Od niemal dwóch miesięcy współpracujemy razem z Kasią z firmą LightBox, zajmującą się tzw. dietą pudełkową. Współpracujemy, czyli zwyczajnie nas karmią. Myśleliśmy o tym od dawna, zwyczajnie przy naszym natłoku obowiązków nie starczało nam zupełnie czasu na gotowanie. A na pewno nie mieliśmy go na przygotowanie pięciu posiłków dziennie. Dlatego dziś trochę o tym, jak żyje się na pudełkach i jak się sprawdzają w dłuższej perspektywie.
Poza brakiem czasu, o przerzuceniu się na pudełka zdecydowały jeszcze dwa czynniki. Kasia zawsze musi dbać o to, żeby posiłek był bezglutenowy, co sprowadza się do tego, że nie ma szans zawsze dostarczyć organizmowi tego co potrzebuje. Ja z drugiej strony nigdy nie byłem w stanie jeść regularnie i odpowiednio różnicować diety. Nadrabiałem wszystko w nocy. Jednym słowem, niby żywiliśmy się zdrowo, ale nie do końca. Grzeszków mieliśmy całą masę i ciężko było nam je wyeliminować.
Nie chcę, żebyście ten tekst potraktowali jako tekst pochwalny LightBox. Odnoszę się tutaj bardziej do diety pudełkowej. Co nam dale. Jej plusy i minusy. Moje wrażenie, co się zmieniło w mojej diecie, jak reaguje mój organizm i głowa. I czy to w ogóle jest jadalne?
Plany żywieniowe
Zacznijmy od mojego planu żywieniowego. Miałem do wyboru: wege, optimum, no fish i gluten free. Przerobiłem wszystkie, zawsze biorąc 2000 kcal. Zawsze dostawałem 5 posiłków, pierwsze i drugie śniadanie, lunch, podwieczorek i kolację. Czasem jakiś batonik do tego. Zawsze zjadałem wszystko, bo zwyczajnie 2000 kcal to dla mnie mało. Umyślnie wziąłem tyle, bo dojadam sobie inne rzeczy, czasem gdzieś wyjdę coś zjeść itd. Poza tym byłem na lekkiej redukcji, pewnie docelowo postawię na 2500 kcal.
Nie zjadłem tylko jednej rzeczy, galaretki wegetariańskiej :) Za to najlepsze było wegetariańskie tiramisu i tapioka na mleku kokosowym z musem z marakui (to było wyśmienite!). Dieta jest dość mocno zróżnicowana i nie powtarza się tydzień w tydzień. Dopiero teraz, po dwóch miesiącach zaczynają powtarzać się dania. Obecnie zostałem na diecie gluten free. Smakuje mi tak samo jak optimum, może czasem produkty bezglutenowe nie są super, ale bardzo ułatwia nam to podgrzewanie posiłków. Nie musimy dbać o to, żeby nic się nie mieszało. No i możemy sobie wzajemnie podjadać. Chociaż to zawsze ja podjadam Kasi :D
Smak
Wszyscy zadają sobie pytanie, jak to smakuje? Mogę powiedzieć, że smakuje dobrze. Niektórzy mogą kręcić nosem, że niedoprawione, że coś jest suche czy mało wyrazisty smak. Pamiętajcie o jednym, to się nazywa LightBox i większość tych pudełek ma być zdrowa, zbilansowana, dietetyczna. Więc nie dostaniecie łyżki masła do buraczków, sos nie będzie miał 400 kcal a soli nie nawalą Wam za dużo. Jest dobre, ja czasem sobie doprawiam do smaku, ale z drugiej strony nie spodziewajcie się, że to będzie smakowało jak w dobrej restauracji (chociaż bywają i takie dania). Ja serio zjadam wszystko i jestem zadowolony. W razie czego zawsze mam ketchup pod ręką ;) Na rynku są też diety naprawdę z daniami wręcz pysznymi, ale jak wiadomo, wszystko ma swoją cenę, a ta potrafi być naprawdę wysoka.
Co się zmieniło po dwóch miesiącach
Na pewno dużo lepiej sprawuje się mój układ trawienny i metabolizm. Jem regularnie i produkty mało przetworzone. Niemal zupełnie skończyły się u mnie problemy z przerywaniem treningów na ubikację, ze wzdęciami i ciągłym odbijaniem (chociaż tutaj duża zaleta odstawienia napojów gazowanych). Do tego zdecydowanie poprawił się mój metabolizm. Można powiedzieć, że zdecydowanie częściej goszczę w ubikacji. Trzeba też dodać, że na tej diecie naprawdę dobrze mi się trenuje, co pokazują moje ostatnie wyniki. No i schudłem. Waga poleciała mi w dół bez zbędnych głodówek.
Największe zalety diety pudełkowej:
- Czas! Uzależniłem się od tych pudełek ze względu na zyskany czas. Nie muszę tłuc się po sklepach i stać w kolejkach. Nie muszę zastanawiać się co zrobić do jedzenia, spędzać godzin w kuchni a w końcu i tak wyrzucać resztek jedzenia, które się zmarnowało. Ciężko mi to przeliczyć, ale obstawiam, że lekko zyskałem nawet do dwóch godzin dziennie!
- Zdrowa, zróżnicowana dieta. Wiemy dokładnie co jemy i ile kcal spożywamy. Bardzo łatwo w ten sposób kontrolować wagę i nie ma wymówek, że się nie je ale tyje (a zapomnieliśmy policzyć kawy karmelowej z muffinem… ). Trzymamy się pudełek i to naprawdę działa.
- Możecie sobie zamówić pudełka na dowolną godzinę, ja biorę między 5 a 6 rano, pod same drzwi. Można dostarczać do pracy. Można konfigurować diety i np. brać bez śniadań albo bez kolacji. To duży plus, dla kogoś kto np. kolacje lub śniadanie lubi zrobić sam.
- To może wydać się śmieszne, ale element niespodzianki, prezentu. Codziennie pędzę rano pod drzwi, żeby zobaczyć, czym mnie dziś zaskoczyli. Czasem szeroko się uśmiecham, jak na śniadanie jest ryżanka albo owsianka i do tego deser na podwieczorek. Czasem smucę, jak dostaję koktajl i na śniadanie nie ma musli, tylko np. kanapki :( No cóż, każdy ma swoje upodobania kulinarne.
Wady:
- Jesteście uzależnieni od firmy, która dostarcza Wam jedzenie. Więc możecie sobie marzyć od tygodnia o jakiejś potrawie i codziennie jeść obiad z odczuciem niespełnienia…
- Na pełną dietę trzeba wydać około 1500 zł. To dużo, z drugiej strony ja wydawałem miesięcznie ponad 1000 zł tylko na siebie. Do tego dochodziło przyrządzanie i stracony czas. Mi to się kalkuluje, ale dla wielu cena może być zaporowa.
- W większości diet nie możecie sobie wybierać na co macie ochotę. W sensie macie posiłek i co najwyżej możecie wyrzucić albo oddać to czego nie lubicie.
- Jednak dania się powtarzają. Rzadko, ale już tak jest. Ja bym chciał, żeby to tiramisu albo tapioka powtarzały m się codziennie. I owsianka albo ryżanka z musem jabłkowym :D Najbardziej męczą mnie codzienne sałaty z pomidorkiem i jakimiś dziwnymi zielonymi warzywami. Jem to, bo wierzę, że tego potrzebuje mój organizm.
- Czasem tak bardzo chciałbyś coś zjeść, a lodówka jest pusta…
- Nie mają lodów w oferia :)
Podsumowanie
Tyle o diecie pudełkowej. Nie dziwi mnie, że tak bardzo zyskuje na popularności, szczególnie w dużych miastach. W natłoku obowiązków, to znakomite rozwiązanie na zyskanie dodatkowego czasu. Odpadają nam zakupy, stanie w kolejkach, przygotowywanie potraw. Jeżeli brak Wam czasu i możemy sobie pozwolić na taki wydatek, na pewno nie pożałujecie. To również znakomite rozwiązanie, jeżeli ktoś chce pilnować diety, zrzucić wagę lub zwyczajnie postanowił jeść zdrowe i zbilansowane posiłki. Gdybym miał czas na gotowanie, raczej zostałbym przy własnym gotowaniu, szczególnie w weekendy. Tym bardziej, że lubię gotować. W mojej sytuacji, jest to genialne rozwiązanie i na pewno zostanę z tą dietą na dłużej.
PS – informacje na temat diety, którą ja stosuje znajdziecie na stronie LightBox. Obecnie jestem na diecie gluten free, 2000 kcal.