Motywacja. Jak bardzo tego chcesz?

motywacja

Często pada pytanie, skąd na to wszystko biorę motywację? Piszę, że miałem ciężki dzień, ale zacisnąłem zęby, wyszedłem i zrobiłem trening. Ok, ale skąd ta siłą, która kazała mi jednak wyjść? Powiedzieć łatwo, ale jednak zrealizować przeważnie dość trudno. No to porozmawiajmy trochę o tej motywacji i o tym, jak to wygląda w praktyce.

Po pierwsze cel

Na pewno motywacja nie bierze się znikąd. To każdy z Was musi zrozumieć. Nie jest tak, że pomyślicie „od dziś jestem zmotywowany” i rzeczywiście tak będzie. To tak nie działa. To byłoby za proste. Nie będę tutaj wnikał w rodzaje motywacji itd., możecie o tym poczytać. Chciałem tylko jasno zaznaczyć, że żeby mieć dobrą, silną motywację do działania, coś Was musi do tego działania napędzać. Musicie mieć jakiś cel, marzenie. Inaczej to zwyczajnie nie zadziała.

Jak bardzo tego chcesz?

Powiedzmy chcesz schudnąć kilka kilogramów. Chcesz być zdrowszy. Chcesz ukończyć swój pierwszy bieg na 10 km, maraton. A może złamać jakąś barierę czasową lub zdobyć medal? Pytanie jak bardzo tego chcesz? Bo to nie jest też tak, że pomyślisz o przebiegnięciu maratonu, jakie to będzie fajne i zaraz rzucisz się jak wariat do pracy. Naprawdę musisz tego chcieć, o tym myśleć. Codziennie musisz widzieć swój cel i rozumieć, że każdy odpuszczony trening oddala Cię od tego celu.

Wytłumaczę Wam na przykładzie. Lubię jak mój samochód błyszczy na drodze. I bardzo chcę go ogarnąć, umyć, wypastować, wypolerować. Ale po dwóch, trzech godzinach roboty mam tego dość i stwierdzam, że nie jest źle i to mi wystarczy. Zwyczajnie aż tak bardzo nie zależy mi na tym, żeby poświęcić więcej czasu i energii. Może gdybym miał jakiegoś starego Mustanga to tak. Ale po to żeby pojechać do sklepu i na trening. No nie, dla mnie to za mała motywacja.

I tak samo działa to w bieganiu. Jeżeli to jest Wasza pasja. Jeżeli bardzo chcecie coś osiągnąć, to tę motywację znajdziecie. Musicie realnie wyznaczyć sobie cel i do niego dążyć. Realnie! Bo niestety zdecydowana większość rzuca się odrazu na głęboką wodę i w konsekwencji po drodze stwierdza, że to za dużo pracy. Albo jeszcze częściej, szuka wymówki, co przeszkodziło w osiągnięciu tego celu. Przeważnie nic, zwyczajnie cel był zbyt wygórowany.

Ile jesteś w stanie poświęcić?

Bo powstaje też pytanie, ile jesteśmy w stanie poświęcić, żeby nasz cel osiągnąć. Załóżmy, że ktoś zaczyna biegać dla zdrowia (najlepsze co można zrobić na początku). Wystarczy mu 3-4 razy w tygodniu po 30-45 minut. Tak plus minus. Spokojnie, bez specjalnego reżimu, bez osiągania maksymalnych pulsów, prędkości. Uwierzcie mi, niemal każda, zdrowa osoba, może to zrobić. Jeżeli nie, to zastanówcie się mocno, czy przypadkiem Wasze wytłumaczenia to nie wymówki, w które sami nie wierzycie. Ale tworzą jakąś tarczę ochronną, która ma innym pokazać, że chcieliście, ale nie ma czasu, siły etc. 3 godziny w tydzień. 3 ze 148 godzin, serio? Rozumiem, że są przypadki ekstremalne, więc proszę nie obrażajcie się. Ale umówmy się, większości się nie chce wstać wcześniej, odpuścić M jak Miłość czy kolejnego spotkania ze znajomymi. Sami musicie być ze sobą uczciwi. Bo przecież nie biegacie, nie uprawiacie sportu dla mnie, znajomych z pracy itd.

Nie ma nic za darmo

Jeżeli z kolei marzycie o maratonie, super życiówkach czy wygranych biegach, musicie zdawać sobie sprawę, że nic nie ma za darmo. I musicie w tym celu poświęcić wiele rzeczy. Im ambitniejszy cel, tym więcej czasu będzie Was kosztował. I tutaj też musicie sobie odpowiedzieć, czy jesteście na to gotowi? Uwierzcie, że widziałem wiele znakomitych amatorów którzy w pewnym momencie pękali. Czy coś jest w tym złego? Nie, zwyczajnie mieli inne pasje, obowiązki które sprawiały im radość. Nie są zawodowcami, a o końcowe szczęście chodzi, prawda? Sam z wielu rzeczy nie jestem w stanie zrezygnować. Nie mam aż tak silnej motywacji. Ale z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień pracują nad tym.

Kilka przykładów

Jeszcze słowo o tej motywacji. I kilka przykładów. Ja mam bardzo silną motywację. Kocham sport, od dziecka. Chcę coś osiągnąć. Wiem, że tylko ciężka praca mnie tam zaprowadzi. Ale pracując z biegaczami mogłem się przekonać jak silne i ambitne potrafili mieć cele, nie związane wcale z życiówkami. Trenowałem osoby, które chciały być wzorem dla swoich dzieci dzięki sportowi. Trenowałem takich, którzy w obliczu choroby chcieli ukończyć bieg na 10 km i poczuć, że potrafią, że to jest w ich zasięgu. Byli tacy, dla których było to najlepsze lekarstwo na stres i dzięki bieganiu mogli normalnie funkcjonować. Jak widzicie motywacji jest wiele i warto poszukać tej najlepszej dla siebie.

Wyczynowiec a amator

I na koniec jeszcze słowo o sporcie wyczynowym. Często widzicie nasze zdjęcia jak trenujemy codziennie, dwa razy dziennie. Zlani potem, logujemy niesamowite ilości kilometrów. Przeważnie to nasza pasja, to nas motywuje, to sprawia, że wychodzimy. Ale nie oszukujmy się, nie zawsze nam się chce! Dla zawodowca to zwyczajnie praca. Znam bardzo dużo osób chodzących do pracy, nawet nie do końca za nią przepadających, ale robiących ją najlepiej jak potrafią. I Wy na pewno też znacie. Umówmy się, były chwile, kiedy miałem dość biegania. Wtedy patrzyłem na datę maratonu, Wings for Life czy innych zawodów, wyłączałem Netflixa, wiązałem buty i szedłem na trening. I Wam też życzę, żebyście znaleźli w sobie tak silną motywację. A bieganie czy innym sport było Waszą pasją na lata i dawało Wam dużo radości. Wtedy zwyczajnie zawsze będzie Wam się chciało.

Fot: RunningCreatives

More from Bartosz Olszewski
Jak często zmieniać buty do biegania?
Bardzo często dostaję takie pytanie. I w ogóle mnie to nie dziwi,...
Read More