Biegasz dużo to możesz jeść ile chcesz! Serio?

bieganie jedzenie
Akurat na ten tort sobie zasłużyłem :)

Dziś rozprawiam się z jednym z największych mitów na temat biegania. Ile razy słyszę, że przy moim bieganiu mogę jeść ile chcę. Na co mam ochotę. I kiedy chcę. Uwielbiam jeść i chciałbym, żeby tak było. Rzeczywistość niestety jest zupełnie inna.

Oczywiście mogę zjeść więcej niż statystyczny Polak. Jednak uwierzcie mi, że np. w moim przypadku pilnowanie diety i wagi jest największym wyrzeczeniem i nie znoszę tego robić. A prawda jest nieubłagana. Mniej ważysz (oczywiście do pewnych granic), szybciej pobiegniesz. A zrzucenie wagi, kiedy procent tłuszczu oscyluje już w granicach 10, jest bardzo trudne. Jedząc co chcesz i ile chcesz, na pewno to się nie uda. Ale to tylko jeden z powodów, dla których wcale nie możemy sobie pozwolić na zbyt wiele.

1) Waga

Tak jak pisałem powyżej. Jeżeli ważysz dużo, na początku łatwo pozbyć się zbędnych kilogramów. Im jesteśmy chudsi, tym trudniejsze czeka nas zadanie. To tak samo jak z treningiem. Na początku postępy są bardzo szybkie. Później idzie to wolniej i wolniej aż w końcu walczymy o sekundy. A trenujemy ciężej niż kiedykolwiek wcześniej.

Poza tym nasze zapotrzebowanie kaloryczne w momencie ciężkiego treningu bardzo rośnie. Pewnie każdy kto ciężko trenował pamięta chwile, kiedy otwiera lodówkę, i zjadłby dosłownie wszystko. Razem z opakowaniami. I lodówką… Nie jest ciężko zjeść opakowanie ptasiego mleczka, litr lodów, czy kilka tabliczek czekolady. A w sumie traktujemy to jako przekąski. W efekcie zjadamy trochę więcej kcal, niż spaliliśmy i ciągle waga stoi w miejscu, albo wręcz rośnie. Serio miałem tygodnie gdzie biegałem prawie 200 km tygodniowo. I potrafiłem przybierać na wadze, wcale nie mało.

Więc niezależnie jak ciężko trenujecie, musicie pilnować bilansu kalorycznego.

2) Zdrowie

Chyba jeszcze ważniejszy punkt, przynajmniej dla większości biegaczy. Nie możecie jeść co chcecie, bo zwyczajnie to jest niezdrowe. Ładowanie w siebie tysięcy kalorii z cukru i tłuszczy jest bardzo niebezpieczne. Oczywiście przy dużej aktywności są momenty, kiedy możecie pozwolić sobie na więcej, ale bez przesady. To że biegacie nie znaczy, że Wasze żyły się nie zatykają, a w połączeniu z toną cukru nie prowadzi to do cukrzycy. Sport to jedno, ale zdrowie to zupełnie co innego. Można biegać na śmieciach, nawet bardzo dobrze. Ale zdrowia nie oszukamy.

Co ważne i co zawsze powtarzam, wszystko jest dla ludzi. Jest czas na lody, ciastko, nawet napój gazowany czy piwo. Pizzę, frytki i pysznego hamburgera. Ale jest czas i miejsce. To, że wrzucę zdjęcie z pizzą i piwem, nie znaczy, że odżywiam się tak codziennie. Jest jeszcze 6 innych dni w tygodniu, ponad 30 posiłków. Jak raz po ciężkim treningu zjem pizzę i popiję piwem, nie znaczy, że robię tak codziennie. I nie znaczy, że mogę sobie na to codziennie pozwolić. Nie mogę…

3) Samopoczucie

Trenuję codziennie. Często dwa razy dziennie. Do tego praca, blog, wizyty na siłowni i masa innych obowiązków. Nie ma opcji, żebym żywił się syfem. Zwyczajnie wtedy nie funkcjonuję… Boli mnie głowa, nie mogę się skoncentrować. Biegnę i co chwila mi się odbija, jestem napuchnięty, zmęczony, ospały. Nie da się. Z drugiej strony powiedzmy, że spaliłem danego dnia 5 tys. kcal, mam takie dni. Wiecie jak trudno jest zjeść tyle kcal, żeby jednocześnie były to dobre kalorie? Serio, nie mamy łatwo ;)

Dla mnie osobiście kwestia diety biegowej jest najtrudniejsza w przygotowaniach do startu. Bardzo lubię jeść i czasem chętnie bym się zamienił z kimś, dla kogo dwa kilo w tę czy w tamtą nie robi różnicy. Dla mnie przy starcie w zawodach to różnica kolosalna. Dlatego niestety muszę patrzeć na to co jem i ile jem. Nie wspominając już o kwestii zdrowia. Często ktoś mówi, że nam, biegaczom to dobrze, nie musimy się niczym przejmować. Chciałbym, żeby tak było. Niestety wiele z nas odmawia sobie dużo więcej niż przeciętny Kowalski. A przeciętny Kowalski nie wie ile wysiłku i pracy kosztuje nas osiągnięcie idealnej wagi przy jednoczesnym trenowaniu na 100% możliwości i utrzymaniu siły i wytrzymałości.

Koniec pierdół, czas na lodzika :D

More from Bartosz Olszewski
Półmaraton Wiązowski – najwyższy czas zaatakować jakąś życiówkę
W niedzielę zaczynam na dobre sezon startowy. Na początku miał to być...
Read More