No właśnie, czy rzeczywiście zarabianie na bieganiu to coś złego? Ciągle słyszę głosy, że na tym biegu to tylko organizator chce się dorobić. Że opłaty są za wysokie. Że brakuje czegoś w pakiecie. Że jak za taką kasę, to organizacja jest tragiczna. I tak w kółko. A jaka jest prawda? Czy nasze biegi są źle organizowane? Czy opłaty są wysokie? I w końcu czy organizator ma prawo dobrze zarobić na takim biegu?
Trochę zainspirował mnie artykuł napisany na łamach Dziennika Gazety Prawnej: Trzy Miliony i Biegniemy. Przy okazji zawsze uważałem, że za dobrą pracę należy się godziwa zapłata. Więc jak to jest z tymi naszymi biegami. Według statystyk wpływy z wpisowego pokrywają przeważnie 30 do 60 procent pieniędzy potrzebnych na organizację imprezy. A największe biegi są naprawdę drogie. Organizatorzy nie zdradzają dokładnie ile nas kosztują, ale koszt największych biegów w Polsce to 2 – 3 mln złotych. Więc jak widać nie jest tak, że wpisowe pokrywa koszty imprezy i resztę zgarnia do ręki organizator. Bez sponsorów i pomocy chociażby miasta czy dzielnicy organizacja takiego biegu jest wręcz niemożliwa. Przejdźmy teraz do kwestii organizacyjnych.
Praca przy organizacji imprez masowych to naprawdę kawał ciężkiej i bardzo stresującej roboty. Takie biegi jak Maraton Warszawski czy np. Festiwal Biegowy w Krynicy zaczyna się organizować w chwili ukończenie poprzedniej edycji. Trwa to okrągły rok i pochłania olbrzymią pracę całej masy ludzi. Dzięki temu mamy znakomicie zorganizowane biegi w których frekwencja z roku na rok wzrasta. Zapisy wyczerpują się błyskawicznie. I mamy dwa problemy. Wielkość wpisowego i zarobki organizatora. Więc po kolei:
1) Jeżeli chodzi o wpisowe to najwięcej były kontrowersji z Biegiem Zoo i Biegnij Warszawo. W pierwszym wypadku zapisy poszły w kilka minut, w drugim padł rekord frekwencji. Z tego wynika, że wielkość wpisowego odzwierciedlała popyt na tego typu imprezy. Ludzie chcą dostać wysokiej klasy produkt i są w stanie za niego dobrze zapłacić. A sam bieg weryfikuje, czy warty jest swojej ceny. Jeżeli sytuacja powtarza się co rok to znaczy, że organizator staje na wysokości zadania. Bierze od nas 100 zł ale daje nam w zamian znakomitą imprezę masową.
2) Organizator za dobrą pracę zdecydowanie zasługuje na dobrą płacę! Patrząc na wyżej wymienione imprezy, Maraton Warszawski, Festiwal Biegowy w Krynicy uważam, że organizatorzy robią świetną robotę. I uważam, że zasługują z tego powodu na dobrą zapłatę. Bo tak naprawdę to zapewnia ciągłość jakości biegów, ich rozwój. Załóżmy, że w swojej pracy robicie wszystko super. Wyróżniacie się, a w zamian słyszycie tylko narzekania szefa, to chciało by się wam dalej rozwijać, pracować jeszcze lepiej? Mi raczej średnio i na pewno szukałbym nowego zajęcia. Więc osobiście jak najbardziej jestem za tym, żeby organizator biegu zarabiał dobre pieniądze. A jeżeli w zamian dostaniemy kiepski produkt to sam się na tym przejedzie i w następnym roku już nie pojawimy się na jego biegu.
I na koniec nasze wymagania i ogólny poziom organizacji biegów w Polsce. Moim zdaniem jest on bardzo wysoki! Naprawdę porównując to z biegami na zachodzie nie mamy się czego wstydzić. Co więcej, mamy takie oczekiwania, że organizatorzy stają na głowie, żeby spełnić nasze życzenia i zrobić dobry bieg. Rzadko mam coś do zarzucenia po biegu, a jeżeli już, to są to jakieś drobnostki. Jedyne co mnie martwi, to, że czasem pod naciskiem biegaczy idzie to trochę w złym kierunku. Budżet ma jakiś limit, a moim zdaniem, często jest on przeznaczany nie na to co jest naprawdę ważne. Polscy biegacze wymagają zawsze medali na mecie, gorącego posiłku, elektronicznego pomiaru czasu. A jak nie ma koszulki w pakiecie startowym to już w ogóle nie ma po co biec. Najlepiej jak jeszcze jest dużo nagród do rozlosowania. Tylko ja zadaję sobie pytanie po co my biegamy, dla pakietu startowego? Osobiście do niczego nie jest mi on potrzebny. Jak mam ochotę na pyszną zupę to jadę do babci. Medale trzymam w pudełku i nie wiem co z nimi robić. Koszulki oddaje na cele charytatywne, jak chcę koszulkę to idę sobie ją kupić. Tak samo pomiar elektroniczny przy biegu bez atestowanej trasy ma średni sens. Za tą kasę moim zdaniem można postawić na atrakcje na biegu. Lepszą oprawę, zabezpieczenie trasy. Muzykę, zespoły, różnego rodzaju pomysły, które uatrakcyjnią bieg. Bo za kilka lat o zupie nikt nie będzie pamiętał, medal będzie w piwnicy a koszulka do wyrzucenia. A przeżycia z trasy to wspomnienia na cały życie. Przykładem jest tutaj oprawa trasy maratonu w Lucernie. Bieg przez halę wystawową, która wygląda jak jedna wielka impreza techno to było coś niewiarygodnego i właśnie takich pomysłów oczekuję. I mam nadzieję, że grono biegaczy w Polski również będzie oczekiwało od organizatorów biegów w Polsce ciekawych i atrakcyjnych pomysłów, czegoś innego, co zostanie nam w pamięci na całe życie. A nie kolejnej grochówki czy medalu made in china…
I jeszcze temat powiązany, który publikowałem na początku istnienia tego bloga. Trochę o opłatach startowych: OPATY STARTOWE