Zaatakowała nas jesień. Pada deszcz, na ulicy wszędzie leżą liście. W parkach już nie jest tak wesoło, łatwiej się potknąć, łatwiej poślizgnąć. Powoli zbliża się też zima. Zaraz spadnie pierwszy śnieg, złapią pierwsze przymrozki. I powstaje pytanie, w jakich butach biegać w taką pogodę? Czy potrzebujemy jakiegoś buta dobrze radzącego sobie z wodą? Cieplejszego? A może idealny będzie but trailowy z agresywnym bieżnikiem?
1) Klasyczny but trailowy
Ja osobiście cały rok biegam w zwykłych „szosówkach”. Ludzie kupują buty trailowe myśląc, że dzięki nim super się będzie biegało po śniegu. Jednak w moim przypadku zupełnie się to nie sprawdziło. Lubię jak w bucie jest mi wygodnie. Jak ma elastyczną podeszwę, miękką cholewkę. Natomiast buty trailowe są robione na trudny teren. Na pokonywanie kamienistych ścieżek, zbieganie po śliskich ścieżkach. Natomiast prawda jest taka, że w mieście nie do końca potrzebujemy takiego buta. Dla mnie osobiście przynosi on więcej szkód niż korzyści. Boląca stopa, mało wygodne bieganie po asfalcie. But na pewno jest cięższy, mniej dynamiczny. Więc klasycznym butom trailowym mówię zdecydowanie nie dla biegania po mieście i miejskich parkach.
2) Miejski but trailowy
Nawet nie wiem czy taka nazwa istnieje, ale już tłumaczę o co mi chodzi :) Jak już uprzecie się, że chcecie mieć but z bieżnikiem na trudny teren a nie ruszacie nosa poza miasto to polecam hybrydę buta szosowego z trailowym. Mają tą zaletę, że bieżnik nie jest na tyle agresywny, żeby bardzo przeszkadzać nam w biegu po asfalcie. Cholewka jest miękka, nie ma też zbędnego plastiku i wzmocnień przydających się w górach. Podeszwa jest bardziej elastyczna. W takim bucie można już normalnie trenować jednak moim zdaniem dalej funkcje buta są bardzo rzadko wykorzystywane w miejskich warunkach i raczej nie inwestowałbym w taki zakup.
3) But z membraną
Kupujemy klasyczny but ale z wodoodporną membraną. Niby fajnie, but nieprzemakalny ale też nie do końca. Trzeba sobie uświadomić, że taki but jest cięższy, jak wleci woda do buta to już nie wyleci :) Poza tym bardzo grzeje się w nim stopa. Na palcach jednej ręki policzyłbym dni, gdzie taki but naprawdę się przyda. Więc myślę, że warto tę kasę przeznaczyć na inny zakup. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest tu lekka membrana. Nie jest ona w 100% wodoodporna, ale na lekki deszcz i kałuże sprawdza się idealnie. Jest lekka, w zimę jest cieplej w nogę ale nie grzeje przesadnie. To naprawdę świetny wybór i każdemu go polecam. Sam mam zawsze jedną taką parę w szafie.
4) Zwykły but szosowy
To zdecydowanie mój lider. Bo mieszkając w mieście ile tak naprawdę mamy dni kiedy wszędzie leży śnieg? Ile razy będziemy biegać w błocie? Myślę, że obiektywnie licząc będzie to kilka dni w roku (ok, zima 2012/2103 była pod tym względem wyjątkiem :) ). I powstaje pytanie, czy warto inwestować w buty przeznaczone specjalnie do takich warunków? To trochę tak jak by ktoś kupował samochód terenowy bo codziennie jeździ odcinkiem dziurawej drogi. Ok, jeżeli ktoś ma kasę to jak najbardziej tak! Ale jeżeli masz wybór, kupić drugi but szosowy albo jakąś „zimówkę” to zdecydowanie polecam ten pierwszy wybór. Ewentualnie polecam but z lekką membraną, który sprawdzi się idealnie od jesieni do wiosny. Natomiast tak naprawdę ja cały rok biegam w zwykłym bucie. I biega mi się w nim świetnie. Jak mi zimno to wkładam dwie pary skarpet. Jak się zmoczy to na drugi trening zabieram drugą parę. A jak już się wywrócę to tylko na lodzie gdzie nawet agresywny bieżnik nie pomoże.
Podsumowanie
Naprawdę szkoda kasy na zakup buta trailowego do biegania po mieście. Lepiej kupić sobie drugą parę zwykłych szosówek (jedna się suszy w drugiej biegamy) albo but szosowy z lekką membraną. Jak warunki będą naprawdę tragiczne to zapewniam was, że but będzie waszym najmniejszym problemem :)