Jak zaprzyjaźniłem się z deszczem

deszcz bieganie

Nie znoszę deszczu. Planujesz sobie trening, już masz wychodzić i raptem słyszysz jak coś wali w parapet. Podchodzisz do okna, leje. Drzewa mocno pochylone, spadają kolejne liście. Sprawdzam temperaturę, trochę powyżej zera. W planach mam długie wybieganie. Chce mi się płakać…

Słyszę wtedy „nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery”, „nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania”, „nie ma złej pogody…” itd. Ale prawda jest taka, że pogoda jest fatalna i mało kto wtedy biega. Wczoraj na Kabatach przez 90 minut minąłem jedną osobę! Jedną i do końca nie wiem czy to był biegacz, czy ktoś uciekał przed deszczem :D W dodatku codziennie trzeba wszystko prać. Da się przeżyć jak biegamy 3 razy w tygodniu, ale przy 9 treningach plus dwóch grupowych można dostać świra.

Jednak czy deszcz jest przeszkodą do zrobienia dobrego treningu? Nie! Ostatnie cztery akcenty biegałem w deszczu, wszystko zgodnie z założeniami. Kasia ostatnio napisała świetny tekst o determinacji. Tak naprawdę to od niej zależy, czy wyjdziemy, zrobimy swoje, czy zwalimy na złą pogodę. Praktycznie nigdy nie jest idealnie. Nie żyjemy w idealnym świecie. Na zawodach też praktycznie nigdy nie będzie idealnie.

Ja dostałem tej jesieni taką dawkę deszczu na treningach, że wczoraj zwyczajnie było mi wszystko jedno. Planowałem długi bieg progowy po lesie, lało prawie 24h. W lesie strumienie, wszędzie mokro. Założyłem buty startowe, i nie patrząc na warunki cisnąłem przed siebie. Nie omijając nawet kałuż, bo nie było sensu. Chwilami czułem się jak małe dziecko chlapiące się gdzieś w błocie. Jednak na zegarku wszystko się zgadzało, kilometry wychodziły tak jak mają wychodzić, trening zrobiłem zgodnie z założeniami. I szczerze, byłem bardziej szczęśliwy i zadowolony z siebie, niż gdybym taki bieg zrobił w idealnych warunkach.

To od Was i tylko od Was zależy, czy znajdziecie w sobie siłę i determinację, żeby nie odpuścić. Żeby pomimo niesprzyjających okoliczności nie poddawać się, wyjść i dalej robić swoje. Czy to deszcz czy inne przeciwności losu. Praktycznie zawsze można je przezwyciężyć, aż staną się dla nas tak powszednie, że zwyczajnie się z nimi zaprzyjaźnimy. Każdy ma jakieś problemy, każdemu coś przeszkadza, każdy musi się z czymś zmagać. Pamiętajcie, jesteśmy amatorami i bieganie musimy wkomponować w codzienne życie, pracę, rodzinę, obowiązki. Przy tym wszystkim deszcze to małe piwo. Trochę determinacji, ciepły prysznic po biegu i nie będzie żadną przeszkodą.

More from Bartosz Olszewski
I’m back! Cyli jak wyglądało najgorsze 400 metrów w moim życiu.
I w końcu nastał ten dzień. Mogę powoli wracać do aktywności fizycznej,...
Read More