Już za trzy dni startuje Półmaraton Warszawski 2014. Największy w Polsce i jeden z największych półmaratonów w Europie. Chyba warto coś o nim napisać przed startem. Ja od dziś zaczynam mocno koncentrować się na starcie. I wam też to radzę. A nic tak nie motywuje jak prześledzenie trasy, zaplanowanie strategii i wizualizacja sukcesu. Zaczynamy od godzin porannych.
Lepiej dostać się na start za pomocą komunikacji miejskiej. Przed startem drogi są już zamknięte, parkowanie może nas kosztować sporo nerwów i niepotrzebnego stresu. Jednak jak się zdecydujecie, to miejsc można szukać na Saskiej Kępie. Powinno się coś znaleźć. Zarówno Półmaraton jak i Maraton Warszawski są znakomicie zorganizowane, więc z niczym nie powinno być problemu. Depozyty, ubikacje, strefy są na najwyższym poziomie. Proszę ustawcie się na starcie według przyznanych stref i startujcie według wytycznych, żeby nie było później nieporozumień jakie zdarzały się w poprzednich latach.
Trasa jest szybka. Drogi szerokie, asfalt równy. Jedynym, ale za to sporym problemem jest podbieg pod Agrykolę. Ale po kolei. Start to Most Poniatowskiego. Później piękny fragment trasy. Pierwsze 7 km jest prawie zupełnie płaska (moim zdaniem profil trasy oszukuje, pewnie zakłada start z poziomy Wisły :) ). Aleje Jerozolimskie, Marszałkowska, Królewska, Krakowskie Przedmieście, Stare Miasto. Dobiegamy do Konwiktorskiej i ok 7 km zaczynamy zbieg nad Wisłę. Ma prawie kilometr długości. Radzę tam nie szaleć! To dopiero 1/3 trasy, oszczędzajcie nogi. To czas, żeby odsapnąć, złapać głębszy oddech, uspokoić organizm i ruszyć w dalszą drogę.
Teraz czekają nas 4 km prosto wzdłuż Wisły. Wybrzeże Gdańskie a później Czerniakowska. Ja zawsze lubiłem ten fragment. Idealnie płaski, nic nie przeszkadza. Przeważnie wiało też w plecy. Jedyne co nam pozostaje to skupić się na tempie. W tym roku wraca tunel na Wisłostradzie. Na końcu czeka nas lekki podbieg, ale to nic wielkiego.
Między 12 a 16 km czeka nas trochę biegu osiedlowymi ulicami i prosta przez Łazienki Królewskie. Piękna Aleja Hopfera, gratka dla fanów pięknych tras biegowych. Ale mnie osobiście te fragmenty trochę męczą. Zobaczymy jak będzie w tym roku. W każdym razie odcinek w Łazienkach to fragment, gdzie pewnie większość z Was będzie przeżywała pierwsze kryzysy. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa.
Podbieg na Agrykolę. To fragment trasy, który weryfikuje wszystko. Tutaj dla jednych kończy się walka o życiówki i wymarzone miejsca, a dla drugich zdobycie szczytu tej góry w dobrym stanie oznacza już niemal końcowy sukces. Jaka jest strategia na ten podbieg? Nie ścigajcie się na niej. Spokojnie, możecie tam stracić. Ważne, żeby na górze wejść w swój rytm i trzymać tempo do mety. Jak zakwasicie się na podbiegu to zawody dla was już się skończą. Ostatni prawie 5 km pokonacie z opuszczonymi głowami.
Oczywiście nie zakładamy porażki, więc w pełni sił ruszamy Alejami Ujazdowskimi. Prosto, płasko i w prawo na Most Poniatowskiego. Na moście lekkie podbiegi i zbiegi, ale to cały czas płaski odcinek trasy. Ok. 19 km zbiegamy z mostu ślimakiem i już powoli witamy się z gąską :) Jeszcze zaciskamy zęby, szybka pętla w koło Narodowego i META!
I to wszystko, trasa Półmaratonu Warszawskiego nie należy do skomplikowanych. Moim zdaniem kluczowy jest fragment między 13 km a końcem podbiegu na Agrykolę. To tam wszystko powinno się rozegrać. Jeżeli już wcześniej będziemy mieli problemy, to znaczy, że przeszarżowaliśmy i z dobrego wyniku nici.
Jeżeli chodzi o pogodę, to jak narazie zapowiada się bardzo ładnie. Temperatura niemal optymalna. Wiatr też niemal niezauważalny. Tylko kierunek kiepski. Ale to się co chwila zmienia. Może w dniu biegu powieje z północy i pomoże biegaczom na Wisłostradzie?
Mam nadzieje, że komuś pomogłem. Pamiętajcie, teraz jest już czas odpoczynku. Więc spokojnie koncentrujcie się na biegu. Do zobaczenia na targach i po biegu. Przed biegiem nie podchodźcie, bo gryzę :D
PS – nie zapomnijcie o zmianie czasu na letni!!!