Trochę chciałem Was zachęcić tym tematem do przeczytania tego posta. Jeżeli biegacie, to musicie zdawać sobie sprawę, że nie ma gotowej recepty na bieganie maratonów poniżej 3 godzin, a już na pewno ciężko opisać to w jednym poście. To bieganie, nie ma drogi na skróty. Natomiast będzie to post, który mam nadzieję bardzo pomoże Wam nie tylko w złamaniu 3 godzin w maratonie, ale w łamaniu kolejnych barier w bieganiu.
Ostatnio bardzo wciągnąłem się w książkę „Jak bardzo tego chcesz?” wydawnictwa Inne Spacery. Recenzję jeszcze napiszę, ale jeżeli ktoś lubi czytać o niesamowitych wyczynach najlepszych sportowców na świecie, to nie będzie mógł się oderwać. Wczoraj czytając na jednej stronie natknąłem się na fragment mówiący o łamaniu barier. I natychmiast pomyślałem o trzech godzinach w maratonie.
Zawsze mówiłem, że to żadna bariera. To wynik jak 2:55, czy 3:05. Tylko dlaczego tak wiele osób nie radzi sobie z pokonaniem tego czasu, ciągle kończąc minimalnie wolniej. Dlaczego ta trójka obrosła już taką legendą?
Biegnąc na złamanie trzech godzin biegniemy uporać się z konkretną barierą. I właśnie tutaj jest problem. Myślimy o tym czasie jako o barierze do pokonania, a nie o celu. Nasza głowa źle radzi sobie z barierami, podświadomi wmawiamy sobie, że niemal niemożliwe jest ich pokonanie. Co innego z celem. Jeżeli postawimy sobie ambitny, ale realizowalny cel, to dużo łatwiej nam osiągnąć dobry wynik na zawodach.
Łamiąc trzy godziny w ogóle nie myślałem o tym czasie jak o jakiejś barierze. Pobiegłem ile sił w nogach, skończyłem kilka minut szybciej. Można powiedzieć, że poszło aż zbyt łatwo. Co innego jak walczyłem z barierą 33 minut na 10 km i 1:10 w półmaratonie. Właśnie, myślałem o tym jak o jakiejś barierze. Męczyłem się okrutnie, kilkakrotnie brakowało mi kilkunastu sekund. Na 10 km pobiegłem w końcu szybciej, jak z treningów wynikało, że jestem w życiowej formie. Stwierdziłem wtedy, że te 33 minuty nie są już nawet wyzwaniem. Nie myślałem o tym, ale chciałem pobiec jak najszybciej. Sam od startu do mety, w Sulejówku przy 30 stopniowym upale pobiegłem 32:25.
A znacie historię 4 minut na milę? Uważało się, że nie można pobiec szybciej. Lekarze przekonywali, że to ponad ludzkie siły. Latami nikt nie mógł pobiec szybciej. Biegacze uważali, że to niemożliwe. Aż w końcu w 1954 roku Roger Bannister stanął na starcie żużlowego stadionu w śmiesznych kolcach na nogach i te 4 minuty złamał. I o dziwo przeżył Dosłownie natychmiast na całym świecie ludzie zaczęli biegać milę poniżej 4 minut. Przestała to być dla nich bariera. To już był cel.
Więc jak kolejny raz będziecie podchodzili do jakiś barier, to nie traktujcie ich jak barier. Czy to 40 minut na 10 km czy 3h w maratonie. To wszystko są cele do których trenujecie i na które jesteście gotowi. Nie myślcie jak ciężko jest pobiec szybciej, przełamać konkretną barierę. Postawcie sobie jasny cel, realizujcie go od startu do mety i po przekroczeniu mety zerknijcie na zegarek. Jeżeli tylko uczciwie trenowaliście, to jestem przekonany, że szeroko się uśmiechniecie.