Po co mi ten trening? Jaki jest cel tego treningu? Od początku mojej przygody z bieganiem, nauczyłem się, że to najważniejsze pytanie w treningu długodystansowca. Miałem to szczęście, że na początku swojej przygody z tym sportem trafiłem na książkę Danielsa. To z niej wyniosłem tą dociekliwość. I do dziś uważam, że od tego pytania powinno się zaczynać każdy swój trening.
Bez tej podstawowej wiedzy zwyczajnie błądzimy. Robimy jakieś plany treningowe, realizujemy po kolei jednostki treningowe. Jednak nie wiedząc w jakim celu biegamy taki a nie inny trening, jakie ma on nam przynieść korzyści i w jaki sposób, zwyczajnie musimy się zdać na łut szczęścia. Sama tabelka z tempem albo pulsem nic nam nie da, kiedy warunki za oknem nie są optymalne. Kiedy jesteśmy w kiepskiej formie. Wtedy musimy na bieżąco reagować. Ale jak, skoro nawet nie wiemy w jakim celu robimy dany trening?
Nakrzyczałem się na tych podbiegach
Postaram się to zobrazować na przykładach. Popularnym środkiem treningowym są podbiegi. Po co robimy podbiegi? Mają poprawić naszą siłę, technikę oraz ekonomię biegu. To tak w skrócie. Wystarczy pójść na pierwszą lepszą górkę, żeby zobaczyć jak źle technicznie podbiegają amatorzy. Starają się wbiec jak najszybciej. Pochylają się, garbią, nie unoszą wysoko kolan, lądują mocno na pięcie. Starają się wbiec jak najszybciej. Ale czy taki jest cel tego treningu? Nie! Celem nadrzędnym jest trenowanie techniki, kosztem prędkości, kosztem długości odcinka.
Drugi przykład. Trening progowy. Wykonywany w celu poprawy ekonomii biegu i przesunięcia momentu, w którym nasz organizm zaczyna mocno się zakwaszać (również w skrócie i ogólnikowo). Za oknem kiepskie warunki. Idziemy biegać, patrzymy na tempo z tabelki. Trzymamy się tej prędkości, ale puls jest kilka oczek za wysoko. Zakwaszamy się, trening jest potwornie męczący a wcale nie przyniósł zamierzonego rezultatu. Powinniśmy pracować na granicy, nie przekraczaj jej. Ale w drugą stronę, puls też nie jest wyznacznikiem. W przypadku kiedy za oknem grzeje słońce, nasz puls będzie wyższy. Wtedy z kolei łatwiej sugerować się tempem, żeby trafić w odpowiednią intensywność.
Na początku treningu zawsze wykład, pewnie wszyscy mieli mnie wtedy dość :)
Takie przykłady mogę mnożyć. Czy to interwały, przebieżki, drugi zakres, wybiegania, bieg z narastającą prędkością, bieg regeneracyjny czy jeszcze inna forma treningu. Każdy ma swój cel, każdy powinien zmieniać nas w jakiś sposób jako biegaczy. Poprawiać parametry fizyczne czy fizjologiczne. W tym celu musi być realizowany w optymalny sposób. Jeżeli taki bieg progowy zrobicie za szybko pewnie Wasza forma i tak wzrośnie. Ale…
No właśnie. Tutaj jest duże ale. Istotą treningu jest uzyskanie jak najlepszych rezultatów, przy jak najmniejszej pracy! Wiele osób rozumie to źle, szuka magicznego sposobu, jak zwiększyć formę, nic nie robiąc. Ale zobaczcie na to w ten sposób. Biegniecie bieg progowy 20 minut. Jedna osoba biegnie idealnie. Druga za szybko. Pierwszy biegacz zyskał więcej a napracował się mniej. Szybciej się zregeneruje. Mniej ryzykuje kontuzją. Co więcej, może się pokusić o przedłużenie takiego biegu. Jeżeli obaj zawodnicy są w podobnej formie, to pierwszy może prawdopodobnie pobiec 30 minut takiego treningu, skoro drugi dał radę zrobić 20 minut zbyt szybko. W takim wypadku zmęczenie obu biegaczy będzie takie samo, ale pierwszy zawodnik wyniesie dużo więcej z treningu niż jego kolega.
Więc pamiętajcie, zawsze starajcie się odpowiedzieć sobie przed treningiem na pytanie: „jaki jest cel dzisiejszego treningu”. I ten cel realizujcie. Piszę o tym, ponieważ sam się często na tym łapię. Kilka razy w środku lasu stwierdzałem, że chyba jedyny pożytek z danego treningu to wpis w dzienniczku treningowym, że się zrobiło. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby osiągnąć jak najwięcej a przy tym starać się napracować jak najmniej. A do tego raz, że potrzebna jest wiedza. Dwa, że trzeba cały rok zadawać sobie to pytanie, bo biegacz też człowiek i często zapomina :)
PS – jeżeli jakiś „trener” biegania nie będzie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, to uciekajcie od niego gdzie pieprz rośnie. I nie ważne, czy to będzie bieg czy ćwiczenie uzupełniające. Trener jest od tego, żeby wiedzieć co robić na treningu oraz jak i po co to robić.