Co mi pozwala zmotywować się do biegania

motywacja do biegania

Swojego czasu czytałem tekst na bieganie.pl o motywacji. Dlaczego zawodnicy zapytani o to jak motywują się do biegania nabierają wody w usta i ciężko im odpowiedzieć? Zastanowiło mnie to, bo mam tak samo. Ile razy już dostawałem to pytanie na antenie i bełkotałem bez sensu. Przemyślałem temat i postanowiłem zebrać kilka swoich patentów.

Wiem, że już pisałem o tej motywacji. Trzy magiczne sposoby tu, trzy magiczne sposoby tam. One serio działają. Ale co jak zwyczajnie wracamy samochodem do domu. Stoimy w korku. Jest zimno. Wali śnieg z deszczem. Już ciemno. A wyjść trzeba. Sytuacja się komplikuje… To dziś napiszę o tym jak to u mnie wygląda.

  1. Trzeba mieć cel. Nieważne jaki. Czy to wymarzona waga, sylwetka, czas na zawodach, pokonanie rywala czy wygrana w rywalizacji na Endomondo (patrząc na ilość wyzwań, ta motywacja działa najlepiej ;) ). Jeżeli coś robimy bez celu, to zwyczajnie nam się nie chce i rezygnujemy. Znacie uczucie, kiedy pracujecie i tak naprawdę nie wiecie w jakim celu (kto pracuje w korpo ten zna). Tak samo jest z bieganiem. Musi to czemuś służyć, do czegoś prowadzić. Więc jak biegacie bez celu, to możecie skończyć czytać i pomyślcie, do czego to bieganie ma Was zaprowadzić. I jak już wymyślicie, to zacznijcie od punktu drugiego.
  2. Znajdź kogoś z kim możesz trenować lub zwyczajnie biegać. Wiem, że niektórzy nie lubią biegać z kimś. Biegają, bo to dla nich czas na wyciszenie, pozbycie się stresu, chwilę z własnymi myślami. Ale to już jest tak mocny cel sam w sobie, że nie potrzebują partnera.A jeżeli lubisz z kimś biegać to nie czekaj. Dzwoń, pisz i umawiaj termin. I tutaj jedna uwaga. Fakt, że postanowisz przyjść na trening grupowy wcale nie jest tak silną motywacją. Ale jak się umówisz z kimś na 6 rano pod blokiem, to już wyjdziesz, bo raczej nie zostawisz go samego stojącego i marznącego. Sumienie nie powinno Ci na to pozwolić. Z drugiej strony przypominają mi się moje „ustawki” z bratem. 5 rano, brat już gotowy. Ja walczę, walczę i w końcu dzwonię „sorry Paweł, serio, nie dam rady, idę spać dalej”. Po czym z drugiej strony słyszę „modliłem się, żebyś to powiedział” :D
  3. Muzyka. Ogólnie nie słucham za dużo muzyki. Ale na krótką metę nic tak na mnie nie działa jak puszczony na maksa dobry kawałek rockowy. Głośno, dynamicznie i nogi aż same rwą się do biegu. Tylko też z tym uważajcie. Pamiętam jak kiedyś 15 minut przed wyjściem z pracy założyłem słuchawki i puściłem muzykę. Było dość cicho, więc wziąłem na maksa. Dopiero jak cały open space zaczął się na mnie patrzeć jak na wariata zorientowałem się, że zapomniałem tych słuchawek podłączyć a dźwięk leci z głośników :)Powiązany wpis: Czego słucha WarszawskiBiegacz przed zawodami?
  4. No i na koniec wizualizacja. Nie będę Wam opowiadał o tym, co sobie wyobrażam jadąc na trening, bo uznacie, że jestem nienormalny i przestaniecie mnie czytać. Ale serio. Wizualizujcie zbliżające się zawody, sukces na mecie, nowe życiówki, idealną sylwetkę. Wyobraźcie sobie, że dzięki bieganiu poznacie miłość swojego życia (mi się udało ;) ), albo zwyczajnie zjecie olbrzymiego burgera i nie przytyjecie (to mi się nigdy nie udaje). Wyobrażenie sukcesu działa bardzo motywująco. A w połączeniu z muzyką to prawdziwa bomba! I pamiętajcie, to nie musi być realna wizualizacja do spełnienia, ma Was zwyczajnie zmotywować!

To tyle. Idealna sytuacja. Macie określony cel. Umówiliście się ze znajomymi na wspólny trening. Jedziecie samochodem, słuchacie muzyki i wyobrażacie sobie jak wygrywacie kolejny Boston Marathon :D Trening musi się udać!

PS – na koniec zupełnie na serio łyżka dziegciu do tej beczki miodu. Prawda jest taka, że jak nam się nie chce, jak nie odnajdziemy w sobie wewnętrznej potrzeby, żeby na ten trening iść, to nie pójdziemy. Jeżeli takie proste slogany by działały, to problem braku motywacji zniknąłby z tego świata. Ciężko jest powiedzieć, jak się zmotywować. Na pytanie, jak to robię, że jestem w stanie znaleźć w sobie motywację na kolejne ciężkie treningi, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Ale to wszystko o czym piszę powyżej to tylko dodatek. Cała motywacja siedzi gdzieś wewnątrz nas. I tylko od nas zależy, czy wydobędziemy ją z siebie, czy dalej będziemy się motać. Więc przestać czytać kolejne teksty o motywacji, tylko zwyczajnie rusz dupę i idź biegać!

PS2 – ok, już kończę. Szczerze jak nie chce mi się biegać, to nic na mnie nie działa, absolutnie nic! Mogę być w tragicznej formie, Kaśka nazywa mnie „grubcio”, tyłek nie mieści mi się w jeansy, oglądam maraton olimpijski i nic! Dopóki nie wstanę pewnego dnia, nie powiem sobie „Bartek, koniec wakacji, ruszamy”, zwyczajnie odpoczywam. Zawsze ten moment przychodzi, jakby ktoś przestawił mi wajchę i zaprogramował na trening. Jakaś wewnętrzna siła, którą trzeba w sobie znaleźć. Mam nadzieję, że Wam się uda. Powodzenia!

More from Bartosz Olszewski
10 zachowań, których możemy uczyć się od najlepszych biegaczy
Najlepsi biegacze świata tak naprawdę wiele się od nas nie różnią. Oni...
Read More