Jestem wielkim entuzjastą techniki. Bieganie z GPS, szczególnie jak jest wbudowany w zegarek, jest bardzo praktycznym i wygodnym rozwiązaniem. Możemy sobie sprawdzić w domu trasę biegu i zapisać ją na lata. Znamy swoje tempo, od razu wiemy ile przebiegliśmy kilometrów. Nie musimy odmierzać odcinków do interwałów, nie potrzebujemy bieżni. Niby same zalety, ale jak ze wszystkim, nie zawsze pomaga. Nie raz nadmierna ufność i przywiązanie do elektroniki potrafi popsuć najlepszy trening i zrobić z nas niewolnika swojego GPS. A więc jakich błędów nie robić?
1) Nie sugerować się tempem chwilowym!
Osobiście nie rozumiem ludzi, którzy częściej patrzą na swój zegarek niż na trasę, którą biegną. Tempo chwilowe jest obarczone sporym błędem. Może w najnowszych zegarkach jest to błąd mniejszy, ale zawsze. Poza tym biegnąc w złą pogodę, w lesie, odczyt chwilowy jest utrudniony. Dostajemy złe dane i się nimi sugerujemy. I to jest najgorsze. Jeżeli założymy, że biegniemy w jakimś tempie, to nie możemy 10 razy podczas kilometra zmieniać tempa biegu. A tak to wygląda. Zerknięcie na zegarek i trochę wolniej, drugie zerknięcie i trochę szybciej. To nie ma sensu. Ja w ogóle wyłączyłem tę opcję w swoim GPS. Za to niesamowicie pomocny jest pomiar okrążenia. Mam ustawiony Auto Lap na 1km i po kilometrze sprawdzam prędkość. Poza tym mam ustawiony pomiar średni całego biegu. To pozwala mi kontrolować tempo bez zmiany rytmu co 100 metrów i bez gapienia się w zegarek jak w wyrocznię…
2) Bo GPS mi pokazał…
Ile ja razy to słyszałem. Bieg atestowany a po zawodach każdy wymienia się spostrzeżeniami, jaką odległość pokazał jego GPS. Niektórzy wręcz podają nowe życiówki złapane na 10 kilometrze według zegarka. Jeszcze inną kwestią jest biec np. maraton patrząc tylko na pomiar GPS. Biegniemy 42 kilometry, przekonani, że zrobimy życiówkę. I raptem na mecie brakuje nam minuty a zmierzona odległość to 42 km i 800 metrów. I pretensje do całego świata, szukanie tych 600 metrów. Trasa źle zmierzona? Tłum za duży, źle w zakręty wchodziłem? Nie, zwyczajnie GPS wylicza odległość a nie ją mierzy. Nie jest to przyrząd idealny i w instrukcji macie jak byk napisane, +- 2%!
3) Sugerowanie się GPS na bieżni
To już jest komedia, bo nie wiem jak inaczej to nazwać. Idzie ktoś na stadion, piękna bieżnia 400 metrów i ustawia sesję interwałową na podstawie mierzonej odległości z GPS. Zaczyna na starcie i kończy po 390 metrach :) I jeszcze na koniec mówi mi, że bieżnia jest niewymiarowa. Jak powiedział jeden z naszych polityków: „Nie idźcie tą drogą” :) Nie po to macie pięknie zmierzone 400 metrów, żeby sugerować się GPS. Odpalacie stoper i biegacie. Zresztą co może być piękniejszego w bieganiu na bieżni niż łapanie międzyczasów stoperem?
Jakiś mniejszych błędów znalazł bym jeszcze dużo. Ale te trzy to moje absolutne podium :)