Mistrzostwa Świata muszą poczekać

Dziś będzie szybko i konkretnie. Niestety ze względu na kontuzję która przytrafiła mi się na początku roku, nie będę w stanie przygotować się na Mistrzostwa Świata na 100 km, które odbędą się na początku września w Chorwacji. Mówią, że nadzieje umiera ostatnia. Jednak trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i niestety musiałem zrezygnować z tego startu.

Od kiedy byłem małym chłopcem marzyłem o tym, żeby reprezentować Polskę na jakiejś mistrzowskiej imprezie. Można powiedzieć, że przez cały ten czas to były jedynie marzenia, które jakby nie patrzeć, miały małe szanse na spełnienie. I kiedy w końcu miałem jechać i walczyć o medale, przytrafiła mi się kontuzja. Przez ostatnie 10 lat praktycznie nie zdarzało się, żeby jakiś uraz wykluczył mnie na dłużej z biegania. I w takim momencie… Możecie sobie wyobrazić jak jestem wkurzony.

To nie jest tak, że tej setki bym nie przebiegł. Może nawet udałoby mi się przybiec całkiem wysoko, ale, no właśnie, jest kilka ale. Tak naprawdę do końca czerwca jeszcze nie mogę normalnie trenować, biegam praktycznie same rozbiegania, staram się co drugi dzień. Zostałyby mi dwa miesiące, lipiec i sierpień. Po pierwsze, nie da się zbudować odpowiedniej formy w takim czasie. Po drugie, to byłby trening na wariata i proszenie się o kolejną kontuzję. Trochę igranie z ogniem.

Nie ukrywam też, że moją ambicją na MŚ był medal. Nie chce tam jechać i walczyć o przetrwanie. Nie chcę patrzeć jak uciekają mi wszyscy rywale.

Dobra, koniec bo z każdym zdaniem robię się bardziej zły :) Nie zawsze jest pięknie, ale spokojnie. Nie mam depresji, nie trzeba mnie pocieszać. Robię swoje, mam nadzieję późną jesienią coś większego wystartować. A nie są to ostatnie MŚ, jeszcze na jakieś pojadę. Sam zawsze powtarzam, żeby nie rozpamiętywać przeszłości i iść do przodu. Więc idziemy dalej!

More from Bartosz Olszewski
Rimini Marathon – plan na wiosnę
W końcu się zdecydowałem. Nie był to łatwy wybór, ale na Rimini...
Read More