisja z tego biegu zrobiła prawdziwą furorę. Oglądali to wszyscy. Zarówno fani lekkoatletyki jak również zupełnie przypadkowe osoby. Po tym biegu sporo osób zmieniło swoje nastawienie do biegania. Dużo ludzi wyszło z domu się ruszyć. Tak powinny być relacjonowane zawody sportowe.
5) Kibice – bo Poznań ma znakomitych kibiców! Naprawdę miło biegło się pierwsze kilometry biegu kiedy co chwila ktoś dopinguje biegaczy, a mnie bardzo często po imieniu. Nie stali, nie przyglądali się, ale często zagrzewali do walki, dodawali otuchy. W drugiej części trasy, po 50 kilometrze z domów wychodzili rolnicy, ze sklepów panowie z tanim winem. Ogólnie ten bieg poruszył tłumy przy trasie :D
6) Adam Małysz – to on Was będzie w tym roku gonił! Chociaż nie wiem czy da radę. To niezwykle miły człowiek, nie wiem czy sumienie pozwoli mu zdejmować kolejnych biegaczy z trasy biegu.
7) Światowa rywalizacja – nie ścigacie się tylko z grupą biegaczy w swojej lokalizacji. Ścigacie się jednocześnie z całym światem. Biegną 34 miasta o jednakowej godzinie. To dodaje smaczku rywalizacji i dodatkowych emocji. Tak naprawdę bierzecie udział w gigantycznym biegu rozgrywanym na całym świecie.
8) Bieg dla każdego – pamiętajcie, meta startuje 30 minut po Was. Nie musicie nawet biegać. Żeby wziąć udział w tej imprezie wystarczy, że się przespacerujecie. Idąc szybkim marszem dotrzecie niemal do 3 km. Będziecie świetnie się bawić, powiecie cześć Małyszowi i wspomożecie fundację Wings For Life. WARTO!
9) Nagrody – to punkt dla tych, którzy marzą o wygranej. Najlepsi biegacze w nagrodę za rok wybiorą sobie lokalizację, gdzie chcieliby wystartować. Organizator pokrywa koszt przelotu oraz dwóch noclegów. W ofercie między innymi Australia, Kalifornia, Floryda, Tajwan, Japonia i wiele innych. Ja w tym roku lecę do Kanady.
10) Punkt dziesiąty zostawiam Wam. Macie miejsce w komentarzach. Przekonajcie innych, dlaczego jeszcze warto pobiec w tej imprezie!