W poprzednim tygodniu postawiłem na mocne interwały VO2max. W tym chciałem przede wszystkim popracować na tempie progowym oraz zaliczyć długie, bardzo długie, wybieganie w weekend. Zapowiadało się ciekawie, bo oba treningi bardzo lubię. W przeciwieństwie do tych znienawidzonych interwałów :)
Poniedziałek
Zaplanowałem sobie BNP. Wszędzie było ślisko, zimno, pełno śniegu. Ruszyłem na siłownię, a nic tak się nie nadaje na dobry bieg z narastającą prędkością jak bieżnie mechaniczna. Chciałem zrobić 2xBNP, tak, żeby przekroczyć wartości progowe, ale nie pobiec na maksa. Założenie było takie, żeby zrobić ok. 10 km i powtórzyć kończąc na tej samej prędkości. Tak planowałem…
Jednak podczas biegu obudził się w mnie jakiś duch rywalizacji. Chciałem wygrać z bieżnią (proszę nie komentujcie :) ) i zamknąć licznik na 20 km/h. Jednak przyspieszając cały czas stopniowo. Wychodziło tak, że co 1 km prędkość wzrastała o 0.5 km/h.
Nie wnikając w szczegóły, zrobiłem to. Po czym kliknąłem stop i siedziałem na taśmie 10 minut. Ale serio, ja uwielbiam BNP. Byłem cholernie szczęśliwy, pierwszy raz udało mi się zajechać tak daleko. Oczywiście już nic nie powtarzałem bo nawet lekkie roztruchtanie szło potwornie opornie :)
Wieczorem zrobiłem jeszcze trening z FMW Runners. Łącznie jakieś 12 km. Dzień zakmknąłem mając na liczniku niemal 30 km.
Wtorek
Rano moja ulubiona dwudziestka. Czyli z domy na Bielany, nad Wisłę i wzdłuż Wisłostrady na Agrykolę. Nie powiem, noga była zmęczona, ale nie było źle. W miarę spokojnie to przebiegłem.
Wieczorem jeszcze lekkie 8 km roztruchtania. W sumie nie wiem po co to robiłem, nie mogę znaleźć w dzienniczku, nie mogę sobie przypomnieć. Ale jakiś powód musiał być ;)
Środa
Chciałem odpocząć, w czwartek czekał na mnie bieg progowy. Więc zrobiłem 10 km lekkiego biegu w pierwszym zakresie. Później jeszcze ok. 10 km podczas treningu z FMW. Wszystko bardzo powoli, taki masaż dla nóg.
Czwartek
Taki klasyk maratończyka. 3×4 km progowo. Robiłem ponownie na bieżni mechanicznej. Uwierzcie mi, że ja wolę biegać na otwartej przestrzeni, zwyczajnie czasem nie mam wyboru.
Robiłem to tempem 18 km/h. Było ciężko, ale nie był to taki zajazd jak w poniedziałek. Nie mogłem też doprowadzić do drugich „zawodów” w ciągu tygodnia, ponieważ na sobotę planowałem bardzo długie bieganie.
Piątek
19 km regeneracji. Biegałem po 4:40 min/km. Byłem też po wizycie u dietetyka. Biegłem i płakałem. Byłem gotowy na wszystko, ale nie na odrzucenie Coli Zero. Co ciekawe, pisząc to ponad 2 tygodnie później muszę powiedzieć, że Cola nie była problemem. Serio. Ale weźcie pijcie 2 litry wody dziennie i odstawcie słodycze. To jest dopiero wyzwanie! :)
Sobota
Umówiłem się z bratem i poszedłem na bardzo długie wybieganie. Ponieważ dzień wcześniej mieliśmy gości, byłem tak najedzony, że mógłbym ruszyć nawet na 100 km. Skończyłem na 38 km, ponieważ musiałem wracać do domu. Biegło mi się naprawdę dobrze. Średnie tempo miałem 4:26 min/km, puls 126. Na końcu przyspieszałem, biegłem poniżej 4:20 i jeszcze długo mógłbym tak biec. Natomiast nie miałem mocy, żeby przyspieszyć. 4:00 min/km było dla mnie dużym wysiłkiem. Narazie mogę się z tym pogodzić, jednak już powinienem spokojnie biegać 2 zakres. Muszę coś z tym zrobić. Trochę zmienić trening, ale to od marca.
Niedziela
Spokojne 18 km, regeneracja. Później jeszcze biegałem z Kasią. 12 podbiegów od 100 do 300 metrów. Nie dawałem za nią rady, serio. Ten tydzień mnie wykończył. Kolejny wcale nie będzie łatwiejszy…
Pozytywy
- Bardzo duża objętość przy jednoczesnym intensywnym treningu. Po raz kolejny potwierdza się, że ja dobrze znoszę biegi progowe, natomiast po interwałach muszę bardzo zmniejszyć objętość na 1 – 2 dni, żeby spokojnie iść dalej z treningiem.
- Ten BNP, dawano nie byłem jednocześnie tak zmęczony i szczęśliwy :)
- Czas na zmiany, postanowiłem uporządkować trochę odżywianie.
Negatywy
- Nie ma co marudzić, było dobrze
- Odstawiam Colę Zero. W sobotę w ramach pożegnania wypiłem 2 litry na raz. Odbija mi się do dziś.
Nauka na przyszłość
Smaruj pachwiny wazeliną, jak robisz ciężki i bardzo długi trening na bieżni mechanicznej. W dodatku w spodenkach startowych. Dzięki temu nie będziesz następnego dnia chodził jak kowboj z Teksasu.
Dla początkujących
Tak długie wybiegania nie są Wam do niczego potrzebne. Serio. Zabijacie tylko tym mięśnie nóg, twa to dużo dłużej niż u mnie. Regeneracja potrafi przebiegać tygodniami. Odpuścicie sobie wszystko co powyżej 30 km, chociaż moim zdaniem, jeżeli nie łamiecie bariery 3 godzin w maratonie, to 25 km w zupełności wystarczy. Więcej o temacie możecie poczytać w poniższych wpisach:
Długie wybieganie – jak długie ma być?