„Obóz Treningowy przedstawia losy Martina Jonesa, młodego futbolisty, który stara się o miejsce w lidze NFL. Martin przez całe życie udowadniał krytykantom, że mały facet o wielkim sercu może wbrew wszystkiemu odnieść sukces. Podczas meczu przedsezonowego skręca nogę w kostce i myśli, że może się już pożegnać ze swoimi marzeniami… ale spotyka na swojej drodze wyjątkowego trenera, który udziela mu jedenastu lekcji rewolucjonizujących jego życie i nie pozwalających zrezygnować z marzeń – lekcji, dzięki którym Martin może nawet stać się najlepszym z najlepszych”.
John Gordon to autor, który zasłyną książką „Autobus Energii”. Książka stała się światowym bestsellerem. Zarówno „Autobus Energii” jak i „Obóz Treningowy” są książkami motywacyjnymi. Uczą nas jak odnieść sukces. Co robić a czego unikać na drodze do samospełnienia. W dodatku akcja „Obozu Treningowego” dzieje się w środowisku sportowym. Stąd moje zainteresowanie tą książką i jej recenzja na moim blogu.
Autor przedstawia 11 punktów dzięki którym, jego zdaniem, stajemy się lepsi jako sportowcy (ale nie tylko). Pokazuje, co trzeba robić, żeby osiągnąć doskonałość, jak postępować i czym się kierować. Te tajemnice bycia najlepszym to:
1) Najlepsi wiedzą czego chcą
2) Najlepszym bardziej zależy
3) Najlepsi zawsze starają się być coraz lepsi
4) Najlepsi robią zwykłe rzeczy lepiej niż inni
5) Najlepsi skupiają się na konkretach
6) Najlepsi mają większą siłę psychiczną
7) Najlepsi przezwyciężają swój strach
8) Najlepsi wykorzystują nadarzającą się okazję
9) Najlepsi odwołują się do siły większej niż oni sami
10) Najlepsi zostawiają po sobie ślad
11) Najlepsi sprawiają, że ludzie wokół nich zmieniają się na lepsze
I nie sposób się z nim nie zgodzić. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że przynajmniej osiem pierwszych punktów jest mi bardzo bliskich. Tylko po przeczytaniu tej książki zastanawiam się, czy cokolwiek ona w moim podejściu do życia, do sportu zmieniła? I niestety chyba odpowiedź jest negatywna. Dla mnie postępowanie według tych zasad jest oczywiste dla kogoś, kto chce osiągnąć sukces. Mnie osobiście ta książka do niczego nie zmotywowała. Nie wyciągnąłem z niej też jakiś ciekawych spostrzeżeń, według których mógł bym później postępować, wzorować się na nich. Dla mnie osobiście dużo bardziej motywujące jest czytanie biografii wybitnych sportowców.
Drugi zarzut to ciągłe odwołania do Boga i wiary. Nie ważne, czy ktoś jest wierzący, czy nie. Nikt mi nie wmówi, że bez wiary i odwoływania się do siły wyższej nie można osiągnąć sukcesu. Gwarantuję, że bardzo duża ilość najlepszych sportowców to ateiści i raczej nie szukają pomocy w Bogu. Trochę mnie to chwilowo drażniło, bo naprawdę druga część tej książki to niemal broszura katolicka :)
Nie mniej jednak nie mówię, że książka jest zła. Czyta się ją bardzo fajnie, historia jest opowiedziana ciekawie, prostym i zrozumiałem językiem. Myślę, że na pewno dla bardzo wielu osób będzie świetnym kierunkowskazem co robić lepiej, nad czym się skupić. Pokaże, dlaczego stoimy w miejscu i ukierunkuje na sukces. Ale podstawowy problem jest taki, że nawet mając tą wiedzę trzeba chcieć. I tutaj jest największy problem. Jak nam się zachce, wyznaczymy sobie cel, to nic nas już nie powstrzyma.