Czasem po prostu wszystko wychodzi

bnp

Chciałbym poznać tajemnicę udanych treningów. Można posiąść całą wiedzę związaną z bieganiem. Być ekspertem w tej dziedzinie. Znać idealnie swój organizm. Planować, układać, głowić się całymi dniami. A i tak przychodzą takie dni, że wszystko wychodzi inaczej niż miało być.

Na pewno znacie te chwile, kiedy wszystko wydaje się idealnie zaplanowane, a później ledwo przebieramy nogami. Regeneracja, sen, odżywianie. Wszystko było jak trzeba, ale coś jest nie tak. Noga nie idzie, oddycha się ciężko, no zwyczajnie się nie da.

Są za to te lepsze dni, dni, kiedy wszystko wychodzi. I nie ważne, czy spaliśmy godzinę, a na kolację zjedliśmy najgorsze świństwa z lokalnej sieciówki. Nie ważne, że dzień wcześniej był jakiś akcent czy nawet zawody. No zwyczajnie idziemy biegać i lecimy. Nikt nie wie dlaczego. Można się domyślać, szukać jakiś dziwnych teorii, ale tak naprawdę, moim zdaniem, wszystko to jest naciągane. Zwyczajnie to był ten dzień!

I ja taki dzień miałem dziś. W sumie to miałem taki cały weekend. W piątek biegałem bardzo ciężki trening tempowy. Poszło nieźle, objętość była bardzo duża. Po treningu byłem, lekko mówiąc, wrakiem człowieka. Weekend nie zapowiadał się najlepiej. Przyszła sobota. Rano trening z AdgarFit, lekkie 8 km i 10 lekkich podbiegów. Wieczorem poszedłem się rozbiegać. 16 km, tempo 3:50! To było rozbieganie, a ja leciałem jak naćpany.

Dziś długo się zbierałem, ale w końcu wyszedłem na BNP. 30 km BNP. 15 m wolno, 10 km w drugim zakresie i na koniec 5 km ile się da (zawsze tak kończę BNP, nie jest to 100%, ale naprawdę daję wtedy z siebie niemal wszystko). No i nie wiem czy to nie było najszybsze BNP w moim życiu. Biorąc pod uwagę, że od 5 do 23 km biegłem w lesie po śniegu, to już w ogóle petarda. Wyszło jakoś 3:45 w drugim zakresie (po śniegu) i 3:24 średnio ostatnie 5 km. Zrobiłem jeden błąd, za szybko zacząłem ostatni odcinek, zakwasiłem się i 29 kilometr to była droga przez mękę, w dodatku pod wiatr. Ale jakoś poszło.

No i na koniec, żeby coś z tego wpisu wynieść, a nie tylko wiedzę, co dziś biegałem. Jak macie dzień, jak wam noga idzie, to nie oglądajcie się sztywno na rozpiski. Wykorzystajcie to i biegnijcie ile wam organizm pozwala. Trzeba takie dni doceniać i brać z nich ile się da, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie ten gorszy trening.

More from Bartosz Olszewski
Przeziębienie a bieganie
Już za kilka dni, tygodni, czekają Was pierwsze poważne zawody w tym...
Read More