Dziś wyjątkowo nie piszę do biegaczy. Piszę do żon, mężów, partnerów (konkubinat się źle kojarzy :) ). Ale też rodziny, tej bliższej i dalszej. Przyjaciół, znajomych. Oczywiście najbliższa rodzina w tym wypadku jest najważniejsza i to przede wszystkim do Was ten apel.
Zbliża się maraton. Wiem, że może Was to nic nie obchodzić. I nie będę starał się Was zachęcać, żebyście stali się raptem fanami biegania. Ale jest to niesamowicie ważny dzień dla biegacza. Jeden z najważniejszych w roku. Przygotowujemy się do tego startu miesiącami. Wkładamy w to olbrzymi wysiłek. Mnóstwo stresów, poświęcamy prywatny czas, żeby tego dnia spełniać swoje marzenia. Może to i trochę egoistyczne, ale każdy ma prawo do realizacji swoich pasji.
Więc proszę Was, niezależnie od tego, jaki macie stosunek do biegania, w ten jeden dzień wesprzyjcie nas w naszej pasji jaką jest bieganie. Znieście dzielnie nasze żywieniowe fanaberie. Uszanujcie, że musimy się te ostatnie dni wyspać. Nie krzywcie się, nie róbcie awantur, tylko te dni do niedzielnego startu. To naprawdę nie jest tak wiele a dla nas znaczy bardzo dużo.
No i druga rzecz. Proszę wesprzyjcie biegaczy. Wiem, że to głupie, ale w takim momencie najprostsze „jestem z Ciebie dumna/dumny” może góry przenosić. Bo niby jesteśmy twardzielami, biegamy te 42 km na zawołanie, ale tak naprawdę każdy w środku potrzebuje wsparcia i motywacji. Więc jak chcecie nam pomóc i sprawić radość to wystarczy powiedzieć „powodzenia, trzymam kciuki”, pojechać na bieg i naprawdę je trzymać, przez ten jeden dzień. Bo dla nas to wielki dzień, ale bez wsparcia najbliższych tylko w połowie tak wspaniały jak mógłby być. Więc proszę pomóżcie nam w ten wyjątkowy dla nas dzień, a zapewniam, że się nie raz odwdzięczymy i to z nawiązką. A jak jakiś biegacz tego nie zrobi to wyślijcie go do mnie, już ja się z nim policzę! :)
PS – a jak już będziecie na tym biegu, to mi też możecie kibicować ;)

