Waga to nie wszystko

Temat wagi u biegaczy. Temat rzeka. Gorące dyskusje, wymiana opinii, niekończące się porównania masy ciała. Nie ma co ukrywać, że waga pełni kluczową rolę w treningu biegacza. Czasem może jako amatorzy za bardzo na jej punkcie bzikujemy. Ale faktem jest, że możemy tutaj bardzo dużo ugrać jeżeli chodzi o poprawę naszych wyników.

Jednak dziś chciałem Wam pokazać, że waga nie powie nam wszystkiego. Dzisiejsze 70 kg może być zupełnie inne niż 70 kg które mieliśmy rok czy dwa lata temu. Niby waga się zgadza, niby powinno iść, a biegamy słabiej i słabiej. Warto nie tylko skupiać się na utracie wagi (w ramach rozsądku, bo przekraczają granice nie tylko wystawiamy swój organizm na ogromne ryzyko kontuzji, ale również bardzo pogarszamy samopoczucie i w rezultacie wyniki sportowe) ale na zapewnieniu prawidłowych proporcji składu masy ciała. 

I żeby nie lać wody, przechodzimy do przykładu. Byłem u Jagody Podkowskiej. Z Jagodą z Bluberry Clinic współpracuje od lat. Ale w ostatnich latach, najpierw kontuzji a potem COVID-19 ciągle odkładałem tę wizytę. A może zwyczajnie się bałem, bo wiedziałem, że najlepiej nie jest. Ale w końcu się zdecydowałem, no i najlepiej nie jest :D Będąc szczery, mocno zaniedbałem dietę. Jadłem w kratkę, nie przykładałem wagi do odżywiania około treningowego. A do tego fatalnie u mnie z nawadnianiem. Stanąłem na wadze i pokazała 68.7 kg. Byłem zadowolony, bo przy tej wadze naprawdę dobrze biegam. 65.5 kg to moja minimalna waga jaką miałem na startach. A mimo wszystko ostatnio nie ma lekkości, jaka powinna być na treningu.

No i wyszło szydło z worka. Poniżej moje wyniki:

Już nie omawiając tego tak szczegółowo. Strasznie zachwiana proporcja wody wewnątrzkomórkowej z tą zewnątrzkomórkową. Jednym słowem jestem napuchnięty. Powinno być 60% do 40% a ja mam 53.3% do 46.7%, fatalnie. Przez co gęstość mięśni znacząco spada (obecnie 9.8). Znacznie spada zdolność gromadzenia glikogenu! Do tego 18% tłuszczu w organizmie. Dużo, duuuużo za dużo. Myślałem, że nie mam więcej jak 15% przy tej wadze, ale jak widać zmieniły się proporcje, waga w miejscu ale mięśnie poleciały a tłuszczu więcej. Dostałem mały ochrzan (chociaż Jagoda potrafi jak nikt spokojnie i życzliwie wytłumaczyć co robię źle i czego mam nie robić :) ). Poza oczywistym uregulowaniem diety i zakończeniem wpieprzania ciastek na noc, pić dużo wody. Przez najbliższe dni 3-4 lity dziennie, bo te wyniki są fatalne. Muszę przepłukać organizm. Ciężko mi to idzie, ale staram się, chodzę z butelkę i wciskam ile się da :)

Kolejna wizyta w sierpniu. Cel to wyrównanie proporcji wody w organizmie, dojście do gęstości mięśni na poziomie 11 (nigdy nie miałem mniej) i zejście z tłuszczem do minimum 14%. Mam na to ok 40 dni, a nie chodzi o to, żeby się teraz głodzić, tylko żeby rozsądną dietą, przy mocnym treningu gubić ten tłuszcz, ale jednocześnie mieć siłę na bieganie. 

Podsumowując. Nie kierujcie się tylko wagą. Ona jest bardzo ważna, ale znam osoby ważące bardzo mało ale z tragicznymi proporcjami które ledwo szurają nogami. Znam osoby cięższe, ale przy tym bardzo silne, które świetnie sobie radzą, dobrze się czują i notują progres. 

PS – tylko przestrzegam przed pomiarami na jakiś śmiesznych wagach albo innych urządzeniach które z prawidłowym wynikiem mają tyle wspólnego co tempo odcinka 60 metrów mierzone GPS. Jeżeli chcecie naprawdę mieć dobre wyniki, musicie skorzystać z profesjonalnego sprzętu. Ja mierzyłem to u Jagody na AKERN BIA. Opieranie się na pomiarach z jakiejś wagi na siłowni to jak opieranie treningu interwałowego na pomiarze pulsu z nadgarstka. Nie róbcie tego.

More from Bartosz Olszewski
Dlaczego tak mało piszę o siłowni?
Siłownia w treningu biegacza to bardzo trudny temat. Wiem, że bardzo interesujący....
Read More