Czy to właśnie w tym tkwi sukces kenijskich biegaczy?

kenijscy biegacze
Photo: runninginiten.com

W czym tkwi sukces Kenijskich biegaczy? To pytanie od dawna zadaje sobie wielu ekspertów. Jednak do dziś nie ma odpowiedzi na to pytanie. Sam często o tym myślę i daleki jestem od zwalania wszystkiego na geny albo wysokość nad poziomem morza. Ostatnio, poza standardowymi odpowiedziami na to pytanie, przyszło mi do głowy jeszcze kilka innych pomysłów na rozwiązanie tej zagadki.

Na początek trzeba powiedzieć, że nie mówimy tylko o Kenijczykach. Równie wysoko można postawić biegaczy z Etiopii. Powiedzmy, że piszę o części regionów z Afryki, które zdecydowanie uciekły reszcie świata. W dodatku nie ma jednego czynnika, który czyni z nich niedoścignionych biegaczy długodystansowych. To składowa wielu rzeczy, o których staram się tutaj napisać. A więc w czym tkwi ich sukces?

1) Bardzo ciężki trening

Ci zawodnicy potrafią trenować niezwykle ciężko. Oglądając ich z boku może się wydawać, że się nie męczą. Jednak analizując ich treningi, włosy na głowie stają dęba. Niesamowita praca treningowa, często przekraczanie wszelkich granic na treningach. Ale nie tylko oni tak trenują. A jednak są niezwyciężeni…

2) Olbrzymie poświęcenie

W głowie mają jedno, bieganie. Są w stanie poświęcić wszystko, żeby wyjechać z Afryki i wygrać wielkie zawody. Wielu z nas ciężko nawet wyobrazić sobie sytuację, kiedy już naprawdę mamy sporo pieniędzy (jak wielu Kenijskich mistrzów) a dalej na czas treningu przenosimy się do jakiejś lepianki i liczy się tylko jedno. Trening i odpoczynek.

3) Odpoczynek

Oni nie tylko odpoczywają, oni są w tym tak samo mistrzami, jak w bieganiu. Zdają sobie sprawę, że regeneracja ma takie samo znaczenie jak sam trening. Renato Canova świetnie to opisuje tłumacząc, że nie ma w ich treningu półśrodków. Nie ma treningów na 99%. Treningi są potwornie ciężkie, często niemal tak, jak sam maraton. Po nich za to następuje okres pełnego odpoczynku. Wszystko po to, żeby przygotować organizm na następny sprawdzian na granicy możliwości.

4) Predyspozycje

Nie można nie wspomnieć o naturalnych uwarunkowaniach. Zwyczajnie ich budowa ciała predysponuje ich do biegów długodystansowych. Do tego wiele badań potwierdza, że maja niesamowicie wysoką zawartość włókien mięśniowych wolnokurczliwych w stosunku to włókien szybkokurczliwych. Osobiście uważam, że ich styl życia może za to odpowiadać, a nie genetyka, ale na pewno nie można im odmówić świetnych warunków fizycznych jeżeli chodzi o bieganie.

5) Styl życia

To że będąc dziećmi ciągle gdzieś biegają. Że na początku często robią to na bosaka. W ogóle prawie nie siedzą. Cały czas są w ruchu. Wszystko to sprawia, że przystępując do treningu biegowego, są już idealnie do niego przygotowani. Naturalnie biegają znakomicie technicznie, tracąc przy tym niezwykle mało energii.

6) Odżywianie

Ciężko znaleźć przetworzoną żywność w takim Iten. Jedzą dużo węglowodanów, dużo warzyw. W sposób naturalny, w ogóle o tym nie myśląc, odżywiają się w sposób idealny. Tak jak powinni roić to przedstawiciele sportów wytrzymałościowych. Przy tym nie mają żadnych pokus w koło.

7) Wysokość nad poziomem morza.

Od urodzenia żyją na wysokości. Oni nie jadą na obóz wysokogórski. Oni od urodzenia przebywają na wysokości, czerpiąc z tego wiele korzyści dla wydolności swoich organizmów.

8) Doping

To dość przykra sprawa. Ale nie mam wątpliwości, że wielu z afrykańskich biegaczy stosuje doping. Przykre to, ale niestety taki jest teraz sport zawodowy. Jednak z drugiej strony, tak wiele mamy tam wybitnych biegaczy, że na pewno znajduje się wśród nich wiele zawodników, którzy nie mieli styczności z dopingiem a biegają na niebotycznym poziomie.

9) Wiara w trenera

Jak mówił Canova, powiedz Kenijczykowi, żeby zrobił dany trening, a on zacznie go robić. Nawet jak wie, że to niemożliwe, zacznie zgodnie z założeniami aż padnie ze zmęczenia. To ich wyróżnia. Nie zastanawiają się, czy dadzą radę. Nie wpatrują w puls. Biegną to co kazał trener.

10) Selekcja naturalna

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że biegają ich tysiące. Ale tylko garstce udaje się wybić. Za to wielu zawodników kończy z kontuzjami, wypaleniem, przetrenowaniem. Ciężko wyobrazić sobie taką sytuację w rozwiniętym kraju. Oni nie mają nic do stracenia. Albo się uda, albo wracają do obowiązków dnia codziennego.

To 10 punktów, które są dość oczywiste. Często wspominane w różnych publikacjach, książkach. Jednak moim zdaniem jest jeszcze kilka dodatkowych, które dają olbrzymią przewagą Kenijczykom.

11) Potrafią odpoczywać

Ciężko to pojąć, ale odpoczynek odpoczynkowi nie jest równy. Nie każdy sen jest taki sam. Nawet identycznie leżąc możemy odpoczywać w różny sposób. Przede wszystkim nic nie zakłóca ich odpoczynku. Wieczorami nie przesiadują przed TV, nie przeglądają telefonów godzinami, nie spędzają pół dnia na konsoli albo przed komputerem. Nawet jeżeli jest to dla nas relaks, w pewnym sensie angażuje naszą głowę. Poza tym emitowane światło zawsze wpływa na jakość naszego snu. Tak samo zresztą jak dieta. Oni pewnie nie zdają sobie z tego sprawy, ale będą wyłączonym z tych wszystkich cudów techniki, dają swojej głowie i co za tym idzie ciału, odpocząć w 100%. Niesamowicie szybko się regenerują. Świetnie opisuje to Mo Farah w swojej książce. Nawet on, biegający już na światowym poziomie, był kompletnie zagubiony kiedy zamieszkał z Kenijczykami w Londynie. O 20 kończył się dzień i nie było od tego odstępstw.

12) Zmotywowana grupa treningowa

Większość z nas powie, że trenują w grupie i dzięki temu dużo łatwiej im się zmotywować. To prawda. Ale sama praca w grupie to nie wszystko. Jak pokazują badania, zawsze słaba jednostka ciągnie grupę w dół. Jeżeli komuś brakuje motywacji, automatycznie wpływa to na pozostałych. A widzieliście niezmotywowanego biegacza z Afryki? Ciężko wyobrazić sobie większą motywację. Kiedy na raz spotyka się 50 – 100 takich osób, gdzie każdy ma poczucie, że może rywalizować na treningu np. ze zwycięzcą Londynu, to razem tworzą najwspanialszą grupę treningową, jaką można sobie wyobrazić. Grupę gdzie każdy walczy o to, żeby być najlepszym. Każdy wierzy, że może być na szczycie i każdego dnia robi wszystko, żeby tak się stało. Ale jednocześnie współpracuje z innymi i razem dążą do celu.

13) Czysta głowa cały czas

Nie wiem jak to pięknie ująć. Wiecie co moim zdaniem jest najlepsze w obozach biegowych? Dzięki czemu na nich tak dobrze budujemy formę? Wcale nie dzięki idealnym warunkom, górom, specjalnej diecie itd. To tylko mała część sukcesu. Głównie dlatego, że w pełni poświęcamy się treningowi i nic innego nas nie obchodzi. Nie frapuje. Nikt nie zawraca nam głowy. Nie stresujemy się sprawami codziennymi. Nie podejmujemy setek wyborów dziennie. Naszym jednym zmartwieniem jest wstać, zjeść śniadanie, pobiegać, odpocząć, zjeść, pobiegać, zjeść, wyspać się. Do tego przeważnie robimy to w pięknej relaksującej scenerii. Nie bez powodu jadąc na obóz dosłownie zasypiam za kółkiem i zawsze muszę robić przerwy. Wracając, po morderczych treningach jadę jak natchniony. Niby zmęczony, a ogólnie organizm taki wypoczęty. I to wszystko Ci zawodnicy mają na co dzień. Przez okrągły rok oni są na takim obozie. Liczy się tylko bieganie.

Czy odkryłem na czym polega przewaga Kenijczyków? Oczywiście, że nie! Wymieniłem 13 punktów, dzięki którym biegają tak jak biegają. Na pewno jest ich więcej, może sami macie pomysły? Na pewno też są zawodnicy spoza Afryki, którzy również trenują jak oni, spełniają wszystkie warunki a tak szybko nie biegają. To dalej pozostanie zagadką. Ja osobiście w każdym z tych punktów mam sporo do nadrobienia. No może poza dopingiem, gdzie nie mam zamiaru niczego nadrabiać ;) Wiem, że nigdy nie poświęcę się nawet w małym stopniu w taki sposób, jak robią to Ci biegacze. Ale ta lista może być dla nas Wszystkich przewodnikiem, co zrobić, jak trenować, żeby zajść na sam szczyt. I mówię tutaj o swoim osobistym szczycie, a nie o wygrywaniu największych biegów na świecie.

More from Bartosz Olszewski
12. PZU Półmaraton Warszawski – relacja część 2
W poprzedniej części relacji minęliśmy centrum Adidas Runners Warsaw, popędziliśmy dalej Solcem...
Read More