Na pewno każdy biegacz trenujący bieganie spotkał się z sytuacją, kiedy do zrobienia był jakiś ciężki, trudny trening, a nam zupełnie nie w głowie było szybkie bieganie. I o ile nie jest to kwestia przemęczenia organizmu, tylko chwilowego lenia, to trening jednak wypada zrobić. Pytanie jak, kiedy cały czas myślimy o tym, żeby może jednak potruchtać, wrócić do domu i obejrzeć jakiś film? Są na to sposoby. Na mnie działają następujące trzy:
1) Partner treningowy
To zawsze działa. Dobry partner treningowy potrafi zdziałać cuda. Zaraz włącza się jednak nutka rywalizacji. I nie mówię tutaj o przeradzaniu się treningu w wyścig (zawsze leję batem za coś takiego na treningu :) ). Widok pleców partnera biegowego powoduje, że zwyczajnie nie chcemy się od tych pleców oddalić. Wzajemna motywacja, wzajemne zmęczenie i pomoc przy każdym odcinku lub kilometrze. To działa zawsze i biegając z kimś robiłem treningi życia.
Dobrą opcją partnera treningowego jest również ktoś na rowerze. Ciężko to wytłumaczyć, ale zawsze jak obok mnie jedzie Kasia, mój tata czy Paweł to jestem w stanie pobiec dalej, szybciej, bardziej się zmęczyć. Jak ktoś jedzie obok mnie lub przede mną nie myślę o tym, że zaczyna mi się nudzić i chcę wracać do domu, ale skupiam się na kolejnych kilometrach, treningu, tempie. A przy okazji zawsze możecie poprosić o jakiś żel energetyczny albo wodę. Same korzyści.
2) Zmiana otoczenia
Nie zawsze można sobie na to pozwolić, ale jak nie mam siły 10 raz w tym samym tygodniu biegać po Łazienkach Królewskich, Łosiowych Błotach czy przy trasie S8 to szukam nowej lokalizacji. Nowe miejsce, krajobraz powoduje, że czas leci szybciej. Nie myślę o zmęczeniu, ale o tym, co zaraz zobaczę, gdzie jestem. Poznaję okolicę. To zawsze działa kiedy jadę do Krasnopola. Już nie mówiąc np. o Sankt Moritz gdzie mógłbym zrobić i 300 km w tygodniu, żeby tylko zobaczyć nowe trasy biegowe.
Również super opcja to nowy stadion lekkoatletyczny. Stajecie na tartanie, trybuny, atmosfera sportu i rywalizacji. Z miejsca +10 do szybkości. A nawet nie musi to być tartan. Pamiętam jak w Zawierciu (pozdrawiam biegaczy z Zawiercia i okolic) zupełnie niespodziewanie wpuścili nas na stadion żużlowy. Ale się biegała!
3) Zmiana treningu
W kółko powtarzane treningi znudzą się każdemu. Jak ktoś uwielbia puzzle ale 10 raz układa te same 1000 elementów, to również może mu się to znudzić. Więc kombinujcie z treningami. Moim zdaniem biegacze amatorzy w tej kwestii są strasznymi konserwatystami. Opcji jest nieskończenie wiele. A większość albo kilometrówki, albo ciągły albo długie wybieganie. Jakieś łączenie treningów, BNP, podbiegi, odcinki szybkościowe, biegi ciągłe z elementami szybkości, siła biegowa. Kombinujcie, wymyślajcie nowe i urozmaicajcie sobie trening. Nie tylko będzie on ciekawszy, ale często da niespodziewanie dobre rezultaty.
Takich sposobów jest o wiele więcej. Często np. słucham głośno motywującej muzyki przed treningiem. Czasem wystarczy. Często wystarczy pomyśleć o zbliżającym się celu. Ciekawy jestem Waszych sprawdzonych metod na dodatkową motywację. Ja mam swoje trzy ulubione. A wyobraźcie sobie co by się działo, kiedy nowy trening robicie w nowym otoczeniu u boku ulubionego partnera treningowego. Życiówki na treningu murowane ;)