Avon Kontra Przemoc – biegnij w Garwolinie. Jak wygląda start z pełnego treningu?

Avon Kontra Przemoc

Naprawdę lubię biegać zawody. Kiedyś robiłem to bardzo często. Miałem więcej czasu. Na pewno będąc młodszy też mogłem sobie pozwolić na więcej :) Ale mimo wszystko dalej staram się startować, jak tylko mam okazję. I tak było w ostatnią niedzielę w biegu Avon Konta Przemoc – biegnij w Garwolinie. 

Do Garwolina wróciłem po 8 latach. Wtedy biegaliśmy tam z Kasią. I wtedy pewnie potrafiłem zaliczyć 25-30 zawodów w ciągu roku. Część osób mogłaby się pukać w głowę i mówić, że to jakaś gigantyczna liczba. Jednak przy tylu zawodach byłem w stanie zrobić życiówkę w maratonie (aktualna do dziś), wygrać Wingsa w Polsce czy pierwszy raz złamać 1:10 w półmaratonie. Zwyczajnie większość tych zawodów biegałem z pełnego treningu. Praktycznie zawsze było to 5 czy 10 kilometrów, po których szybko się regenerowałem. No i zawsze dzieliłem biegi na te podstawowe, start A, mniej ważne starty B czy zupełnie treningowe starty C.

Cały szkopuł polega na tym, że większość osób nie potrafi odpuścić. Muszą co tydzień potwierdzać swoją formę, więc nawet jak chcą pobiec zawody z treningu, to mimo wszystko na końcu luzują. Robią wolne i zawody i od początku idą na 100%, no bo to zawody. Na pewno nie sprzyja to planowaniu treningu pod główne starty i tak naprawdę bardzo rozbija przygotowania. A należy pamiętać, że te zawody mogą być najlepszym treningiem. I kiedy mamy zmęczone nogi, a w planach mocny trening, to właśnie zawody mogą być najlepszym rozwiązaniem.

Ja do Garwolina jechałem mając już 130 kilometrów w nogach. Tak, to był najtrudniejszy tydzień treningowy w tym roku. Do tego bardzo mocny, jakościowy trening w środę. Plan był taki, żeby ruszyć 3:30 min/km i stopniowo przyspieszać. Przed biegiem potruchtałem 5 kilometrów. Nie było może bardzo gorąco, ale zbierało się na burzę, więc naprawdę było duszno.

Tutaj jeszcze chciałem wtrącić, że w tym roku razem z Kasią zdecydowaliśmy się zostać ambasadorami biegu w Garwolinie. Z kilku powodów. Po pierwsze uważam, że są to naprawdę bardzo dobre zawody, w których mamy do wyboru 3 dystanse. Można pobiec 2, 5 lub 10 kilometrów. I naprawdę super się patrzy, jak na 2 kilometry biegną całe rodziny. Bardzo pasuje mi taka promocja aktywności i zaszczepianie pasji od najmłodszych lat. Przy okazji mamy obchody Dni Garwolina, więc poza biegiem jest tysiąc atrakcji. Nie sposób nie wspomnieć o  aspekcie charytatywnym. Bieg w Garwolinie to główny punk kampanii Avon Kontra Przemoc. Część środków finansowych z pakietów startowych przekazywana jest na pomoc prawną i psychologiczną osobom doświadczającym przemocy, a ponadto cała akcja zwiększa świadomość problemu. Uczestnicząc w biegu „Avon Kontra Przemoc – biegnij w Garwolinie” robimy więc dużo dobrego! No i co dla biegaczy też bardzo ważne – to bardzo dobrze zorganizowane zawody!

Bieg na 2 kilometry

Wracam do biegu. Ruszyłem minimalnie szybciej, bo pierwszy kilometr w większości był z górki. Jednak później do 6. kilometra i nawrotki mamy głównie pracę pod lekkie górki. Nie są to jakieś „szczyty”, ale przy biegu na 10 kilometrów to czuć. Tempo lekko spadło. Na 5. kilometrze miałem ok. 17:25 i wcale nie było mi do śmiechu :) Czekałem na 6. kilometr i nawrotkę. Wiedziałem, że coś tam jeszcze w baku mam. Ale z drugiej strony, te wszystkie kilometry siedziały mi w nogach. No lekkości to nie było…

Po nawrotce większość trasy była z lekkiej górki. Chciałem szybko ruszyć, ale trochę się hamowałem. Wiedziałem, że to 4 kilometry i jak od razu dam maksa, to będę umierał na mecie. A w perspektywie tego, że tego dnia miałem urodziny, to jednak wolałem sobie jakiś margines sił na resztę dnia zostawić :) I tak lekko przyspieszyłem, ale dalej w pełni kontrolowałem tempo. Dopiero na 2 kilometry do mety mocno ruszyłem i zaliczyłem kilometry w 3:15 i 3:04 min./km. Łącznie czas ok. 34 minuty (na zegarku złapałem 33:55), schłodzenie i można było wracać świętować. I wyszedł z tego znakomity trening!

To był mocny bieg, ale mimo wszystko czułem się po nim bardzo dobrze. Obstawiam, że gdybym pobiegł 30 sekund szybciej, już byłoby ciężko, a tak wykonałem świetny trening. Wystartowałem w super zawodach. I na pewno było to łatwiejsze i bardziej wartościowe, niż gdybym musiał sam kręcić te kilometry. 

Dni Garwolina :)

Reasumując. Nie każdy bieg musi być po życiówkę. I nie zawsze musicie udowadniać światu, jak mocni jesteście. Czasem takie starty z treningu potrafią sprawić naprawdę dużo radości. I na pewno sprawiają, że z każdym kolejnym takim biegiem jesteśmy mocniejsi fizycznie i przede wszystkim psychicznie. Bo bieganie zawodów moim zdaniem też trzeba trenować. Trzeba się z tym oswoić. Żeby wtedy, kiedy to najważniejsze, dać z siebie 100%.

A ja jeszcze raz dziękuję, że mogłem być ambasadorem tak dobrych zawodów i wartościowej inicjatywy społecznej. I mam nadzieję, do zobaczenia za rok na biegu „Avon Kontra Przemoc – biegnij w Garwolinie”!

A po bieganiu ;)

More from Bartosz Olszewski
#WHYIRUNWARSAW – mój 9. Maraton Warszawski.
Już w niedzielę po raz kolejny stanę na starcie Maratonu Warszawskiego. Jak...
Read More